Strona główna • Artykuły

Jechać, nie jechać? JECHAĆ

Pomysł wyprawy na konkursy w Japonii Adama Małysza wywołał wiele kontrowersji. Z jednej strony miał on duże szanse „dogonić” Svena Hannawalda i i Janne Ahonena w klasyfikacji PŚ, z drugiej zas strony były to nasze pragnienia, które się nie spełnily a na dodatek zostały okupione zmęczeniem . Do tej i innych bieżących decyzji zespołu polskich trenerów odnosi się nasz felietonista – GD_Luk.

Powiadają że, jak się mówi A należy powiedzieć B. Wszyscy odsypiamy ciekawe konkursy w Japonii, otwieramy radio albo surfujemy po internecie i nagle......

Muszę przyznać że nigdy nic nie skłaniało mnie do krytyki sztabu szkoleniowego naszych skoczków narciarskich z osobą trenera Tajnera, którą szanuję i oddaje należne pochwały za "tamte wspaniałe dni" w latach 2000- 2002. Stwierdzam że, są to dokonania epokowe, które na trwale wpisały się w historie skoków narciarskich na świecie. To, co napisałem, jest jakby wytłumaczeniem co zaraz nastąpi. Bowiem: " Prawdziwa cnota krytyk się nie boi". I tu dochodzę do sedna sprawy - z tego co zauważyłem powołując się na w/w źródła są jakieś plany wycofania Adama z najbliższych 2 konkursów Pucharu. Z całą moja skromną wiedzą o skokach, ale nieco większą o fizjologii i psychologii dotyczącej sportu wyczynowego, jestem takim planom przeciwny. Z tymi decyzjami panowie trenerzy spóźnili się o jakiś miesiąc. Pan Siderek autorytatywnie stwierdził wczoraj, że druga połowa sezonu będzie należała do Małysza. Oznacza to że: wydolność jest dostateczna, poziom formy w czasie tzw. bezpośredniego przygotowania startowego jest stabilny, a zawodnik jest w niezłej formie psychicznej. Z tym ostatnim się nie zgadzam, ale o tym później.

Nieobecność naszej gwiazdy w Tauplitz to definitywny pass w wyścigu o Puchar Świata. Wiem że jemu skocznie "mamucie nie leżą" ale...... Panowie! Zwracam się do naszych drogich szkoleniowców. Po co była ta 20 h podróż samolotem do Japonii? To całe Japan's tour? Bądźmy konsekwentni. Trzeba walczyć do końca. Jeszcze tylko 10 konkursów. MAMY TERAZ SKŁADAC BROŃ? Adam jest mistrzem i vice mistrzem Świata. Zdobywając Puchar po raz trzeci z rzędu przechodzi do annałów tej dyscypliny. Nikt z wielkich skoczków tego nie dokonał. Wierzę, że ma cały czas szansę by to zrealizować. Mistrzem Świata może być i za 2 lata i kto wie czy nie będzie. Szansy wygrania Pucharu 3 razy z rzędu już nigdy nie otrzyma. Na wstępie sezonu (vide mój news 3 miesiące temu) pisałem, że albo Puchar albo Mistrzostwa. Teraz jest już za późno. Wyboru dokonano jadąc do Liberca i Japonii. Wszelkie inne decyzje poddam totalnej krytyce - potwierdzą one tezę o "miotaniu się" naszego sztabu szkoleniowego.

Co do formy psychologicznej Adama to wg mnie nie jest ona najlepsza. Ale mam na to radę. Należy skończyć z zapewnieniami o jego super przygotowaniu. Zaprzestać presji o wygrynie konkursu. Nie tędy droga. On ma po prostu oddać dwa dobre skoki. Skończmy z tymi jednak mało obiektywnymi stwierdzeniami o warunkach, termice, sędziach itd. Nalegam jednak na wyjazd na najbliższe zawody. Mistrzostwa mistrzostwami; to będa jednak tylko 2 skoki. A jak nie wyjdą? A jak objawi się ktoś lepszy i nie do pobicia jak Hanni lub Simmi? Dopiero się zacznie. To będzie prawdziwe "Polskie piekło" Aby tego uniknąć należy konsekwentnie dążyć do automatyzmu w technice nie omijając żadnego z konkursów, chyba że doszłoby do katastrofalnego załamania formy. W to jednak wątpię. Adam musi uwierzyć w siebie. Nie mają inni mówić, że jest dobrze a są inne tzw. obiektywny przyczyny. Co do krytyki Tajnera podkreślam że, należy się wstrzymać do końca sezonu - zmiana teraz nic już nie da a wywoła " burzę w szklance wody" z niedającymi się przewidzieć konsekwencjami. Należy stymulować i poddawać krytyce a nie zwalniać. Nie piszę tego bynajmniej aby bronić trenera Tajnera, ale leży to w interesie Adama, któremu jest potrzebny powrót do radości ze skakania, a nie kolejne zmiany nie mające gwarancji powodzenia.

Istotne są dwie rzeczy i nie wiem czy panowie trenerzy je dostrzegają. Gdy Adam zmienia sylwetkę dojazdową jest szybszy, ale skacze bliżej - oglądałem jego skoki kilkaset razy - porównywałem prędkości na progu - nigdy nie było inaczej. Powrót automatyzmu, tej powtarzalności oraz starej pozycji dojazdowej. To jest "chyba" ogólnie znana rzecz i wszyscy o tym wiemy.

Problem drugi: Co zrobić na skoczniach mamucich, aby nie powtórzyły sie słabe wyniki z zeszłego roku? Może potrenować w Planicy? Nie siedzieć w Wiśle i Zakopanem, a pojechać na dłuższy pobyt na jedną z wielkich skoczni? Nie moja w tym głowa. Zwracam jednak uwagę że ta druga połowa sezonu może być "taka Svenowa". Strat na 4 konkursach na "mamutach" można nie odrobić. Konkluzja jest taka: Jechać do Tauplitz i walczyć. Ale z ogniem w oczach. Skończyć z narzekaniem i usprawiedliwianiem się. Gorszy czy lepszy plan ale należy go realizować. Brak planu lub nagłe zmiany decyzji to pierwszy krok do porażki.