Strona główna • Puchar Świata

A Harrachov znów był polski - podsumowanie weekendu

Puchar Świata w skokach narciarskich w Harrachovie, mimo, że odbywał się terenie Republiki Czeskiej, miał zdecydowanie "polski" charakter. Pod skocznią zgromadziło się wielu kibiców z naszego kraju. Biało - czerwone barwy dominowały na trybunach.

Znalazło się też miejsce dla sporej grupy sympatyków skoków z Niemiec. Natomiast samych Czechów zjawiło się bardzo mało. Adam Małysz tryumfował w Harrachowie trzykrotnie, po raz ostatni rok temu. Dlatego bardzo liczyliśmy na to, że tym razem sprawi polskim kibicom miłą niespodziankę.

Każdy z konkursów PŚ w skokach wzbudza ogromne emocje. Ci, którzy mają przyjemność oglądać zawody na żywo twierdzą, że istnieje ogromna różnica między takim sposobem kibicowania, a oglądaniem konkursu przed telewizorem. Transmisja TV nie jest w stanie oddać prawdziwej atmosfery, która panuje pod skocznią. Oglądanie ulubionych zawodników na żywo dodatkowo sprawia ogromną radość kibicom.

Harrachov to senne miasteczko, którego ulice świecą pustkami już o godz. 18.00. Właśnie o tej porze można spotkać tu samych skoczków, biegających po mieście w ramach treningu. Jest to dla nich komfortowa sytuacja, gdyż mogą ćwiczyć w ciszy i spokoju.

W latach 1998-2004 zwycięstwa w Harrachowie dzielili między sobą Adam Małysz i Janne Ahonen. Tym razem pierwszy z czeskich konkursów został zdominowany przez Szwajcara Andreasa Kuettela, który od początku sezonu spisuje się rewelacyjnie. Niedzielny konkurs naleał do reprezentanta gospodarzy, Jakuba Jandy.

Niestety, kolejne zawody dość wyrażnie wskazują na złą sytuację w polskiej kadrze. Nowo rozpoczęty sezon nie przynosi oczekiwanego przełomu. Oprócz Adama Malysza punkty do klasyfikacji generalnej PŚ zdobył tylko Kamil Stoch (25. miejsce w sobotnich zawodach). Po długiej nieobecności w konkursie wziął udział Wojciech Skupień. Z pewnością chciał wykorzystać tę szansę i wypaść jak najlepiej. Tym razem nie udało się, lecz trzymajmy za niego kciuki w kolejnych rozgrywkach