Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Hannu Lepistoe poczeka na decyzję PZN?

Pod koniec ubiegłego tygodnia na łamach niemieckiego portalu internetowego pojawiły się wypowiedzi dyrektora technicznego Włoskiego Związku Narciarskiego, w których zapewniał iż Hannu Lepistoe pozostanie na stanowisku trenera kadry włoskich skoczków. Na te doniesienia natychmiast zareagował PZN.

Tuż po tym, jak media obiegła informacja o tym, że Hannu Lepistoe może pozostać we Włoszech, prezes Apoloniusz Tajner skontaktował się z Finem. W rozmowie telefonicznej Lepistoe podtrzymał swoje zainteresowanie pracą w Polsce i zapewnił, iż od czasu rozmów w Krakowie nic się nie zmieniło.

"On wie, że 12 kwietnia jest zebranie zarządu i sądzę, że do tego czasu poczeka z podejmowaniem ewentualnych decyzji" - uważa sekretarz generalny PZN - Grzegorz Mikuła.

"Wiadomo, że te informacje mogły nas trochę zaniepokoić, ponieważ ta wiadomość z Włoch wydawała się dość wiarygodna. Z drugiej jednak strony wiem, że Hannu Lepistoe od wrześnie nie otrzymywał pieniędzy od Włoskiego Związku Narciarskiego i być może po prostu zapowiedział Włochom, że jeśli otrzyma zaległe pieniądze, to wówczas porozmawiają ewentualnie o następnym sezonie" - spekuluje Mikuła.

Jak na razie Hannu Lepistoe nie może jeszcze być pewny, że praca w Polsce zostanie mu zaproponowana. Naturalną sprawą jest więc, że Lepistoe bierze pod uwagę także i inne możliwości.

"Z wypowiedzi Lepistoe wynikało, że oferta z Polski jest dla niego priorytetowa i Włosi są w tym wypadku na drugim miejscu. Oczywiście to nic pewnego i istnieje możliwość, że jakby Fin dostał rewelacyjne warunki we Włoszech to tam pozostanie" - dodaje sekretarz generalny PZN.

Na razie jednak Polski Związek Narciarski nie rozmawiał z Lepistoe o sprawach finansowych. To będzie dyskutowane dopiero wówczas, gdy zostanie zaproszony na szczegółową rozmowę odnośnie warunków pracy. Podczas pobytu Fina w Krakowie odbyły się tylko wstępne rozmowy, rozeznanie wzajemnych oczekiwań.

"Jeśli Lepistoe nie zdecyduje się na pracę w Polsce to pozostaje nam jeszcze Ari-Pekka Nikkola, no i wtedy byśmy zastanawiali się czy nie poszerzyć grona kandydatów o kogoś jeszcze. Na razie nie zakładamy, że taka potrzeba zaistnieje" - zakończył Grzegorz Mikuła.