Spokój, luz i radość. Tomasiak i Stoch w drugiej dziesiątce w Oberstdorfie
Konkurs otwierający 74. Turniej Czterech Skoczni w Oberstdorfie przyniósł kolejne niezłe rezultaty dla Kacpra Tomasiaka i Kamila Stocha. Pierwszy z nich zakończył rywalizację na 15. miejscu, zaś drugi uplasował się trzy pozycje niżej. Choć obaj nie włączyli się do walki o ścisłą czołówkę, w ich wypowiedziach po zawodach dominowało zadowolenie z wykonania swojej pracy.
Kacper Tomasiak dzisiejszą 14. pozycją dołożył kolejną cegiełkę w budowaniu swojej regularności na poziomie Pucharu Świata. Jak sam przyznał, poniedziałkowe skoki były wyraźnie lepsze od tych z dnia poprzedniego.
- Skoki były troszeczkę lepsze niż wczoraj, szczególnie te konkursowe. Czerpałem z nich radość, wychodziły na luzie i były naprawdę dobre - mówił po zawodach na antenie Eurosportu. System KO, który dla wielu młodszych zawodników bywa źródłem dodatkowego stresu, nie sparaliżował Polaka.
- Nie aż tak. Jeśli przegrywa się parę, a odda się dobry skok, to i tak można wejść jako „lucky loser” - zauważył w rozmowie z reporterem Eurosportu, Kacprem Merkiem, podkreślając, że kluczowe było skupienie się na własnym skoku, a nie na rywalu w parze.
Dla Kamila Stocha 17. pozycja w Oberstdorfie również miała swoje jasne strony. Trzykrotny mistrz olimpijski podkreślał przede wszystkim frajdę ze skakania.
- Dwa razy po 130 metrów w takich zawodach to super sprawa - odpowiedział krótko, zapytany o to, czy czerpał ze skoków na Schattenbergschanze "fun". Choć wciąż brakuje mu pełnej pewności znanej z najlepszych lat, sam widzi wyraźną zmianę w podejściu.
- Nie mam jeszcze takiej pewności, takiego przekonania. Na początku sezonu skacząc podobnie wiedziałem, że czegoś mi brakuje. Teraz bardziej skaczę na zasadzie: „to jest dobre, tego się trzymaj, nic ponad to” - wyjaśnił w telewizyjnym wywiadzie dla Eurosportu.
Słabsza seria próbna nie wytrąciła go z równowagi.
- To był wypadek przy pracy. Wiedziałem, że jak zrobię swoje, to będzie dobrze - skwitował.