Strona główna • Kanadyjskie Skoki Narciarskie

Musimy dużo podróżować - wywiad z drużyną kanadyjską

Gregory Baxter i Stefan Read to dwaj przesympatyczni zawodnicy z Kanady. Trochę w cieniu swoich europejskich kolegów starają się godnie reprezentować swój kraj. Podczas konkursów w Titisee-Neustadt sportowcy znaleźli chwilkę pomiędzy treningami, aby opowiedzieć o sobie i swoim życiu.


 

Skijumping.pl: Na początek parę pytań rozluźniających, bo wyglądacie na dość spiętych. Jak wyglądałby Wasz idealny dzień?

Stefan Read: Hmmm... Wygrałbym Puchar Świata. To byłby idealny dzień. (śmiech),a tak serio... to nie wiem.

Gregory Baxter: Eeeee... Nie mam pojęcia... (śmiech)

 

Skijumping.pl: Gdybyście mogli zamienić się z kimś na jeden dzień miejscami, kto by to był?

Stefan Read: Myślę, że chciałbym być przez chwilę bardzo bogaty, mieć mnóstwo pieniędzy, jak np. Bill Gates czy ktoś taki. Nie myśleć o niczym, kupić samochód, roztrzaskać go i się tym nie przejmować, tylko kupić następny (śmiech). Albo strasznie dużo podróżować samolotem, nawet go sobie kupić i nie myśleć, czy starczy mi pieniędzy.

Gregory Baxter: Nie wiem... Myślę, że jestem zadowolony ze swojego życia (śmiech). Lubię je takie, jakie jest teraz.

 

Skijumping.pl: Kto jest dla Was przykładem, wzorem do naśladowania?

Stefan Read: Dla mnie to prawdopodobnie Adam Małysz. Mamy ten sam typ budowy, próbuję skakać tak jak on, tzn. w ten sam sposób, ale niestety mi to nie wychodzi. Mimo wszystko staram się go naśladować. W życiu prywatnym raczej trudno wymienić mi takie osoby. Ale pewnie rodzina, ludzie z którymi pracuję.

Gregory Baxter: Chyba wymienię w tym miejscu Janne Ahonena, ponieważ on mimo iż nie zawsze był na szczycie, nigdy się nie poddawał. Jest bardzo konsekwentny i w ten sposób dążył do tego, aby być najlepszym.

 

Skijumping.pl: Skąd bierzecie motywację, aby kontynuować karierę sportową?

Stefan Read: Czerpiemy ją z tego, widząc ile ludzi pracuje wokół nas i nam pomaga. Np. zaangażowanie mojego taty, wielu różnych ochotników, którzy umożliwiają nam wykonywanie tego sportu. Mój tata właściwie non stop siedzi przy komputerze i to jego poświęcenie daje mi wielkiego kopa. Wtedy staram się być coraz lepszy, gdyż widzę tych wszystkich ludzi ciężko pracujących i czuję, że jestem im coś winny.

Gregory Baxter: Do tego dochodzi ten dreszcz emocji występujący przy konkursach i marzenie, żeby znaleźć się wśród najlepszych zawodników na świecie. No i oczywiście motywuje nas to, że Ted (trener Tadeusz Bafia - przyp. red.) skopie nam tyłek, jak będziemy źle skakali (śmiech).

 

Skijumping.pl: Jak wygląda sytuacja w kanadyjskich skokach narciarskich?

Stefan Read: Mamy tylko skocznie w Calgary, które nie są dobre. Przez cały zeszły sezon nie oddałem na nich ani jednego skoku, a w tym może około dwudziestu. Sytuacja nie przedstawia się więc za wesoło. Mieli te skocznie i infrastrukturę przy nich zmodernizować, do 2008-2009, ale nie wiemy, co z tego wyjdzie. Trenujemy często w USA, to około 15 godzin jazdy od nas, więc nie aż tak blisko, ale to jest tego warte.

 

Skijumping.pl: Jak w ogóle wyglądają wasze przygotowania do sezonu?

Stefan Read: Musimy dużo podróżować, głównie po Europie. Właściwie przez cały rok jesteśmy w drodze szukając miejsc, gdzie możemy trenować. Dużo czasu poświęcamy na trening siłowy i kondycyjny. Podróżujemy także po USA.

 

Skijumping.pl: Jak często widujecie więc wasze rodziny?

Stefan Read: Nie często... Parę tygodni może, kiedy się skończy sezon... - gdzieś tak w kwietniu, maju. No i na Święta przed Turniejem Czterech Skoczni jesteśmy w domu tak 3-4 dni.

 

Skijumping.pl: Jak to wygląda z waszym sprzętem? Kto za to płaci?

Stefan Read: Elan daje nam narty, Casco kaski, Karbon zaopatruje nas w ubrania, ale dużo rzeczy musimy kupować sami. Dostajemy wsparcie od Związku Narciarskiego. Nie jest to jakoś wyjątkowo dużo, ale zawsze coś.

Gregory Baxter: Sami płacimy opłaty treningowe, to około 1000 dolarów cztery razy do roku, a Związek daje nam na to, na co uważa, że potrzebujemy.

 

Skijumping.pl: Ile jest teraz skoczków w Kanadzie?

Stefan Read: Jeśli weźmiemy pod uwagę nawet początkujących to będzie to tak od 60 do 80. Także niezbyt wielu. W naszej drużynie mamy teraz 5 zawodników: my, MacKenzie Bowles, Trevor Morrice i Graeme Gorham.

 

Skijumping.pl: Jak wyglądają wasze treningi jak jesteście w domu?

Gregory Baxter: U mnie wygląda to pewnie trochę inaczej niż u Stefana, bo mam szkołę, więc trenować mogę dopiero popołudniami. Stef może z kolei też potrenować rano i pracować potem do wczesnego popołudnia i potem znów trenować.

Stefan Read: Od 10 do 15 pracuję, a Gregory kończy szkołę około 15.30. Wtedy idziemy na trening do około 17.30-18.30. Najczęściej na salę gimnastyczną i ćwiczymy. Potem wracamy do domów.

 

Skijumping.pl: Wielu skoczków zazdrości wam budowy ciała. Jesteście bardzo umięśnieni i dobrze zbudowani mimo nadwagi. Gdzie tkwi wasza tajemnica?

Stefan Read: Ejjjj - ja mam tylko 6 kg nadwagi (śmiech). Mam bardzo umięśnione ręce, ramiona. Właściwie nie wiem dlaczego, bo nie robię na te partie ciała żadnych specjalnych ćwiczeń. Nie wiem skąd u mnie ta całą masa mięśniowa.

Gregory Baxter: Jestem taki super z natury (śmiech).

Stefan Read: Robimy dużo treningu siłowego, tak około 3 razy w tygodniu i to pozostawia efekty.

 

Skijumping.pl: Czy macie kogoś w rodzinie, kto też uprawiał sport wyczynowo?

Stefan Read: Mój wujek był super szalonym sportowcem. "Crazy Canuck". Słyszałyście o nim? Nie? No tak, za młode jesteście (śmiech). W latach 70-tych był najlepszym narciarzem na świecie. Był bardzo popularny w Kanadzie, gdyż sprawił, że świat dowiedział się o nas. Wyprowadził tę dyscyplinę znikąd na szczyt. Jestem z niego bardzo dumny.

 

Skijumping.pl: Dlaczego w ogóle zaczęliście skakać?

Gregory Baxter: Rodzice zabrali mnie na obóz, gdzie przez 2 tygodnie można było wypróbowywać różne sporty. Mnie najbardziej spodobały się skoki narciarskie i biatlon, ale ponieważ miałem 5 lat, moja mama nie zgodziła się, żebym dostał broń do ręki (śmiech). Zapisała mnie więc do sekcji skoków.

Stefan Read: Byłem na takim samym obozie, co Greg, ale nie z nim. Ja na nartach zacząłem już jeździć mając roczek, z powodu wujka. No ale potem okazało się, że w narciarstwie faceci są duzi, a ja taki mały, więc zmieniłem dyscyplinę (śmiech).

 

Skijumping.pl: Czy chcielibyście na zawody jeździć całą wielką drużyną?

Stefan Read: Z jednej strony byłoby fajnie, ale jak jesteśmy w większej grupie, to wtedy jest więcej konfliktów (śmiech). Ale na poważnie - tęsknimy za naszymi kolegami, a MacKenzie np. złamał teraz nadgarstek, więc widok drużyny się od nas oddala.

 

Skijumping.pl: Greg - wiemy, że uległeś dość ciężkiemu wypadkowi na skoczni. Nie chciałeś po nim skończyć ze skokami?

Gregory Baxter: Nie. Chciałem skakać dalej. Chciałem jak najprędzej wrócić na skocznię. Byłem trochę ostrożny na początku. Pierwszy skok po wypadku był niesamowitym przeżyciem. To jest to, co kocham robić, więc do tego wróciłem.

 

Skijumping.pl: Czy zastanawialiście się już co będziecie robić po zakończeniu waszych karier sportowych?

Gregory Baxter: Chcę zostać pilotem, albo w wojsku, albo po prostu takim "zwykłym". O tym zawsze marzyłem, oczywiście zaraz po skokach.

Stefan Read: Będę chciał pewnie otworzyć jakiś swój biznes.

 

Skijumping.pl: Wobec tego życzymy wam spełnienia marzeń, zarówno tych skokowych, jak i tych spoza sportu.

Stefan Read i Gregory Baxter: Dziękujemy bardzo.

Zobacz zdjęcia Kanadyjczyków z Titisee Neustadt