Strona główna • Artykuły

Od Oslo do Oberstdorfu, czyli 30 zwycięstw Adama Małysza

W sobotnich zawodach w Oberstdorfie Adam Małysz odniósł swoje 30. w karierze zwycięstwo w cyklu zawodów zaliczanych do Pucharu Świata.

Okrągła liczba, jaką jest 30, prowokuje do małej rekapitulacji, choć oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że najlepszy w historii Polski skoczek narciarski nie raz jeszcze stanie na najwyższym stopniu podium. Niniejszy artykuł jest więc próbą nie tyle może podsumowania, lecz raczej przypomnienia tych najpiękniejszych dla polskich kibiców chwil w Pucharze Świata w skokach narciarskich.

Oslo-Holmenkollen. Jedna z najstarszych i najsławniejszych skoczni narciarskich na świecie. To ulubiona skocznia Adama Małysza. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać. Na tej skoczni Orzeł z Wisły odniósł aż cztery zwycięstwa - w tym swoje pierwsze. Były to zawody bardzo szczególne i symboliczne. 17 marca 1996 rozgrywano ostatni konkurs sezonu 1995/1996. Tego dnia kończył karierę inny wybitny skoczek narciarski - Jens Weissflog, którego Adam Małysz często wymienia jako swego idola. Tę datę można dziś określić jako swoistą zmianę warty. Adam Małysz w tamtym sezonie pokazywał się już z dobrej strony - miał na koncie dwa drugie miejsca wywalczone w Falun i Iron Mountain oraz jedno trzecie w Lahti. Można powiedzieć, że cały sezon dobijał się do światowej czołówki i całą zimę polscy kibice czekali na jego pierwsze zwycięstwo. Doczekali się w ostatnim konkursie.

Kolejne dwa triumfy Adam Małysz odniósł w następnym sezonie, w Japonii. Były to odpowiednio konkursy w Sapporo (18.01.1997) oraz w Hakubie (26.01.1997). Pierwszy z nich, rozgrywany na szczęśliwej dla polskich skoków skoczni Okurayama, odświeżył w pamięci polskich kibiców rok 1972 i złoty medal olimpijski Wojciecha Fortuny. Drugi - był dobrym prognostykiem przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Nagano, które miały się odbyć rok później, a olimpijski konkurs skoków planowano rozegrać właśnie na skoczni w Hakubie. Niestety - rok później Adam Małysz przechodził wyraźny i głęboki kryzys formy i na kolejne zwycięstwo trzeba było poczekać aż do 2001 roku...

Rok 2001. Cóż to był za czas! W owym roku - pierwszym w nowym stuleciu i tysiącleciu narodziła się na narciarskim firmamencie nowa gwiazda. Rzec by można - skoczek nowego tysiąclecia. W owym roku Adam Małysz rozpoczął swą światową dominację, mającą trwać trzy sezony pod rząd. W owym roku skromny chłopak z Wisły odniósł 17 pucharowych zwycięstw, 11 w sezonie 2000/2001 i 6 w sezonie 2001/2002. Nigdy wcześniej ani później żaden skoczek narciarski nie dokonał czegoś podobnego. Adam Małysz wyrównał też dotychczasowy rekord Martina Schmitta (11 zwycięstw w jednym sezonie). Warto jednak zauważyć, że Schmitt bił swój rekord w zimie 1999/2000 gdy rozegrano 27 konkursów indywidualnych. W następnym, z powodu braku śniegu na początku zimy, odbyło się ich tylko 21 - Adam wygrał więc ponad połowę rozgrywanych zawodów! Ten rekord został pobity o jedno zwycięstwo przez Janne Ahonena cztery lata później. Na ten wspaniały rok przypadło też inne doniosłe osiągnięcie - 5 zwycięstw z rzędu. Adamowi udało się to jako drugiemu skoczkowi w historii. Przed nim był Andreas Goldberger w sezonie 1994/1995. Po nim dokonali tego Sven Hannawald (2001/2002) i Janne Ahonen (2004/2005). Wszystkich zaś tych wspaniałych skoczków przebił Matti Hautamaeki, zaliczając pod koniec sezonu 2004/2005 sześć kolejnych zwycięstw pod rząd.

Zwycięski pochód „Orła z Wisły rozpoczął się 4 stycznia 2001, gdy w Innsbrucku potwierdził swe aspiracje do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Było to jedno z najwspanialszych zwycięstw w jego karierze, które można by określić jako nokaut. Małysz pokonał drugiego wtedy Janne Ahonena o 44,9 pkt., skacząc w obu skokach łącznie o 23 metry dalej! Tylko raz w historii Pucharu Świata różnica między najlepszym, a drugim skoczkiem była większa. 14.03.1987 Austriak Andreas Felder zwyciężył na mamuciej skoczni w Planicy o 47,5 pkt. przed Ole Gunnarem Fidjestølem. Jednak wygrana Małysza jest największą w dziejach na skoczni dużej. Kolejne zwycięstwo nasz skoczek odniósł dwa dni później - w Święto Trzech Króli, pieczętując jednocześnie swój triumf w Turnieju. Następnie przyszły dwa z rzędu zwycięstwa na skoczni mamuciej w Harrachovie, gdzie 13 stycznia Adam Małysz został drugim Polakiem, który przekroczył odległość 200 metrów. Pierwszym Polakiem który tego dokonał był Robert Mateja... kilkadziesiąt minut wcześniej, w serii próbnej. W konkursie Adam Małysz skokiem na 206,5 metra pobił za jednym zamachem dwa rekordy - skoczni oraz długości skoku polskiego skoczka. Ten drugi wyśrubował zresztą już następnego dnia do 212 metrów. Natomiast rekord skoczni utracił na rzecz Risto Jusilainena, który w pierwszej serii poleciał pół metra dalej. W konkursie Adam jednak okazał się bezkonkurencyjny, wygrywając znów ze sporą przewagą. Następne zwycięstwo Małysz odniósł tydzień później na amerykańskiej ziemi. W Salt Lake City pokonał Wolfganga Loitzla o 36,9 pkt! Był to znów sprawdzian przed kolejną Olimpiadą, która jak wiemy była dla niego dużo szczęśliwsza niż poprzednia. Po Ameryce przyszedł czas na podbój Japonii. Niestety, upadek podczas pierwszej serii zawodów w Hakubie przerwał passę kolejnych zwycięstw. Razem było ich więc pięć pod rząd. Szkoda, bo po Hakubie mieliśmy dwa zwycięstwa w Sapporo. To razem dałoby 8...

Wróćmy jednak do rzeczywistości. Po powrocie z Japonii kolejne zawody odbywały się w Willingen. Pierwszego dnia co prawda Małysz nie wygrał, warto jednak przypomnieć datę 03.02.2001 roku. Po słabszej pierwszej serii, spowodowanej zresztą trudnymi warunkami atmosferycznymi (122 m. i 8 pozycja) w drugiej Adam postawił wszystko na jedną kartę. Ten skok przeszedł do historii dyscypliny. Na dużej skoczni Polak osiągnął odległość 151,5 metra co wydawało się rezultatem nie z tej ziemi. Musiał jednak uznać wyższość Ville Kantee, który lądował nieco bliżej, ale w lepszym stylu. Nazajutrz jednak nie dał nikomu szans i dwoma równymi skokami na 142,5 metra zapewnił sobie zwycięstwo -znów z miażdżącą przewagą 36,5 pkt., oraz 17,5 metra nad drugim zawodnikiem.
Trzy ostanie zwycięstwa w tym sezonie odnosił Małysz w Skandynawii - było to w szwedzkim Falun (07.03.2001), norweskim Trondheim (09.03.2001) oraz po raz drugi w swej karierze w Oslo-Holmenkollen (11.03.2001) gdzie odbyła się tylko jedna seria. Zawody w Falun wielu kibiców zapamiętało wtedy z powodu humorystycznego akcentu. Dojazd pod skocznią był nieco za krótki i wielu zawodników miało problemy, by wyhamować przed bandą. W Trondheim Adam znów ustanowił fantastyczny rekord skoczni - 138,5 metra, który przetrwał do dziś. Wszystkim kibicom oglądającym ten konkurs zapadł w pamięć widok Apoloniusza Tajnera trzymającego się za głowę i Adama szczypiącego się w przedramiona, by upewnić się, że nie śni. Od tamtego czasu nikt nie zbliżył się nawet do tego wyniku. Nawet Janne Ahonen gdy w swym najwspanialszym okresie „kolekcjonował rekordy, był w stanie skoczyć tylko o 3 metry bliżej. Sezon 2000/2001 zakończył się w Planicy, gdzie Małyszowi nie dane było stanąć na najwyższym stopniu podium, ale znów pobił swój życiowy rekord, skacząc 212,5 metra. Odebrał też Kryształową Kulę dla zwycięzcy cyklu zawodów Pucharu Świata. W tym samym sezonie Adam Małysz zdobył Mistrzostwo Świata na normalnej skoczni w Lahti.

Tak jak sezon 2000/2001 przebiegał Adamowi Małyszowi w rywalizacji z Martinem Schmittem, tak rok później najgroźniejszym rywalem Polaka był Sven Hannawald. Pojedynek na zwycięstwa zakończył się pomyślnie dla naszego skoczka. Odniósł ich 7 - Sven o jedno mniej. Pierwszy triumf Małysza to inauguracja w Kuopio (23.11.2001). Potem było Titisee-Neustadt (01.12.2001), gdzie Polak ponownie znokautował Martina Schmitta o 38,8 pkt i 18,5 metra. W tym konkursie rodzącą się świetną formę pokazał Hannawald, został jednak zdyskwalifikowany za brak plomby przy kombinezonie. Potem przyszło zwycięstwo na normalnej skoczni w Villach (08.12.2001), gdzie Małyszowi zabrakło pół metra, by skoczyć 100 metrów. Dzień później drużyna polska z Małyszem w składzie odniosła historyczny sukces zajmując trzecie miejsce, a Adam skakał najdalej w obu seriach. Tydzień później Adam dwukrotnie nie miał sobie równych w Predazzo(21 i 22.12.2001).

Po słabszym okresie, gdy pałeczkę dominatora w światowych skokach przejął na jakiś czas Sven, Adam odniósł jedyne w roku 2002, ale zarazem jedno z najcenniejszych swoich zwycięstw. Zakopane. Dzień 20 stycznia zapisał się w pamięci polskich kibiców skoków jako data niemal magiczna. Po słabszym występie w sobotę (7 miejsce) w niedzielę Adam Małysz o włos, bo lepszymi notami, ale jednak pokonał Svena Hannawalda i po raz pierwszy zwyciężył na polskiej ziemi. Był to niesamowity weekend. Do Zakopanego zjechały tłumy.
W sobotnią noc grupy polskich kibiców chodziły po Krupówkach śpiewając popularny przebój „Ale za to niedziela będzie nasza. I była. Po pierwszej serii Adam prowadził z przewagą 1 metra i 1,3 pkt. nad Svenem. W drugiej serii skoczył o półtora metra bliżej od przeciwnika. 80 tysięcy (według niektórych przekazów) kibiców na skoczni zamarło w kompletnej ciszy czekając na noty sędziów i ostateczny wynik konkursu. Gdy okazało się, że jednak wygrał nasz reprezentant, uzyskując wynik lepszy o 0,6 pkt., w jednej sekundzie gromki okrzyk radości wstrząsnął Tatrami budząc z zimowego snu niedźwiedzie i świstaki. Adam Małysz podrzucał swe narty do góry i całował zakopiański śnieg a trener Apoloniusz Tajner zjechał na siedzeniu z zeskoku Wielkiej Krokwi. To nie było zwykłe zwycięstwo. W Zakopanem Adam Małysz po raz pierwszy od długiego czasu pokonał Svena Hannawalda (dzień wcześniej jego okres dominacji przerwał Matti Hautamaeki) i po raz pierwszy od miesiąca wygrał konkurs. Było to dobrym znakiem przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi.

Jednak zakopiańskie zwycięstwo było ostatnim w tym sezonie. Na następne trzeba było czekać aż 14 miesięcy. Małysz odniósł je w swym ulubionym Oslo (09.3.2003) . Potem nastąpiły dwa kolejne triumfy w Lahti. Odnosił je w świeżej glorii podwójnego Mistrza Świata z Val di Fiemme. Ta świetna passa trzech wygranych po rząd pozwoliła mu po raz trzeci z kolei wygrać w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Kolejne triumfy Adam Małysz odnosił już pod wodzą nowego trenera Heinza Kuttina, który od sezonu 2004/2005 przejął po słabszym sezonie kadrę Polski. Zwycięstwo na dużej skoczni w Harrachovie zdawało się potwierdzać, że Małysz powraca do mistrzowskiej formy. Miesiąc później nastąpiła kolejna wygrana - tym razem na skoczni mamuciej Kulm w Bad Mitterndorf. Było to trzecie i jak na razie ostatnie zwycięstwo Polaka na mamucie. Dwa tygodnie później Adam odniósł swe ostatnie do tej pory podwójne, weekendowe zwycięstwo (takich osiągnięć ma na koncie 5). Dokonał tego na swoim terenie - na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.

Pierwszego dnia triumfował aex aequo z Roarem Ljoekelsoey’em. Drugiego już samodzielnie. Razem więc w sezonie 2004/2005 do listy najlepszego polskiego skoczka dopisano kolejne cztery pierwsze miejsca.. W następnym sezonie Adam odniósł tylko jedno - po raz czwarty w stolicy Norwegii. Tym samym został okrzyknięty przez norweskie media „Królem Holmenkollen. Nikt bowiem nie wygrał na tej skoczni 4 razy i nikt już nie wygra, gdyż skocznia wkrótce zostanie przebudowana.

I w końcu zwycięstwo w Oberstdorfie. 27 stycznia 2007 roku Adam Małysz raz jeszcze stanął na najwyższym stopniu podium. 30 zwycięstw w Pucharze Świata to wynik imponujący. Tylko trzech zawodników w historii tego cyklu ma na koncie więcej wygranych konkursów. Z kolei Adam Małysz z pewnością zasłużył na miano najlepszego zawodnika XXI wieku. Od stycznia 2001 roku odniósł aż 27 zwycięstw. Nikt w ostatnich 7 sezonach nie może się z nim równać. Adam Małysz zwyciężał na 21 skoczniach w 11 krajach na 3 kontynentach.

Zwycięstwa Adama Małysza w porządku chronologicznym.

1. Oslo-Holmenkollen (K115) Norwegia 17.03.1996
2. Sapporo (K90) Japonia 18.01.1997
3. Hakuba (K120) Japonia 26.01.1997
4. Innsbruck (K120) Austria 04.01.2001
5. Bischofshofen (K120) Austria 06.01.2001
6. Harrachov (K185) Czechy 13.01.2001
7. Harrachov (K185) Czechy 14.01.2001
8. Salt Lake City (K120) USA 20.01.2001
9. Sapporo (K120) Japonia 27.01.2001
10. Sapporo (K120) Japonia 28.01.2001
11. Willingen (K120) Niemcy 04.02.2001
12. Falun (K115) Szwecja 07.03.2001
13. Trondheim (K120) Norwegia 09.03.2001
14. Oslo-Holmenkollen (K115) Norwegia 11.03.2001
15. Kuopio (K120) Finlandia 23.11.2001
16. Titisee-Neustadt (K120) Niemcy 01.12.2001
17. Villach (K90) Austria 08.12.2001
18. Engelberg (K125) Szwajcaria 16.12.2001
19. Predazzo (K120) Włochy 21.12.2001
20. Predazzo (K120) Włochy 22.12.2001
21. Zakopane (K120) Polska 20.01.2002
22. Oslo-Holmenkollen (K115) Norwegia 09.03.2003
23. Lahti (K116) Finlandia 14.03.2003
24. Lahti (K116) Finlandia 15.03.2003
25. Harrachov (K125) Czechy 11.12.2004
26. Bad Mitterndorf (K185) Austria 16.01.2005
27. Zakopane (K120) Polska 29.01.2005
28. Zakopane (K120) Polska 30.01.2005
29. Oslo-Holmenkollen (K115) Norwegia 12.03.2006
30. Oberstdorf (K120) Niemcy 27.01.2007

Urodzeni zwycięzcy - najlepsi w historii PŚ

1. Matti Nykaenen - 46 zwycięstw
2. Jens Weissflog - 33
3. Janne Ahonen - 32
4. Adam Małysz - 30
5. Martin Schmitt - 28

XXI wiek - sezony 2000/2001 - 2006/2007 (stan na 28.01.2007)

1. Adam Małysz - 27 zwycięstw
2. Janne Ahonen - 19
3. Matti Hautamaeki - 16
4. Sven Hannawald - 12
5. Roar Ljoekelsoey - 11

Powyższe zestawienia wyraźnie pokazują, że nasz mistrz z Wisły jest jednym z pięciu najwybitniejszych zawodników w nowożytnej historii swej dyscypliny. W tej chwili ma 29 lat i jak pokazuje przykład takich zawodników jak Noriaki Kasai, Roar Ljoekelsoey czy Jakub Janda - wcale nie musi szykować się na wcześniejszą emeryturę. Prawdopodobnie nikt nigdy nie odniesie więcej zwycięstw niż słynny Latający Fin - Matti Nykaenen. Ale od „przeskoczenia w galerii sław swego idola Weissfloga dzielą Małysza tylko trzy zwycięstwa. Czy najsłynniejszy wąsaty skoczek XXI wieku zakończy karierę z większym dorobkiem zwycięstw niż jego wąsaty kolega który królował na skoczniach w wieku XX? Czy Małysz wygra podobną rywalizację z wciąż skaczącym na wysokim poziomie i mogącym powiększyć ilość swych zwycięstw Ahonenem? Dziś nikt nie potrafi tego powiedzieć. Trzymajmy więc kciuki za naszego „Orła z Wisły - żywą legendę.