Strona główna • Igrzyska Olimpijskie

Lars Bystoel: "To było niezwykle ekscytujące, stać tam na dole i czekać" - wypowiedzi pokonkursowe

Pierwszy konkurs olimpijskich za nami. Jednym przyniósł on powody do radości, inni chcieliby o nim zapomnieć. Do tych pierwszych należy z pewnością Lars Bystoel - wczorajszy zwycięzca. Aby podnieść ręce w geście triumfu, musiał jednak poczekać, aż swoje skoki oddadzą jego bezpośredni rywale: "To było niezwykle ekscytujące, stać tam na dole i czekać. Jestem bardzo szczęśliwy."

Szczęśliwy jest także trener Norwegów, Mika Kojonkoski, którego zawodnicy zdobyli wczoraj złoto i brąz: "To były najpiękniejsze chwile, które przeżyłem jako trener. Jestem dumny i wzruszony, jednak sukces ten nie byłby możliwy, gdyby nie wspólna, ciężka praca całej drużyny przez cztery lata."

Rozczarowanie wkradło się do ekipy szwajcarskiej. Simon Amman nadal odczuwa skutki swojego upadku na treningu, przez co nie udało mu się awansować do "30", natomiast Andreas Kuettel liczył na medal: "Jestem piąty, ale na igrzyskach znaczy to tyle, co nic" - powiedział ambitny Szwajcar.

W Polsce wszyscy rozważają siódme miejsce Adama Małysza. Wiadomo, że do medalu brakło mu bardzo niewiele: "Myślę, że Małysz mógł zdobyć medal. Przecież Bystoel był w pierwszej serii minimalnie wyżej od naszego skoczka, a jednak zdobył olimpijskie złoto. Nie chcę krytykować Małysza, bo przecież siódme miejsce nie jest złe." - stwierdził złoty medalista igrzysk w Sapporo, Wojciech Fortuna.

Podobnie sądzi prezes PZN, Apoloniusz Tajner: "Występ Adama oceniam dobrze, choć gdyby w obu skokach zanotował odległość dłuższą przynajmniej o pół metra, to miałby medal... Cóż, pozostaje czekać z nadziejami na konkurs na dużej skoczni. Przecież Adam jest naprawdę blisko czołówki. Zadowolony może być na pewno Kamil Stoch. Dla niego 16. miejsce jest wielkim sukcesem. Z kolei Robert Mateja skakał dużo lepiej na treningach. W każdym razie to, że cała czwórka Polaków zakwalifikowała się do drugiej serii oznacza, że mamy szansę na dobry wynik w konkursie drużynowym."