Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Co ze skocznią w Szczebrzeszynie?

Zimą 2003 roku powstała inicjatywa wybudowania skoczni narciarskiej w mieście najsłynniejszego na świecie chrząszcza. Ambitny plan zakładał na początku budowę skoczni K-90, potem postanowiono stworzyć mniejszy obiekt. Rozpoczęcie prac przeciąga się jednak i do dzisiaj skoczni w Szczebrzeszynie nie ma.

Nie będzie to duża skocznia, prawdopodobnie K-90. Dogodne warunki do budowy są zarówno na stoku w Kawęczynku jak i na Błoniu w Szczebrzeszynie. W tym roku mamy 30 tys. zł na zabezpieczenie obiektu w Kawęczynku, z którego uczynimy nowoczesny ośrodek sportowy, jednak gdyby znalazły się dodatkowe środki, zaczniemy tam już remont - taką zapowiedź od Burmistrza, Mariana Mazura w 2003 roku na łamach "Dziennika Wschodniego" usłyszeli mieszkańcy Szczebrzeszyna.

Według słów burmistrza obiekt miał powstać w latach 2004-2006. Całkowity koszt budowy wynieść miał 5 mln złotych. Dwie trzecie pieniędzy Szczebrzeszyn zamierzał pozyskać z Unii Europejskiej.

Odważny projekt od początku wzbudził spore kontrowersje wśród radnych. Część z nich poparła dążenia burmistrza, inni jednak zdecydowanie sprzeciwiali się temu pomysłowi: Zgadzam się, że trzeba inwestować w turystykę, ale zamiast skoczni widziałbym raczej jakiś zalew. Ostatnio mamy łagodne zimy, a kogo stać na sztuczne naśnieżanie - powątpiewał jeden z członków samorządu.

Sprawą bliżej zainteresował się "Dziennik Wschodni", który poddał wątpliwość zasadność tego przedsięwzięcia. Opublikowany na łamach tej gazety tekst: "Burmistrz spada z progu" był druzgocącą krytyką koncepcji Mariana Mazura. Sprawa odbijała się coraz szerszym echem. Zaczęto zadawać sobie pytania, jaki sens ma budowa tak dużego obiektu bez niezbędnej infrastruktury, zaplecza technicznego, wreszcie bez kilku mniejszych obiektów, na których sportowego abecadła mogliby się uczyć młodzi adepci skoków.

Jacek Włodyga, ekspert FIS i Polskiego Związku Narciarskiego ostrzegał:

Aby skocznia miała sens trzeba zatrudnić trenera i znaleźć pieniądze na sprzęt dla zawodników, czyli jakieś dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy rocznie ponad koszty inwestycji. Nie można raczej liczyć na to, że koszty się zwrócą, chociaż skocznia na pewno będzie atrakcją dla turystów.

Znajdując się pod ostrzałem krytyki burmistrz zaczął tłumaczyć się ze swego pomysłu: Faktycznie mówiłem o skoczni K - 90, ale to było pół żartem. Nikogo nie stać na tak drogi obiekt, jednak budowa małej skoczni rekreacyjnej jest całkiem realna. Moja wypowiedź została potraktowana dosłownie i widzę dobre strony tej sytuacji. Sprawa stała się głośna, jesteśmy na czołówkach gazet a to promocji miasta na pewno nie zaszkodzi.

Póki co skoczni, nawet rekreacyjnej, w Szczebrzeszynie nadal nie ma. Temat powstania małego obiektu do skakania na nartach nadal istnieje, ale w wypowiedziach pana Mariana Mazura prezentuje się dość abstrakcyjnie, wciąż brakuje konkretów:

Obecnie przygotowujemy odpowiedni wieloletni plan inwestycyjny uwzględniając budowę całej infrastruktury turystyczno - wypoczynkowej obejmującej szlaki turystyczno-konne, piesze, rowerowe, obiekty do uprawiania rekreacyjnych sportów zimowych, trasy biegowe, skocznie i wyciągi narciarskie, a także zbiornika wodnego do celów retencyjnych i wypoczynkowych. Są to nasze aktualne i perspektywiczne plany i musimy je urzeczywistnić po to aby ściągnąć do nas ludzi z pieniędzmi, którzy je wydadzą tutaj. A przez to spowodujemy, że będzie żyło nam się lepiej.

Pozostaje mieć nadzieję, że burmistrz wywiąże się ze swych obietnic i do powstania skoczni w końcu dojdzie, a Szczebrzeszyn nawiąże do dawnych tradycji narciarskich, z których słynął kiedyś na całej Zamojszczyźnie. Istniała tu już w przeszłości mała skocznia, należąca do dynamicznie rozwijającego się niegdyś klubu LKS Roztocze Szczebrzeszyn.

W latach 50. znakomicie funkcjonowała także skocznia narciarska w pobliskim Zwierzyńcu. Możliwe były na niej skoki do 20 metrów. Obiekt był areną częstych zmagań miejscowej młodzieży. Pierwszym mistrzem woj. lubelskiego został 16-letni junior Stefan Węglarz - góral spod Nowego Targu, który był w tym czasie uczniem Technikum Przemysłu Leśnego właśnie w Zwierzyńcu.

Tak to drzewiej bywało. Czy jest w Szczebrzeszynie szansa na powrót do dawnych tradycji? Jak zwykle pokaże czas.