Strona główna • Letnie Grand Prix

Adam Małysz: "Byłem bardzo zdenerwowany"

Adam Małysz znów jest na szczycie. Po fenomenalnej końcówce Letniej Grand Prix i dwóch zwycięstwach, najlepszy polski skoczek jest pełen optymizmu przed sezonem zimowym, chociaż przyznaje, że do ostatniej chwili nie był pewny, czy zdoła dziś wygrać.

- Przyjechaliśmy tu już w niedzielę i bardzo dobrze mi się wtedy skakało. Poniedziałek nie był już tak dobry w moim wykonaniu, popełniałem pewne błędy. Ja przede wszystkim dziękuje Hannu, który obniżał mi belkę w każdej serii treningowej, przez co skakałem bliżej od innych. Trochę mnie to wtedy denerwowało szczerze mówiąc. Później na górze powiedział mi, że robił to nie tylko z powodu silnego wiatru z przodu, ale również dlatego, że bał się, iż skoczę za daleko i wiedział, że wpłynie to na psychikę innych.

- Ja bardzo mu wierzę, ponieważ jest to świetny specjalista, ma wielu znakomitych wychowanków na swoim koncie, jest bardzo otwarty i przyjmuje uwagi od nas, pyta, co my na dany temat sądzimy.

- W pierwszym dzisiejszym skoku, w serii próbnej, zrobiłem ten sam błąd co wczoraj - za bardzo odbiłem się w miejscu, poleciałem wysoko i zabrakło już mi szybkości, żeby odlecieć.

- W pierwszej serii konkursowej musiałem przez to iść na całość, bardziej pchnąć to do przodu, aby nie tracić szybkości. Byłem bardzo zadowolony, że wskoczyłem na drugie miejsce, ale przed finałowym skokiem byłem bardzo zdenerwowany, tak jak już nie byłem od dawna. Podświadomie wiedziałem, że stać mnie na to, aby to wygrać, dlatego że lubię z tego drugiego miejsca atakować.

- Nie wiem jak to się stało, że w drugim skoku miałem prędkość na progu zbliżoną do najlepszych. Może pomógł mi ten strach, stres, trudno powiedzieć. Ale ja myślę, że to przede wszystkim zasługa naszego nowego serwismena, który potrafił przygotować mi tak narty, że w drugim skoku dobrze jechałem.

- Ja nie zwróciłem na to uwagi i dopiero powiedzieli mi o tym trenerzy, pytając się czy wiem jaką szybkość miałem. Ja mówię, że nie wiem, a oni na to że 93.7, więc tylko powiedziałem "no ładnie...".

- To, że Loitzl nie wystartował w serii próbnej nie miało na mnie negatywnego wpływu - prędzej na nich to wpłynęło, podobnie jak na Ammana, który odpuścił kwalifikacje. Dzisiaj były trochę inne warunki, raczej tylni wiatr lub cisza i padał deszcz. Czasem więc warto więcej skakać.

- Ja to Letnie Grand Prix traktowałem jako trening, ale wiadomo, że gdy przyjeżdża się na zawody to nie da się traktować ich jak trening, tylko trzeba skakać najlepiej, jak się potrafi. Nie było czegoś takiego, że odpuszczałem skoki treningowe, cały czas skakałem i się przygotowywałem.

- To wspaniałe uczucie znowu wygrywać, tym bardziej że zima już niedługo i cieszę się, że cały czas skaczę dobrze, jestem cały czas w czołówce, potrafię zwyciężać i mam nadzieję, że zimą będzie podobnie.

- Nie lubię szczerze mówiąc skakać w takiej pogodzie jak dziś, ale trzeba po prostu koncentrować się tylko na skoku, mimo, iż nie jest to łatwe, gdy są nerwy i stres na zawodach. Cieszę się, że mimo to, potrafiłem w drugim skoku polecieć jeszcze dalej.

- Po drugim skoku Loitzla na 131,5 metrów, zdawałem sobie sprawę z tego, że skoczył daleko, ale też wiedziałem, że inni też nieźle skakali, bo rozbieg był dłuższy. Na niedzielnym treningu skakałem 2-3 belki niżej, przy średnich warunkach i leciałem po 135, a nawet 140 metrów. Wiedziałem więc, że jestem w stanie skoczyć daleko, tylko muszę po prostu oddać swój dobry skok.

- Szczególnie po wczorajszym treningu nie byłem pewny dzisiejszej wygranej. Wiedziałem, że muszę się skoncentrować na swoich skokach, skoczyć tak jak na treningu wcześniej i za dużo nie kombinować. Na tym się skupiłem i myślę, że dobrze zrobiłem.

- Ten bardzo daleki skok Loitzla w kwalifikacjach nie zdenerwował mnie jakoś szczególnie. Niektórym taki skok na pewno pomaga, a innym przeszkadza, bo stają się automatycznie faworytem przed konkursem. Nie jestem w jego ciele i nie wiem, co on sobie myślał. Ja jestem już doświadczonym zawodnikiem i zdaję sobie sprawę, że kwalifikacje to nie to samo, co zawody i trzeba po prostu dążyć do swojego.

Rozmawiał Tadeusz Mieczyński, Oberhof - 03.10.2006.