Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Mika Kojonkoski: "Ja jestem Finem i jestem wszystkiemu winny..."

Mika Kojonkoski niewątpliwie należy do najlepszych trenerów skoków narciarskich na świecie. Z ekipą Norwegów po raz drugi z rzędu zdobył tytuł drużynowego Mistrza Świata w lotach narciarskich. O swojej pracy z Wikingami opowiedział podczas zawodów w Kulm.

Skijumping.pl: Co robiłeś ze swoja drużyną po zakończeniu Letniego Grand Prix?

Mika Kojonkoski: Trenowaliśmy. LGP było dla nas nieudane, gdyż wprowadzaliśmy akurat pewne zmiany. Mieliśmy za sobą 2 pełne sukcesów sezony, ostatni również był dobry, więc zdecydowałem, że wprowadzimy parę zmian, aby zainspirować naszych zawodników i dlatego przesunęliśmy początek skakania treningowego o jeden miesiąc, a właściwie nawet o półtora. Chłopcy zaczęli skakać dopiero w połowie lipca. Pomysł był taki, gdyż chcieliśmy, żeby skoczkowie zachowali entuzjazm, energie na treningi jesienne, żeby nie byli już wtedy zmęczeni.

Drugim pomysłem było to, że próbowaliśmy wykreować pewną filozofie, sposób myślenia, że zanim nasi zawodnicy zaczną skakać muszą być w top formie zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Na wysokim poziomie skoków rozpatrujemy detale, ale żeby się nimi zajmować cała reszta, "ogół" musi być w porządku. Nie możesz walić głową w mur przez cały czas, że coś nie wychodzi, tylko potrafić to dokładnie przeanalizować, a do tego potrzebne jest pewne przygotowanie. Ale jesienią, podczas ostatnich zjazdów mieliśmy trochę pecha z warunkami pogodowymi, musieliśmy odwołać parę dni treningów i przed rozpoczęciem sezonu zaczęliśmy skakać bardzo późno, bo potem jeszcze 2 tygodnie przeznaczone na treningi wypadły nam niestety z planu i od razu bez ostatecznego przygotowania jechaliśmy do Kuusamo. Cały czas towarzyszyło nam uczucie, że nie byliśmy dobrze przygotowani do LGP, że nie jesteśmy również gotowi na pierwsze konkursy pucharu świata, ale wtedy postanowiliśmy - ok - możemy być gotowi do TCS. No i tak się rzeczywiście stało. W TCS mieliśmy cztery miejsca na podium, to był dla nas znak, że jest dobrze. Drużyna jest na właściwym torze i idzie nam coraz lepiej...

Skijumping.pl: Jakie były twoje cele jeszcze przed rozpoczęciem sezonu?

Mika Kojonkoski: Trenuje już tę drużynę od 3,5 lat i kiedy zaczęliśmy przygotowywać się wiosna do nadchodzącego sezonu i już nawet przed 3 laty celem było to, że powinniśmy być zdolni do posiadania silnej drużyny w przeciągu nadchodzących 4 lat - czyli do Turynu. Ten cel zrealizowaliśmy nawet wcześniej. Sami byliśmy zdumieni, że parę razy byliśmy najsilniejszą drużyną na świecie. Ale Turyn to wciąż ten najważniejszy cel - zdobyć jak najlepsze miejsce drużynowo.

Skijumping.pl: Kogo zobaczymy na 100% w Turynie?

Mika Kojonkoski: Mamy, w czym wybierać, jeśli chodzi o zawodników. Roar uczynił już właściwie ostatni krok, żeby potwierdzić, że pojedzie na igrzyska olimpijskie. W dalszym ciągu nominacje są wyzwaniem dla Tommyego, Bjoerna Einara, Sigurda, a także dla Larsa, który prezentuje ostatnio dość stabilna formę - cieszę się widząc jego duży potencjał, ale tej 100%owej stabilności jeszcze brakuje i trzeba nad nią popracować. Do Turynu powinno już wszystko być gotowe, ale nigdy nic nie wiadomo...

Skijumping.pl: Jak długo zamierzasz pozostać z Norwegami?

Mika Kojonkoski: Przedłużyłem umowę o następne 2 lata, więc mam kontrakt do 2008 roku. Taki jest na razie plan.

Skijumping.pl: Jak to jest być fińskim trenerem w Norwegii?

Mika Kojonkoski: Jak wszystko idzie jak z płatka, to jest bardzo miło i przyjemnie, ale jak już coś zaczyna się psuć, pojawia się jakiś problem, to ja jestem Finem i jestem wszystkiemu winny. Byłem bardzo zdumiony jesienią ubiegłego roku, gdyż ciążyła na nas niesamowita presja. Mimo iż dla nas było to tylko parę złych weekendów to w norweskiej prasie rozpętano burze. Ale lepiej jest tak, aniżeli nie miałoby być w ogóle zainteresowania skokami. Norweska prasa, ludzie interesują się tym sportem, no i także żądają wyników i to jest to, co również nam daje energie. Tak to już jest w tym sporcie, że bez widzów byłoby po prostu głupio.

Skijumping.pl: Jak duża presja ciąży na was ze strony norweskich mediów w tej chwili?

Mika Kojonkoski: Nie jest tak źle. To jest normalne, że w momencie, kiedy odnosimy sukcesy, wszyscy chcą je widzieć cały czas. To jest pewien rodzaj emocji i tak po prostu musi być. Dostaje się to, na co się zapracuje i tak jest dobrze. W Finlandii czy Austrii prasa ma trochę większy dystans, natomiast w Norwegii reakcja na jakiekolwiek potkniecie zawodnika bądź trenera jest natychmiastowa. Jest to pewnie też związane z tym, jaką wartość ma ten sport w tych krajach. Mnie osobiście daje wiele satysfakcji praca w kraju, gdzie skoki narciarskie maja duże znaczenie.

Skijumping.pl: Czy zwycięstwo Roara na MŚ w Lotach w Kulm jest dla ciebie niespodzianką?

Mika Kojonkoski: Powiedzmy tak - Roar jeszcze przed miesiącem skakał źle, miał wiele problemów, żeby osiągnąć finałowe miejsce np. w Lillehammer, miał także parę problemów osobistych. Potem widziałem poprawę, ale taki wynik jak dzisiejszy jest pozytywną niespodzianką również dla mnie. Jak już pewnie wszyscy zauważyli Roar jest bardzo cichy, spokojny, ale ma bardzo dużo siły wewnętrznej. Kiedy ma zaufanie do samego siebie, wie jak wszystko powinno być zrobione tzn. technicznie itd. to wtedy jest zdolny do osiągnięcia właśnie takich wyników, nawet przy wielkiej presji ciążącej na nim - to jest właśnie siła Roara, nie fizyczna, a właśnie mentalna.

Skijumping.pl: Lars Bystoel zmienił Stensruda na konkurs drużynowy w Kulm...

Mika Kojonkoski: Tak, Lars Bystoel wrócił do drużyny, Henning Stensrud stracił miejsce. Decyzja ta nie była trudna. Henning "wykopał" Larsa, który zwyciężył niedawno w Pucharze Świata, dostał swoją szansę, ale jej nie wykorzystał. Henning był wyborem "ok", tak jak Sigurd, ale jeśli mówimy o wygrywaniu to musimy patrzeć realistycznie, a prawda jest taka, że potencjał Larsa jest o wiele większy niż Henninga.

Skijumping.pl: Jaką wartość ma dla ciebie zwycięstwo Roara w MŚ w lotach w sezonie, w którym mamy tak wiele ważnych imprez - między innymi igrzyska olimpijskie?

Mika Kojonkoski: MŚ w lotach to dla mnie druga impreza pod względem ważności w tym sezonie. Igrzyska olimpijskie są oczywiście pierwszą, a turniej czterech skoczni trzecia. Ale w momencie, kiedy Roar powtórzył swój sukces i został Mistrzem Świata w lotach drugi raz z rzędu, jest to również ważne wydarzenie w mojej karierze trenerskiej.