Stoch 22. w sobotę w Engelbergu. "Cały czas chciałem gonić"
Kamil Stoch zakończył sobotni konkurs Pucharu Świata w Engelbergu na 22. miejscu. Choć ten wynik oznacza kolejne punkty do klasyfikacji generalnej, w wypowiedziach trzykrotnego mistrza olimpijskiego wyraźnie słychać było niedosyt i refleksję nad tym, na jakim etapie swojej drogi obecnie się znajduje.
Po kwalifikacjach trener Michal Dolezal nakreślił mu bardzo prosty plan na konkurs.
- Normalnie skakać, normalnie. Nie będę wchodził w szczegóły, bo to jest bez sensu. Pozycja najazdowa, pchać do ziemi. Tyle. Taki był plan - zdradził Stoch.
Jak przyznał, ostatnie miesiące były dla niego próbą znalezienia równowagi między ambicją a nadmiernym "gonieniem" drobnych elementów.
- Myślę, że w tym się też zgubiłem, że cały czas chciałem gonić i zbyt wszystko traktowałem tak, że już jest coraz bliżej, że to już, już, już... aż w końcu system mi się zawiesił. Miałem dwie drogi: albo wylądować na oddziale zamkniętym, albo wrzucić na luz. I staram się wrzucić na luz. Nie wiem, na jak długo to potrwa, ale dzisiaj był dobry dzień - taki normalny - który dał mi sporo satysfakcji - mówił.
Stoch przyznał, że to uczucie "bycia blisko, ale nie do końca" wraca do niego jak deja vu.
- To dzieje się od kilku lat. Cały czas to samo, ta sama płyta. No ale taki sport sobie wybrałem i tego nie zmienię - stwierdził.
Zapytany o sposób odreagowania po trudniejszych momentach, odpowiedział z charakterystycznym dla siebie dystansem.
- Rzucanie po ścianach nic nie da. Szkoda rekwizytów czy urządzeń. Trzeba po prostu jakoś odpuścić, spróbować wrzucić na luz - przyznał.
W rozmowie pojawił się także temat głosów kibiców, którzy sugerują, by na końcu kariery podchodził do wszystkiego z większym dystansem.
- Nie, nie można mieć "wywalone", bo to jest bez sensu. W sporcie trzeba się angażować, trzeba mieć cel i ambicje - o to chodzi. Ja mam takie podejście: bardzo ambitne, bardzo ukierunkowane. I myślę, że ludzie, którzy się ze mną identyfikują, też tak to postrzegają. Kiedy mi nie wychodzi i ja się złoszczę, oni też się złoszczą - to rezonuje. Z jednej strony to jest jakaś recepta, żeby wrzucić na luz, tylko pytanie: jak to zrobić? - zastanawiał się.
22. miejsce w Engelbergu jest dla zawodnika z Zębu kolejnym krokiem w procesie, który - jak sam podkreśla - wymaga cierpliwości.
- Jutro kolejna szansa i dalej trzeba robić to samo - zakończył.
Korespondencja z Engelbergu, Dominik Formela