Strona główna • Puchar Świata

Hannu Lepistoe: "Prawie nikt by tego nie ustał"


W niedzielnym konkursie na Holmenkollen Adam Małysz ponownie wygrał lecz tym razem stawką było jego zdrowie, a może nawet życie.

Zdarzenie, do którego doszło w Oslo mogła zakończyć się tragicznie, ale dzięki wieloletniemu doświadczeniu Mistrza z Wisły udało się uniknąć tragedii. Małysz wygrał walkę z nieprzewidywalną naturą a tym samym zachował swoje szanse na zdobycie czwartej w karierze Kryształowej kuli.

Jednak niedzielne wydarzenie było przykrym przeżyciem, szczególnie dla Adama, ale także trenerów oraz polskich kibiców.

Szkoleniowiec polskiej kadry, Hannu Lepistoe tak skomentował niedzielny konkurs - "Było bardzo niebezpiecznie, coś trzeba zmienić w organizacji zawodów pucharowych".

Fin przyznał, że osłony przeciwwiatrowe były zbyt niskie i Wiślanin wzbił się ponad ich zasięg - "Adam wybił się bardzo wysoko ponad siatki zabezpieczające bulę. Dostał podmuch wiatru i efekty było widać".

"To nie wyglądało na początku groźnie. Adam wyszedł z progu zupełnie normalnie, mocno, wykonał wszystkie ruchy jak trzeba. Wtedy pojawił się silny wiatr z prawej strony. Muszę powiedzieć z uznaniem, że walczył bardzo dobrze o utrzymanie pozycji i wylądowanie" - dodał Lepistoe.

Trener pytany o to, czy wielu skoczków na miejscu Małysza wybroniło by się z tej beznadziejnej sytuacji odpowiedział - "Myślę, że prawie nikt by tego nie ustał".

Szkoleniowiec nie szuka jednak winnych zaistniałej sytuacji - "To nie błąd Tepesa, tylko całego systemu. Te niby bezpieczne zielone strzałki, które widać w telewizji, nie wyjaśniają wszystkiego. One pokazują tylko siłę wiatru na dole, a nie to, co się dzieje w górze po odbiciu z progu. Siatki chroniące od wiatru na Holmenkollen też działają tylko na część toru lotu skoczka. Pomagają, ale nie do końca".

Lepistoe wierzy, że w Planicy rozegra się ostateczna walka pomiędzy Małyszem a Jacobsenem, który do Słowenii w tej sytuacji z pewnością pojedzie pomimo rzekomej kontuzji - "Myślę, że to tylko spekulacje prasowe, nie wyobrażam sobie, żeby teraz odpuścił. Byle tylko skoczkowie mogli tam walczyć ze sobą, a nie z pogodą"