Strona główna • Puchar Świata

Psycholog: "Adam sobie poradzi"

Z pewnością niedzielne zdarzenie na skoczni w Oslo nie mogło pozostawić po sobie pozytywnych wrażeń w kibicach jak i w samym Adamie Małyszu.

Już dziś zaczęto spekulować czy skok Małysza, oddany w fatalnych warunkach nie zablokuje psychicznie Mistrza z Wisły. Wszyscy dobrze pamiętamy przecież skok Sevena Hannawalda z konkursu w Willingen (oddany przy złym wietrze zepchnął go poza "30" konkursu", który przerwał passę jego zwycięstw i doprowadził do klęski na MŚ i w ostatecznej walce o Kryształową Kulę.

Psycholog sportowy, Beata Mieńkowska uważa, że ostatni konkurs na Holmenkollen może w jakiś sposób wpłynąć na dyspozycję Mistrza - "Taki przypadek, jaki zdarzył się Małyszowi, będzie miał zapewne wpływ na jego przygotowywania do ostatnich startów. Wierzę, że Adam jednak poradzi sobie. Wcześniej korzystał przecież wielokrotnie z metod psychologicznych doktora Jana Blecharza. Oby umiał sam je wykorzystać".

Mieńkowska uważa, że Małysz potrzebuje teraz drobnego wsparcia ze strony najbliższych - "Ważne, żeby ludzie wokół Małysza odpowiednio go wspierali, zarówno trenerzy, jak i koledzy zawodnicy. Jego mobilizacja przed ostatnimi konkursami w Planicy musi być optymalna, ale nie zanadto wysoka, żeby mógł pokonać obawę, że dojdzie do powtórki zdarzenia z Oslo".

"Jeśli te warunki zostaną spełnione, to wydaje mi się, że Adam Małysz sobie poradzi i będziemy się cieszyć z jego zwycięstwa w Pucharze Świata" - dodała.

My jednak wierzymy, że Adam ani na chwilę nie stracił wiary we własne możliwości, ani też z pewnością nie załamał się psychicznie. Już po samym lądowaniu na jego twarzy dało się zauważyć nawet uśmiech, ten sam towarzyszył mu na najwyższym stopniu podium Turnieju Nordyckiego i z tym samym spokojem wypowiadał się na temat kolejnych konkursów. Polak już kilka razy w tym sezonie pokazał jak silny jest psychicznie i po konkursach rozegranych w niesprawiedliwych warunkach nigdy nie tracił nadziei, czy to w PŚ czy to na pamiętnych już MŚ w Sapporo. Adam Małysz jest w formie i jeden skok oddany przy niefortunnym wietrze tego nie zmieni.

Jakkolwiek brutalne mogą wydawać się te słowa to stwierdzam, że niedzielny wypadek Małysza posłuży za jeszcze jeden przykład potwierdzający tezę "Co nas nie zabije, to nas wzmocni".