Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Zniszczoł odsunięty od Pucharu Świata. „Trzeba się obudzić”

Podobnie jak w sezonie 2023/24, Aleksander Zniszczoł został wycofany z Pucharu Świata do Pucharu Kontynentalnego po bezpunktowej inauguracji sezonu. Wtedy wiślanin błyskawicznie odbił się od drugiej ligi, wywalczył dodatkowe miejsce startowe na Turniej Czterech Skoczni i na dobre rozgościł się pośród elity. Teraz 31-latek pojedzie do Ruki, by na zapleczu Pucharu Świata udowodnić swoją sportową wartość.

W listopadzie – w Lillehammer, Falun i Ruce – Zniszczoł nie zdobył choćby punktu do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2025/26. Punktem zwrotnym miały być grudniowe występy przed własną publicznością w Beskidach. Tak się jednak nie stało. Podopieczny Macieja Maciusiaka w piątek nie przeszedł kwalifikacji, a w niedzielę nie przełamał negatywnej passy i spuentował fatalny weekend w Wiśle miejscem poza czołową „30”.

– Dokładnie, nie mogę tego inaczej nazwać. Tak się wydarzyło – wtórował dziennikarzom zgromadzonym pod skocznią, opisującym jego wyniki.

Piątkowe serie treningowe na obiekcie im. Adama Małysza (24. i 33. miejsce – przyp. red.) nie zwiastowały tak dużych kłopotów w rundach ocenianych.

– Po skoku kwalifikacyjnym pomyślałem, co mam w ogóle zrobić? Oglądamy te skoki klatka po klatce i widać, że technicznie ruch jest wykonywany w porządku. Brakuje luzu, próg nie oddaje. Potem za bardzo atakuję do zeskoku. Przez brak swobody próg nie oddaje mi energii, którą w niego wkładam – analizuje drużynowy mistrz świata juniorów z 2014 roku.

Sztab szkoleniowy Biało-Czerwonych po wiślańskim weekendzie podjął decyzję, że szansę startu w Klingenthal dostanie Maciej Kot, który zaliczył najlepszy start od 2018 roku. Zniszczoł – razem z Klemensem Joniakiem, Jarosławem Krzakiem, Adamem Niżnikiem i Szymonem Sarniakiem – poleci do Finlandii na premierowe zawody Pucharu Kontynentalnego 2025/26.

– Maciek (Maciusiak – przyp. red.) jasno powiedział, że do Klingenthal pojadą najlepsi, a w Wiśle nie do końca byłem tym szóstym najlepszym. Chętnie zaliczyłbym jeden spokojny trening na skoczni, żeby złapać luz i wykonać sześć-osiem prób. Bez spięcia, wyczuwając skocznię i rytm. Teraz pojawiają się chęci i to wszystko odbiega od tego, co ma być – komentuje 31-latek.

Drugoligowe konkursy w Ruce (13-14 grudnia) rozstrzygną kwestię dodatkowych miejsc startowych na 74. Turniej Czterech Skoczni. 

– Dwa lata temu pojechałem na Puchar Kontynentalny, po czym wróciłem do Pucharu Świata na Turniej Czterech Skoczni. Wtedy to ruszyło. W Oberstdorfie jeszcze się nie udało, ale potem zacząłem cały czas zdobywać punkty i było fajnie. Może akurat potrzebuję czegoś takiego, żeby trochę obrazić się na skoki narciarskie i bardziej się nimi bawić – rozważa reprezentant Polski.

Zniszczoł od początku zimy zmaga się z intensywną krytyką w mediach społecznościowych. Wielu kibiców nadal wraca do stylu, w jakim skoczek w Planicy pożegnał przed telewizyjnymi kamerami Thomasa Thurnbichlera na koniec jego współpracy z kadrą.

– Coś dźwigałem od marca. Na pewno to miało wpływ… Potem zaczęły się zawody i zawsze byłem oceniany – odnosi się do sprawy.

Po zimowym falstarcie Zniszczoł stracił pozycję w rankingu olimpijskim, która wirtualnie dawała Polsce czwarte miejsce startowe. Okres kwalifikacyjny zakończy się 18 stycznia – w Sapporo.

– Bardzo chcę jechać na igrzyska i myślę, że mam szansę, ale trzeba się obudzić. Jest ryzyko, że nie pojadę, ale chciałbym wywalczyć dodatkowe miejsce, żeby mogło nas tam pojechać czterech – słyszymy.

Zniszczoł zwrócił też uwagę na wyniki niedzielnych zawodów. Kacper Tomasiak i Piotr Żyła zakończyli je w czołowej „10” – po raz pierwszy tej zimy.

– Widać, że się da i to mamy. Przez całe lato ciężko trenowaliśmy. Teraz trzeba to tylko pokazać. Fakt, poziom w Pucharze Świata jest bardzo wysoki – podkreśla Zniszczoł.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela