Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Kofler i Loitzl nominowani do drużyny. Czy ktoś "podskoczy" Morgensternowi?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Doskonale wiedzą o tym Austriacy, którzy wygrywając konkurs drużynowy na dużej skoczni w Sapporo, chcą teraz sięgnąć po medale w konkursie indywidualnym na obiekcie Miyanomori.

Wyniki czwartkowego treningu pokazały, że w konkursie indywidualnym na średniej skoczni Miyanomori w Sapporo jeszcze wszystko może się zdarzyć.

Do typowanych zwycięzców konkursu, który odbędzie się już w tę sobotę, dołączył dziś Austriak Thomas Morgenstern. Zawodnik klubu SV Villach pewnie wygrał drugą serię treningową skokiem na odległość 102m.

Thomas Morgenstern w Sapporo zdobył swój piąty złoty medal. W sezonie 2004/2005 "Morgi" wywalczył wraz z drużyną podwójne Mistrzostwo Świata w Oberstdorfie, a rok później został Mistrzem Olimpijskim i zapewnił też złoty medal swojej drużynie. Kogo wymienił Thomas pytany o faworytów do zwycięstwa na Miyanomori?

"Zaraz po mnie najgroźniejszy będzie Ammann" - zażartował Thomas. "Tak poważnie, to nic się nie zmieniło. Faworytami są: Simon Ammann, Jane Ahonen i Adam Małysz".

Thomas w konkursie indywidualnym zajął piąte miejsce i miał realne szanse na zdobycie medalu. "Na dużej skoczni zaprzepaściłem swoją szansę. Gdyby udało mi się skoczyć kilka metrów dalej w pierwszej serii, to mógłbym mieć medal. Ten występ na pewno nie jest dla mnie porażką, tylko kolejnym, cennym doświadczeniem - ocenia Mistrz Olimpijski z Turynu.

Jeśli Morgenstern ma zamiar stanąć na podium, będzie miał niewątpliwie twardy orzech do zgryzienia. W dzisiejszym treningu znakomicie skakał zdobywca srebrnego medalu na Okurayamie, Fin Harri Olli, który w pierwszej serii uzyskał 102m, a w drugiej 98,5m.

Tymczasem Alexander Pointner nie obawia się o występ swojego podopiecznego i nie ma najmnijeszych wątpliwości co do szans na złoto: "Będąc na takim poziomie, skacze się po medal" - mówi.

Wiatr, zakłócający do tej pory niemal każdy trening, może odegrać znaczącą rolę w konkursie. "Niestety o wszystkim decyduje FIS, my nie mamy na to żadnego wpływu. Kiedy zapala się zielone światło, trzeba mysleć już tylko o tym, aby najlepiej wykorzystać te kilkanaście sekund" - wyjaśnia mistrz olimpijski z Pragelato, Morgenstern.

"Rzeczywiście, już od kilku dni utrzymują się zmienne podmuchy wiatru, w sobotę mogą być jednym z głównych czynników decydujących o sportowej rywalizacji" - dodaje trener Autriaków, Alexander Pointner. "Jeśli ktoś chce mieć szansę na medal, musi naprawdę umieć zapanować nad skokiem i zakończyć go wyjątkowo dobrym lądowaniem. Nam pomaga fakt, że mamy już w kieszeni złoto w drużynówce. Ten medal motywuje do podjęcia większego ryzyka i wyzwala w nas instynkt zabójcy" - śmieje się austriacki szkoleniowiec.

"Nie można wpłynąć na warunki. Zawody odbywają się wtedy, kiedy jury zawodów o tym zadecyduje. Jeśli tylko zapali się zielone światełko, trzeba wykorzystać ten właściwy moment, by wystartować, a nad tym panuje Alex" - uważa Morgenstern, który w pełni ufa swojemu trenerowi.

Już wcześniej wiadomo było, że Pointner da szansę walki o zwycięstwo także Gregorowi Schlierenzauerowi. 17-letni Austriak, który w tym sezonie stał aż pięć razy na najwyższym stopniu podium ma nadzieję na dobry występ na Miyanomori: "Cieszę się, że znów skaczę równo - mówi - Chciałbym pokazać, że potrafię daleko latać. Wszystko jest jeszcze możliwe".

Po dzisiejszym treningu Alex Pointner wraz z Tonim Innauerem zdecydowali, że obok Thomasa Morgensterna i Gregora Schlierenzauera Austrię reprezentować będą Wolfgang Loitzl i Andreas Kofler.

Ten drugi przekonał dziś trenera "najlepszymi skokami, jakie dotąd zaprezentował w Sapporo" - powiedział Pointner. Loitzl, najmocniejszy z Austriaków w konkursie drużynowym, udowodnił, że jego forma jest jak najbardziej stabilna, i że on również nie zamierza poddawać się bez walki. "Wolfgang jeszcze nie wyczerpał swoich możliwości. Jesteśmy przekonani, że w sobotnim konkursie pokaże, na co go stać" - mówi o 27-letnim skoczku trener.

Już jutro oficjalny trening i kwalifikacje, po których, jak to często bywa, lista pretendentów do najwyższego stopnia podium może się znacznie wydłużyć.