Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Marcin Bachleda: "Nikt nie umie mi wytłumaczyć, o co chodzi"

Marcin Bachleda to obok Adama Małysza, najbardziej rozgoryczony polski skoczek po pierwszych dwóch konkursach Turnieju Czterech Skoczni. Popularny "Diabeł" po fatalnych występach w Oberstdorfie i Ga-Pa został odesłany do domu.

"Słabo skaczę od początku sezonu. Najgorsze jest to, że nikt nie umie mi wytłumaczyć, o co chodzi. A jak trenerzy tłumaczą, to znowu ja nie rozumiem, o co im chodzi. Źle się czuję na skoczni. Meczę się skokami. Źle jadę na rozbiegu, nie wychodzi mi odbicie i dlatego takie słabe odległości." - żali się Bachleda.

"Bywa, że na treningach skaczę jeszcze gorzej. Niech mi wreszcie ktoś dokładnie wytłumaczy, co mam zrobić. Jakbym powiedział wprost, że chcę wrócić do Stefana Horngachera, to nigdzie bym już nie pojechał z kadrą A. Nigdzie by mnie nie zabrali. Tak już u nas jest." -dodaje rozgoryczony "Diabeł".

"Chciałem trenować z Horngacherem aż do olimpiady. Ale widocznie trenerzy się nie dogadali... Jak mam tak skakać, to wolę zrobić miejsce innemu zawodnikowi. Ja już sam nie wiem, czego chcę..." - kończy Marcin Bachleda.

Zarówno sytuacja, jak i atmosfera w polskiej kadrze wydaje się być coraz gorsza. Skarżą się zawodnicy, kibice, działacze - wszystko zaczyna przypominać nagonkę na sztab szkoleniowy, po nieudanym sezonie 2003/2004 pod wodzą Apoloniusza Tajnera. Czyżby więc był to zwiastun kolejnej zmiany na stanowisku trenera naszej kadry "A"