Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Jan Mazoch wraca do Czech


Idąc o własnych siłach, uśmiechając się i "przybijając piątkę" z lekarzami - tak opuszczał dziś szpital w krakowie Jan Mazoch.

Specjalnym czeskim śmigłowcem medycznym, dziś w południe czeski skoczek został przetransportowany do szpitala wojskowego w Pradze.

"Obecnie stan chorego jest zadawalający. Jest chorym samodzielnym z niewielkimi objawami neurologicznymi (problemy z prawa ręką), które powinny w najbliższych pięciu, sześciu miesiącach całkowicie ustąpić." - powiedział ordynator Kliniki Traumatologii Szpitala Uniwersyteckiego docent Marek Moskała.

Czeski skoczek został wywieziony na wózku na korytarz szpitalny z sali, w której leżał, po czym wstał i o własnych siłach wszedł na nosze, którymi został przeniesiony do karetki. Ambulans przewiózł go na podkrakowskie lotnisko w Balicach, skąd Mazoch poleciał do Pragi.

Ordynator Kliniki Traumatologii zapewnił, że Jan Mazoch nie poszedł do karetki o własnych siłach tylko dlatego, że jest to standardowa procedura związana z przewozem pacjenta.

Moskała skomentował także pogłoski, że czeski skoczek ma zaniki pamięci i problemy z wypowiadaniem się. Wytłumaczył to barierą językową. "Sądzę, że w Czechach odblokuje się i będzie mu znacznie łatwiej wypowiadać swoje myśli w języku ojczystym".

Krakowski lekarz wyjaśnił również, jak będzie wyglądać rehabilitacja czeskiego skoczka:

"To będzie rehabilitacja psychologiczna i ruchowa, która ma zmniejszyć niedowład kończyny górnej. Wstrząs, który dokonał się w momencie urazu, przeniósł się na całe mózgowie i wymaga postępowania, jak przy ciężkich stłuczeniu mózgu, czyli pomocy psychologa. Będzie ona też potrzebna, aby pozytywnie nastawić Mazocha do skoków, aby nie miał uczucia lęku, traktował siebie jako pełnosprawnego, normalnego człowieka".

Wszystko wskazuje więc na to, że dramat, który miał miejsce podczas minionego Pucharu Świata w Zakopanem, będzie miał szczęśliwe zakończenie i kto wie, być może już za rok Jan Mazoch znowu pojawi się na Wielkiej Krokwi, tym razem walcząc o najwyższe laury.