Strona główna • Francuskie Skoki Narciarskie

Nicolas Dessum i Emmanuel Chedal w wywiadzie

Od kilku lat sytuacja we francuskich skokach narciarskich nie wygląda najlepiej. Francuscy zawodnicy borykają się z trudnościami finansowymi i brakiem zainteresowania skokami narciarskimi w ich kraju. Do tego dochodzą jeszcze częste przetasowania na stanowiskach trenerskich, które z pewnością nie ułatwiają francuskim skoczkom przygotowań do kolejnych zawodów. Między innymi o tym, jak drużyna Francji radzi sobie z tymi problemami w wywiadzie dla czytelników Skijumping.pl mówili najbardziej utytuowany zawodnik francuskiej kadry "A", Nicolas Dessum, i obecnie najlepiej spisujący się francuski skoczek, Emmanuel Chedal.

Skijumping.pl: Przed kolejnym sezonem w waszej ekipie nastąpiło sporo zmian,

z czego chyba tą najbardziej istotną był wybór na nowego trenera kadry "A"

Arnaud Bousseta. Czy jesteście z tych zmian zadowoleni?

Nicolas Dessum: Arnaud znamy od dawna, z naszą drużyną współpracuje już od

1994 roku. Razem z nim kontynuujemy nasze dotychczasowe przygotowania,

dlatego można powiedzieć że zmieniło się tylko to, że teraz to Arnaud został

głównym szkoleniowcem. Osobiście jestem z tej zmiany bardzo zadowolony, gdyż

w ostatnim czasie ciężko było mi się porozumieć z poprzednim trenerem.

Emmanuel Chedal: Wybór nowego trenera był na pewno dobrą decyzją. W praktyce

trenujemy teraz pod opieką dwóch szkoleniowców, Arnaud Bousseta i bylego

trenera kadry "A", Christiana Remy'ego, który pracuje obecnie na stanowisku

asystenta trenera. W tej sytuacji pewne zmiany w treningach musiały się

pojawić, ale myślę, że były to zmiany korzystne.

Skijumping.pl: Co sądzicie o decyzji waszych kolegów, Maxime'a Remy i Remi

Santiago, którzy postanowili zakończyć karierę skoczków?

N.D: Cóż, to był ich wybór. Myślę że ciężko pracowali by osiągnąć sukces w

tym sporcie, ale treningi nie przynosiły oczekiwanych rezulatów. Być może

dlatego postanowili zająć się czymś innym, czymś, co przyniesie im

satysfakcję.

E.C: Szanuję ich decyzję. Szczególnie w przypadku Maxime'a była to decyzja

głęboko przemyślana. W pewnym momencie Maxime zdał sobie sprawę że nie uda

mu się pogodzić studiów i skakania, dlatego postanowił zakończyć karierę.

Skijumping.pl: W porównaniu z innymi dyscyplinami zimowymi skoki narciarskie

we Francji z pewnością nie należą do tych popularnych. Czy myślicie że

wynika to tylko i wyłącznie z faktu, że skoczkowie francuscy nie odnoszą

większych sukcesów?

N.D: Na pewno wyniki jakie osiągamy nie pomagają nam w zyskiwaniu

popularności w naszym kraju, jednak poważnym problemem jest także to, że

ludzie we Francji w ogóle nie znają skoków narciarskich. To sport zupełnie

nie zakorzeniony w kulturze naszego kraju, dlatego dopóki nie stworzymy

silnej drużyny i nie zaczniemy osiągać znaczących wyników, nie mamy co

liczyć na popularność we Francji.

E.C: Francja to duży kraj, a góry zajmują tylko jego niewielką część,

dlatego trudno się dziwić że niewielu Francuzów interesuje się sportami

zimowymi, nie mówiąc już o skokach narciarskich. Mamy jednak w kraju swoich

kibiców.

Skijumping.pl: Czy uważacie że Francuski Związek Narciarski dostatecznie

wspiera francuskich skoczków?

N.D: To dość trudne pytanie. Myślę że ta pomoc nigdy nie była wystarczająca,

ale trzeba przyznać że Związek o nas nie zapomina i obecnie robi sporo by

nam pomóc. We Francji trenuje teraz bardzo niewielu skoczków, z pewnością

gdyby było nas więcej, łatwiej byłoby nam ubiegać się o wsparcie Związku,

jednak przy tak nielicznej grupie trenujących zawodników nie jest to takie

proste.

E.C: Po kilku "chudych" latach sytuacja zaczyna się powoli poprawiać, z

każdym rokiem kluby dostają coraz więcej pieniędzy z funduszy Związku. Myślę

że działacze naszego Związku Narciarskiego wreszcie zdali sobie sprawę, że

muszą bardziej zadbać o młodych, utalentowanych skoczków, którzy dopiero

zaczynają przygodę ze skokami, aby ich talenty mogły zaprocentować w

przyszłości.

Skijumping.pl: Jak oceniacie swoją formę na parę miesięcy przed

rozpoczęciem sezonu olimpijskiego?

N.D: Z moją formą nie jest chyba najgorzej. Nie czuję się jeszcze w pełni

przygotowany do sezonu zimowego, myślę że wciąż jest jeszcze wiele rzeczy,

nad którymi muszę popracować, ale z dotychczasowych przygotowań jestem

bardzo zadowolony. Do tej pory spędziliśmy bardzo dużo czasu na treningach w

Courchevel, ale przygotowywaliśmy się także za granicą, na skoczniach w

Hinterzarten, Kuopio i w Pragelato - tam pojechaliśmy by "wypróbować" nową

skocznię. Przed zawodami Letniego Grand Prix w Zakopanem trenowaliśmy także

na Wielkiej Krokwi - to skocznia o innym profilu niż skocznia w Courchevel,

na której trenujemy najczęściej, więc te ostatnie treningi były dla nas z

pewnością cennym doświadczeniem.

E.C: Wciąż jeszcze nie jestem do końca zadowolony ze swoich skoków, choć

wyniki które osiągam można już ocenić jako całkiem poprawne. Przygotowania

jak na razie przebiegają po mojej myśli, ale jak będzie dalej - zobaczymy,

jedno jest pewne: czeka mnie jeszcze dużo pracy.

Skijumping.pl: A jak wyglądają wasze plany po zawodach w Zakopanem?

N.D: W najbliższym czasie nasza ekipa się rozdzieli: Emmanuel i David [David

Lazzaroni, trzeci zawodnik francuskiej kadry "A", przyp. red.] pojadą na

kolejne zawody LGP do Predazzo i Bischofshofen, ja będę trenował w domu.

Potem ja dołączę do Emmanuela i razem pojedziemy do Japonii, a David wróci

na treningi do Francji.

Skijumping.pl: Czy myślicie już o Igrzyskach Olimpijskich?

N.D: Oczywiście, choć zdaję sobie sprawę że sama kwalifikacja olimpijska

może mi przyjść z trudem. By ją zdobyć, będę musiał skakać o wiele lepiej

niż w poprzednim sezonie. Dlatego moim celem numer jeden są na razie jak

najlepsze wyniki w Pucharze Świata, na myśli o przygotowaniach do samych

konkursów olimpijskich przyjdzie czas później.

E.C: Na razie staram się nie myśleć o Olimpiadzie i nie próbuję sobie

wyznaczać celów do osiągnięcia w najbliższym sezonie. Teraz chcę się po

prostu skoncentrować na treningach.

Skijumping.pl: Jak traktujecie występy w cyklu Letniego Grand Prix?

N.D: Dla mnie bardzo ważne są zawody w Courchevel - to jedyne poważne

zawody w skokach narciarskich, jakie odbywają się we Francji. Nie

przyciągają one tylu kibiców co konkursy w Zakopanem - tu liczba widzów jest

zdaje się rekordowa (śmiech) - ale tego lata skoki w Courchevel pod

skocznią oglądało aż 15 tysięcy osób. Pozostałe zawody cyklu LGP traktuję

raczej jako rodzaj treningu, kolejny etap przygotowań do sezonu zimowego.

E.C: Ja traktuję Letnie Grand Prix przede wszystkim jako jeden z etapów

przygotowań przed sezonem zimowym. Zeszły sezon był dla mnie naprawdę

cięzki, więc letnie konkursy to na pewno szansa dla mnie by odzyskać pewność

siebie, by poczuć przedsmak rywalizacji, który czeka mnie z innymi

zawodnikami w Pucharze Świata. Wciąż jednak Letnie Grand Prix pozostaje dla

mnie rodzajem treningu, ciężko mi traktować je jak poważnej rangi zawody.

Skijumping.pl: Kiedy zaczeliście waszą przygodę ze skokami narciarskimi?

N.D: Mój pierwszy skok oddałem jako siedmioletni chłopiec, jednak minęło

jeszcze dużo czasu zanim zdecydowałem się poświęcić skokom narciarskim. Jako

dziecko trenowałem piłkę nożną, narciarstwo alpejskie i narciarstwo

klasyczne. Do czternastego roku życia uprawiałem jednocześnie narciarstwo

alpejskie i skoki narciarskie, aż w końcu wybrałem skoki. Wydaje mi się że o

moim ostatecznym wyborze zadecydowały nie tyle wrażenia, jakich dostarcza

skakanie, co przede wszystkim niezwykła atmosfera, jaka towarzyszy temu

sportowi.

E.C: O tym, że zacząłem skakać na nartach zadecydował przypadek. To mój

tata, kiedy miałem siedem lat, zabrał mnie na skocznię. Skakanie bardzo mi

się spodobało i postanowiłem zacząć trenować skoki na poważnie.

Skijumping.pl: Jak zareagujecie jeśli w przyszłości wasze dzieci będą

chciały uprawiać skoki narciarskie?

N.D: Z pewnością będę zachęcał swoje dzieci do uprawiania skoków i pomagał

im jeśli tylko będą chciały spróbować w tym sporcie swoich sił, ale na pewno

nie będę ich do niczego namawiać.

E.C: Jeżeli naprawdę będą chciały spróbować, będę je w tym wspierał, ale nie

będę ich do tego zmuszał tylko dlatego, że sam od dzieciństwa trenowałem

skoki.