Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: "Saksońska mgła, słoweński domenator i francuska nadzieja"

Z gęstej, saksońskiej mgły wyłonił nam się zdecydowany lider. Jeszcze tydzień temu, po Wiśle, mogliśmy uważać, że to po prostu kolejny przodownik rotacyjny. Ale Domen postanowił zatrzymać karuzelę. Widać, lubi żółty kolor. Albo lubi skakać jako ostatni. Albo lubi inne rzeczy. A my lubimy patrzeć, jak skacze. Bo skacze naprawdę pięknie.

Domenacja. To określenie, które ukuto 9 zim temu, gdy najmłodszy z braci Prevców po raz pierwszy nas zachwycił. Nastolatek latał wtedy niezwykle agresywnie, czasami z głową poniżej czubków nart. Latał daleko, wygrywał zdecydowanie, robił wrażenie nie tylko formą sportową, ale tym, w jakim wieku ją osiągnął. Wtedy na siedem konkursów pięć razy stanął na podium, raz miał do niego blisko i raz miał wyraźnie słabszy konkurs - zajął 13. miejsce. Brzmi znajomo? No jasne. Historia lubi się powtarzać.

Pomimo tego, że 6 ostatnich konkursów wygrali Słoweńcy, a na podium oprócz nich najczęściej gościli Japończycy, Austria wciąż prowadzi w Pucharze Narodów a nawet powiększyła swoją przewagę nad Słowenią. Tylko minimalnie odrobiła do niej straty Japonia, zajmująca trzecie miejsce. Potem już ze sporą stratą są Niemcy. A jak wygląda nasza rywalizacja o piąte miejsce z Norwegią? Ano tak, że o ile my w Wiśle dołożyliśmy punktów 138 a oni 108, to już w Klingenthal my 57 a oni 219. Tak, niedziela w Wiśle to była dla polskiej drużyny anomalia, a nie początek odnowy, odmiana trendu, krok do przodu. Błądzimy we mgle. Jak ja bym się ucieszył, gdyby wraz z wyjazdem z Niemiec ta mgła się rozwiała. Gdyby w Szwajcarii zaświeciło nad nami słońce, a czoło trenera Maciusiaka było równie bezchmurne, co niebo nad Titlis przy 1060 hPa. 

To już nie jest nieopierzony młodzik. Mistrz Świata emanuje dojrzałością

Kacper Tomasiak, nasz najlepszy w tej chwili skoczek zakończył w niedzielę serię występów nagradzanych punktami do klasyfikacji. Niewiele brakło, ale brakło. Głupotą jednak byłoby kręcić nosem. Kacper może być z tego początku zimy zadowolony, a nawet dumny. Miejmy nadzieję, że to tylko drobne potknięcie, w końcu jeszcze w sobotę po pierwszej serii osiemnastolatek zajmował piąte miejsce. I znów widzimy, jak na dłoni, co to za sport te skoki. W sobotę po pierwszej serii nieśmiało błyska nam nadzieja, że w drugiej będziemy się emocjonować walką polskiego juniora o podium. W niedzielę zaliczamy konkurs, w którym najlepszy z Polaków zajmuje dwudzieste miejsce. Czyli pod tym względem jest to najsłabszy konkurs w sezonie. Punktowo gorzej było tylko w Ruce. 

Kacper Tomasiak, skoczek, z którego jesteśmy zadowoleni

Dumny z siebie może być również Valentin Foubert. Skoczek z Fontainebleau czaruje nas swoją formą w stopniu nie mniejszym, niż Domen Prevc, oczywiście zachowując odpowiednie proporcje. Piąte miejsce w Kuusamo można było jeszcze zbagatelizować ze względu na wiatr. Ale czwarte w Klingenthal to już jest naprawdę wielkie osiągnięcie. Czekam na to francuskie podium i coraz bardzej czuję, że się doczekam. Tym samym Foubert dołączyłby do takich skoczków jak Didier Mollard, Nicolas Dessum, Bernard Moullier, Frédéric Berger, Steve Delaup i Emmanuel Chedal. Ostatni raz oglądaliśmy Francuza na podium w grudniu 2009 w Lillehammer i był nim wspomniany Chedal. 

Valentin Foubert - Dessum twierdzi, że podopieczny przerasta go talentem

Na podium stanął za to po raz drugi w karierze, a zarazem tym sezonie Ren Nikaidō. Różne wnioski z tego można wyciągać. Jak wyciągam na przykład taki, że Japonia na dziś jest dla mnie faworytem do zdobycia mistrzostwa olimpijskiego w drużynie. Bo pamiętajmy, że drużyna to już duet. Oczywiście do lutego masa czasu. Może się zdarzyć bardzo dużo rzeczy. Anže Lanišek może być wtedy w formie z Falun, czy Ruki. Pozbierać się mogą Austriacy. Urosnąć mogą Raimund z Hoffmannem, lub naprawiony zostanie Wellinger. Do lutego to nawet Kacper z Kamilem mogą zbudować formę. Albo Maciek z Pawłem. Ewentualnie Piotr z Dawidem. No właśnie. Problem w tym, że u nas zgadywać, kto w ogóle może pojechać do Włoch na imprezę sezonu, to można sobie rzucać kostką. Równie dobrze mógłby nie jechać nikt, chyba że tylko w duchu poczciwego barona Coubertin, że liczy się udział, nie wyniki. No dobra, przesadziłem, Kacper na pewno powinien pojechać, żeby się zapoznać z tego typu imprezą, bo on jest naszą nadzieją na najbliższe dwie dekady.

Za nami 9 konkursów z 34. Zaokrąglając - ćwierć sezonu. Skoro ćwiartka, to można sobie pozwolić na pierwsze, nieśmiałe na razie i cząstkowe podsumowanie. Po tych 9 konkursach mamy w Pucharze 460 punktów. Nasi zawodnicy punktowali w sumie 31 razy. 3 najlepsze wyniki to 5., 7. i 12. Rok temu po 9 konkursach mieliśmy 445 punktów. 32 razy punktowaliśmy. 3 najlepsze wyniki to były 9.,10. i 11. (3 razy).

Na propozycje podpisów do tego zdjęcia czekam w komentarzach

Obyś żył w ciekawych czasach - podobno to chińskie przysłowie bywa klątwą. Dla niektórych na pewno tak. Ale jak się przyjrzeć aktualnej klasyfikacji generalnej okiem neutralnego kibica, to na pewno jest ciekawie. Najwyżej sklasyfikowany Austriak ogląda plecy dwóch Słoweńców, dwóch Japończyków i Niemca. Zarówno najwyżej sklasyfikowany Norweg jak i najwyżej sklasyfikowany Polak są niżej od Bułgara i Francuza. W Pucharze Narodów Francja i Bułgaria przed Finlandią i Szwajcarią. No wesoło jest. Odnotujmy jeszcze cztery historyczne wydarzenia. Po pierwsze, swoje pierwsze punkty w karierze zdobył Szwajcar Sandro Hauswirth. To piękne zwieńczenie trwających 8 lat starań. Po drugie - w Klingenthal po raz pierwszy zamanifestowały się czerwone kartki  - dla żeńskiej reprezentacji Kazachstanu i męskiej reprezentacji Turcji. Werka Szyszkina i Fatih İpcioğlu zapiszą się tem samem po wieczne czasy w annałach tej dyscypliny. Po trzecie - nie jestem pewien, czy to już nie miało miejsca - ale zauważmy, że w sobotę na tej samej skoczni, w odstępie kilku godzin konkursy odpowiednio żeńskiego i męskiego pucharu świata wygrali siostra z bratem. Po czwarte - Smok w niedzielę po raz 75. stanął na podium. 25 czy 75 to nie są liczby okrągłe, ale przecież warte odnotowania. 

A skoro już wspomnieliśmy skoko pań - na razie trwa w czubie rywalizacja między Nozomi Maruyamą a Niką Prevc. Słowenka, która zdominowała poprzedni sezon, ma na pewno wielkie apetyty na obronę kryształowej kuli. Tymczasem póki co największe zagrożenie przyszło z niespodziewanej strony. Nozomi Maruyama skacze w pucharze świata już siódmy sezon i nigdy nie zakończyła tych zmagań w czołowej dziesiątce. Najbliżej było cztery lata temu, gdy zajęła w klasyfikacji generalnej 11 miejsce. Dwa lata później pojawiły się dwa pierwsze w karierze podia w konkursach, ale sezon zakończyła nawet niżej. Tymczasem tej zimy od pierwszych zawodów jest liderką. Wygrała trzy pierwsze konkursy i dopiero tydzień temu, w niedzielę, w Wiśle po raz pierwszy nie zmieściła się na podium. W Klingenthal na nie wróciła. W sobotę minimalnie pokonała Nikę, w niedzielę sytuacja się odwróciła. Utrzymuje zatem nad Słowenką tę samą, sporą przewagę w klasyfikacji generalnej. Obraz w czubie u pan jest zatem podobny co u panów. Japonia kontra Słowenia. Na podium wskakują też Norweżki, Austriaczki i Abigail Strate z Kanady. Dla nas pocieszającą nowiną jest to, że wobec niedzielnej wpadki Kacpra Tomasiaka, Anna Twardosz pozostaje jedynym reprezentantem Polski w skokach z kompletem awansów do drugiej serii na najwyższym poziomie rozgrywek. 

 

            Czołówka weekendu w Klingenthal
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. w pś
1 Domen Prevc Słowenia 200 670 1
2 Ren Nikaidō Japonia 130 373 5
3 Ryōyū Kobayashi Japonia 105 511 2
4 Stefan Kraft Austria 104 338 7
5 Philipp Raimund Niemcy 86 400 4
6 K.E.Sundal Norwegia 77 163 15
7 Valentin Foubert Francja 72 202 12
8 H.E.Granerud Norwegia 72 113 19
9 J.A.Forfang Norwegia 46 87 23
10 Timi Zajc Słowenia 45 134 17
  Piotr Żyła Polska 14 82 24
  Kacper Tomasiak Polska 13 137 16
  Kamil Stoch Polska 11 88 22
  Paweł Wąsek Polska 10 23 39
  Maciej Kot Polska 6 24 37
  Dawid Kubacki Polska 3 31 34

Jeśli jesteś Norwegiem i chcesz byś w tej tabelce, musisz w dokumentach mieć wpisane dwa imiona. Ochrzciłem kiedyś Ryōyū Kobayashi ksywką "Smok" i słyszę, że zaczyna się przyjmować w środowisku. Smok, przypominam stąd, że po japoński smok to ryū lub ryō. Tak się zastanawiam, czy Ren nie zasługuje jakąś kozacką ksywkę, ale Ren oznacza "kwiat lotosu" lub "życzliwość". No umówmy się, do "smoka" ma się nijak...

                  Podiumowicze 14.12.2025
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma w pś
1 Domen Prevc Słowenia 4 1 2 7 1
2 Anže Lanišek Słowenia 2 1 0 3 3
3 Ryōyū Kobayashi Japonia 1 1 2 4 2
4 Stefan Kraft Austria 1 1 1 3 7
5 Daniel Tschofenig Austria 1 0 0 1 6
6 Ren Nikaidō Japonia 0 2 0 2 5
7 Philipp Raimund Niemcy 0 1 3 4 4
8 Jan Hörl Austria 0 1 0 1 8
9 Stephan Embacher Austria 0 1 0 1 9
10 Felix Hoffmann Niemcy 0 0 1 1 9

4 zwycięstwa z rzędu. Tak tylko przypominam, że rekord wynosi 6... Prawie bym zapomniał odnotować. Dwóch Japończyków na podium to my ostatnio widzieliśmy w 2014 roku. 28 listopada w Ruce Daiki Itō i Noriaki Kasai finiszowali za plecami Simona Ammanna. Zresztą dzień później konkurs wygrali Kasai ex-aequo z Ammannem i dla niezniszczalnego samuraja było to ostatnie zwycięstwo w karierze. Lata mijają i dziś Ammann skakał w Klingenthal rywalizując ze skoczkami, którzy w 2014 roku zaczynali podstawówkę. A Kasai walczył dziś w... Ruce z chłoptasiami, którzy na upartego mogliby być jego wnukami. 

             Plastikowa Kulka 14.12.2025
Lp zawodnik kraj liczba w pś
1 Aleksander Zniszczoł Polska 11 n
2 Kevin Bickner 6 41
3 Paweł Wąsek Polska 5 38
4 Maciej Kot Polska 5 37
5 Maximilian Ortner Austria 5 32
6 Tomofumi Naitō Japonia 5 29
7 Niko Kytösaho Finlandia 5 25
8 Kamil Stoch Polska 5 22
9 Timi Zajc Słowenia 5 17

Prawie połowa zawodników w tej tabelce to Polacy... Zasady Plastikowej Kulki możecie znaleźć w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:

"Mała zadyszka Anže Laniška"

Michał Korościel

W skokach Lindvika też coś nie klika.

Cytat zupełnie nie na temat:

"I know nobody knows

Where it comes and where it goes

I know it's everybody's sin

You got to lose to know how to win"

Steven Tyler

I tak oto do historii przechodzą jedne z najbardziej mglistych konkursów, jakie pamiętam. Konkursy, w których kamerzyści gubili skoczków, Japończycy plastrony, Turcy gramy wagi ciała, a niektórzy polscy kibice nadzieję i zainteresowanie skokami. Oby za tydzień w Engelbergu było lepiej. Bo w Engelbergu tylko dwie rzeczy są pewne. Wyborna forma Domena Prevca i życzenia bożonarodzeniowe od skoczków. 

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał