Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Małysz:"Bardzo dużo zależy od tego kto zostanie trenerem"

Wspaniałe piąte miejsce w konkursie drużynowym na Igrzyskach w Turynie to jest to, co było potrzebne zarówno skoczkom, jak i kibicom, aby znów nabrać nieco optymizmu i z nadzieją czekać na kolejne konkursy Pucharu Świata. Również Adam Małysz nie kryje zadowolenia z wyniku swojej ekipy.

"Możemy być bardzo zadowoleni. Dzisiaj wszyscy w miarę równo skakaliśmy i pokazaliśmy, że jako zespół idziemy do przodu. To znak, że nie można nikogo skreślać. Dotyczy to także trenerów. Mówiłem o tym już wcześniej, że jestem im wdzięczny za pracę ze mną i innymi zawodnikami. Wiem, że bardzo się starali, zrobili wszystko, żeby przygotować nas jak najlepiej do igrzysk. Ja nic złego na nich nie powiem" - powiedział po konkursie najlepszy polski skoczek.

"Po pierwszej serii nie myślałem o medalu. Wiedziałem, że jesteśmy zaledwie osiem dziesiątych punktu za znajdującymi się na czwartym miejscu Niemcami i liczyłem, że może uda się ich wyprzedzić. W przerwie nie mieliśmy czasu nawet porozmawiać. Jak jeden wchodził to drugi wychodził, rozgrzewaliśmy się, przygotowywaliśmy się do kolejnych skoków. Zdążyłem tylko kopnąć Stefana Hulę w tyłek i zaśpiewaliśmy sobie 'Do boju Polsko'" - opowiada Małysz.

Niedziela była dla polskich skoczków raczej smutna, gdyż bardzo przeżywali słaby występ w sobotnim konkursie indywidualnym.

"Wczoraj był smutny dzień. Każdy jakoś próbował odreagować samodzielnie to co się stało. Już wieczorem poczuliśmy się trochę lepiej, a dzisiaj rano powiedzieliśmy sobie, że skoro przyjechaliśmy tutaj razem z drużyną, to trzeba wyjść i walczyć w konkursie drużynowym" - dodaje Adam Małysz.

Na razie podwójny złoty medalista MŚ w Val di Fiemme nie podejmuje żadnych decyzji co do swojej przyszłości.

"Staram się wszystko przemyśleć, poukładać sobie w głowie jak to ma wyglądać. Ale jeszcze nie mam dla was odpowiedzi jak długo będę skakał i czy znajdę motywację do ciągnięcia tego. Takie decyzje trzeba podejmować na spokojnie, rozważnie. Na pewno doskaczę do końca sezonu, a potem zobaczymy. Bardzo dużo zależy od tego kto zostanie trenerem" - zakończył Małysz.