Strona główna • Artykuły

Wszystko pod kontrola? 1300 dni Tajnera

Trener Tajner przejął polską kadrę rozbitą, zniechęconą i bez formy. Poprzedni szkoleniowiec, Czech Pavel Mikeska niemal całkowicie pozbawił naszych skoczków chęci do skakania. Rezultaty były przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Liderami ekipy byli Robert Mateja i Wojciech Skupień. Na krótko formą błysnął bardzo młody Adam Małysz, jednak w momencie zmiany trenera, myślał on nawet o zakończeniu kariery. Próby wprowadzenia do światowych skoków Krystiana Długopolskiego zakończyły się całkowitą porażką. Tak więc Apoloniusz Tajner miał bardzo dużo do zrobienia, polskie skoki musiały w końcu nawiązać do dawnych tradycji. Czy nowy zespół trenerski oparty na nowych metodach szkolenia sprawdził się? Jaki jest dotychczasowy dorobek ekipy pod przewodnictwem Apoloniusza Tajnera?

Myślę, że nie warto rozwodzić się, czyją zasługą jest eksplozja formy Adama Małysza. Na pewno pracowało na to wiele osób, a przede wszystkim sam dwukrotny zdobywca kryształowej kuli. Małysz skacze równo, raz lepiej, czasem nieco gorzej, ale jego poziom jest stabilny. Można się czepiać, że forma budowana jest ze złego pułapu, że tak oczekiwany błysk może w ogóle nie przyjść. Ale chyba nie posiadanie skoczka ścisłej światowej elity jest najpoważniejszym problemem naszych skoków. Prawdziwą porażką sztabu szkoleniowego jest całkowita niemożność przygotowania któregokolwiek z reszty zawodników w sposób taki, aby bez kłopotu kwalifikował się do finałowej serii. Chciałbym dokonać teraz krótkiego przeglądu naszej kadry.

Zacznijmy od zawodników doświadczonych. Talentem wciąż czekającym na spełnienie jest Robert Mateja. Podobno możliwości tego zawodnika są bardzo duże. Mówie podobno, gdyż nie było mi dane zobaczyć dwóch równych, dalekich jego skoków. Odstępstwem od przykrej rzeczywistości była bardzo dobra postawa Mateji w Harrachowie w sezonie 2000/2001, kiedy to dwukrotnie znalazł się w pierwszej dziesiątce. Także na rodzimej Wielkiej Krokwi spisywał się bardzo poprawnie. Jednak w zdecydowanej przewadze możemy ogladać Mateje w krótkim, rozpaczliwym locie długości ok. 80-90m ma obiektach K-120, 85m na mamucie w Planicy nie wymaga komentarza. Tak wiec możliwości i talent Mateja ma, czego jednak nie pokazuje. Chyba największym problemem jest jego psychika, z którą nie daje sobie rady dr Jan Blecharz. Co roku słyszymy, że jest lepiej i co roku Mateja zdobywa coraz mniej punktów. Teraz zawodnik znalazł się w takim kryzysie, że trudno wyobrazić sobie jego dalszą karierę.

Następnym przedstawicielem starszego pokolenia jest Wojciech Skupień. Na jego temat nie ma zbyt wiele do powiedzenia, gdyż ten zawodnik pierwszej 30-tki poprzednich edycji Pucharu Świata nie ma póki co miejsca w czteroosobowym składzie wystawianym do konkursów. Regres jego formy jest zatrważający. Rozeszły się być może fałszywe opinie o jego nadwadze, tak czy tak trener Tajner zupełnie nie wie, jak przywrócić sportowcom ich dawną formę. Kiedy pisze ten tekst, Skupień szykowany jest do występu w Pucharze Kontynentalnym. Ten start może zweryfikować możliwości rozwoju jego dalszej sportowej kariery.

Kolejną grupę naszej kadry A stanowią znacznie młodsi zawodnicy. Chyba nikt nie ma wątpliwości co do ich potencjału. Ale te same słowa padały przez lata pod adresem Mateji i Skupnia. Należy zrobić wszystko, aby młodzież nie podzieliła ich losu, aby do końca kariery nie była zdolna, perspektywiczna, ale bez sukcesów.

Tomasz Pochwała jest moim zdaniem najzdolniejszym młodym skoczkiem. Nie ustępują mu także Tonio Tajner i Marcin Bachleda. Tajner senior nazywa ich "wilczkami", mówi o ich dużych postępach. Jednak ja tych postępów nie widzę. W tym samym wieku skoczkowie innych reprezentacji imponują ambicją, odwagą i nieoczekiwanymi, doskonałymi wynikami. Przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy Robert Kranjec oddawał niesamowite, imponujace skoki na odległość ponad 200 metrów. Światowa klasa i całkowity profesjonalizm. W tym sezonie obserwujemy atak młodych Austriaków, Norwegów, Finów. W kryzysie jest drużyna niemiecka, jednak już niedługo powinna dołączyć do czołówki. A jak spisuje się nasza młodzież? Można powiedzieć, że po staremu. Ich skoki są krótkie, bojaźliwe, widać zupełny brak wiary w swoje możliwości. Niestety odstają od zawodników w podobnym wieku, a przecież sport jest dla młodych, kiedy indziej, jak nie teraz jest czas na pierwsze sukcesy? Lappi, Kofler, Benkovic będą ich przyszłymi rywalami. Tak więc znów potencjał jest, ale nikt nie potrafi go wykorzystać i właściwie nim pokierować. Możliwości swoich skoczków umie przemienić w ich wyniki na skoczniach Mika Kojonkowski. Każda reprezentacja ma bardzo zdolnych skoczków, ukrytych mistrzów jest wielu. Problem prawie zawsze leży w złym szkoleniu. Podobno trener Tajner zbyt mało czasu poświęca innym skoczkom, koncentruje się na przygotowaniu Adama Małysza. Na marginesie - także to nie wychodzi mu najlepiej. Nasza młodzież wciąż nie skacze dobrze, regularne awansowanie do 50 nie może być pociechą. Dalekie skoki są tylko incydentami pośród prób krótkich i nieudanych, czasem nawet beznadziejnych.

Nie wiem, jakie jest najlepsze rozwiązanie dla naszych skoków. Chyba jednak nie zmiana trenera. Ryzykowano by postawe Małysza, który dobrze rozumie się z Tajnerem i ma do niego zaufanie. Może Małysz powinien trenować z nim indywidualnie, dla reszty ekipy należałoby znaleźć nowego szkoleniowca. Sprawa rozbije się jak zawsze o pieniądze. Jedno jest pewne - zmiany są konieczne. Nad ich wprowadzeniem powinien mądrze zastanowić się PZN, chociaż podejmowanie właściwych decyzji nie jest ich najmocniejszą stroną.

Na zakończenie chciałbym życzyć skoczkom i kibicom, aby za jakiś czas moje poglądy były całkowicie nieaktualne, abyśmy mogli cieszyć się z dobrych wyników nie tylko Adama Małysza, który sam nie uciągnie już długo wozu zwanego polską reprezentacja w skokach narciarskich.