Strona główna • Puchar Świata

Niedzielny konkurs w Engelbergu pod znakiem zapytania


Prognozy przed niedzielnymi zawodami w Engelbergu nie są tak optymistyczne, jak to było w przypadku soboty. Temperatura pod skocznią "Titlis" wzrosła do kilku stopni powyżej zera, a dotychczas czyste niebo zasnuła warstwa szarych chmur.

"Według informacji, jakie podano nam podczas wieczornej odprawy, na niedzielę przewidziane są opady 1-5 mm. Jeśli będzie padał deszcz, to się nic nie stanie, ponieważ skocznia posiada system chłodzenia. Może to jedynie spowolnić prędkości na progu. Natomiast jeśli zacznie sypać śnieg na ten system chłodzenia, który jest na skoczni to koniec" - tłumaczy Łukasz Kruczek.

"Wtedy występuje taki paradoks, ponieważ świeży śnieg jest stosunkowo ciepły i gdy spada na temperaturę -7 stopni, to do momentu gdy się zamrozi, tworzy taką papkę, która spowalnia zawodników. Wtedy konkurs jest nie do przeprowadzenia. Właśnie dokładnie to samo miało miejsce przed rokiem, w pierwszych zawodach"- dodaje polski szkoleniowiec.

"Skoki tak daleko się wyspecjalizowały, że czasem śnieg wręcz przeszkadza. W tej chwili wszystkie tory są z czystego lodu, a gdy zacznie na nie padać śnieg, to jest najgorsze co może się zdarzyć. Żeby narta jechała, to między nartą a powierzchnią śniegu musi być powietrze. Gdy go nie ma, to narta nie jedzie, tylko zasysa" - zakończył asystent Hannu Lepistoe.

O dalszym rozwoju sytuacji będziemy informować na bieżąco.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński