Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Płakałem na skoczni"


Adam Małysz po wspaniałym sobotnim zwycięstwie w Sapporo nie krył ogromnego wzruszenia. Nasz najlepszy skoczek zapewnia, że ta wygrana dodała mu motywacji oraz chęci do treningów.

"Powrót do złota był bardzo trudny. Cały czas mieściłem się w czołówce, ale zawsze czegoś brakowało. Miałem trzy niesamowite lata kiedy zdobyłem trzy Puchary Świata, cztery medale MŚ i dwa igrzysk olimpijskich. Spodziewałem się, że kryzys przyjdzie. I cieszę się, że był taki słaby. Cały czas byłem w czołówce, raz na jakiś czas wygrałem konkurs" - mówi Adam Małysz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

"Dzisiaj to nawet się popłakałem. Ze szczęścia. Bo mnie szybciej ze szczęścia łzy po policzkach płyną, niż wtedy gdy mi smutno. Płakałem na skoczni. To moment wielkiego wzruszenia i ogromnego szczęścia" - kontynuuje złoty medalista MŚ w Sapporo.

"Kiedy szedłem na próbną serię zobaczyłem mężczyznę, z dużą flagą. Wołał: "Adam, Adam, Adam". Ja się odwracam, a on mówi: 'Czy ty wiesz, że ja dla Ciebie przyleciałem z Australii?'. To miłe. Do Liberca jeszcze dwa lata. Nie mówię nie, ale zobaczymy, jak to się wszystko potoczy. W przyszłym roku chcę trenować. Mam motywację" - dodaje Małysz.

"Już parę razy byłem w sytuacji, że grali mi hymn. I jak zawsze się wzruszyłem. Do płaczu zabrakło mało. Ale Ammann coś zażartował i mi przeszło. Najbardziej rozbawił mnie jednak Morgenstern. Po pierwszym skoki szedłem do kontroli, z której wychodził właśnie Austriak. I zapytał: 'Adam, czego ty popiłeś przed skokiem'? Odpowiedziałem: 'red bulla'" - zakończył najlepszy polski skoczek wszechczasów.