Strona główna • Słowackie Skoki Narciarskie

Jaka będzie przyszłość słowackich skoków?

Słowacka drużyna składa się z dwóch osób: skoczka Martina Mesika oraz jego trenera Petera Schlanka. Pozostali zawodnicy nie traktują wystarczająco poważnie treningów. Zarówno Mesik jak i Schlank należą do klubu LK Vimar Banska Bystrica.

Mesik jest w tym momencie jedynym zawodnikiem, który startuje w konkursach Pucharu Świata i czasami udaje mu się zakwalifikować do czołowej "50". Podczas noworocznych zawodów w Garmisch-Partenkirchen Martin Mesik zajął 38. miejsce. Aby odpowiednio ocenić wyniki słowackiego zawodnika, trzeba dokładnie poznać jego możliwości treningowe. Problemy z przygotowaniem skoczni do treningów to tylko czubek góry lodowej. Mesik nie może skakać na skoczni w Słowacji, ponieważ znajduje się ona w prywatnych rękach, a właściciel z nieznanych powodów odmówił skoczkowi wstępu na obiekt.

Niestety problemy ze skocznią to nie wszystko. Martin nie ma też w czym skakać. Pomimo tego, że punktualnie płaci za kombinezon, zdarza się, że nie otrzymuje on go na czas. W czasie olimpiady w Turynie, zawodnik musiał skakać w swoim starym kombinezonie z sezonu letniego, ponieważ producent nie znał jego wymiarów.

Trener Schlank za swoją pracę oczywiście nie dostaje pieniędzy. Wszyscy doskonale wiemy jak drogim sportem są skoki narciarskie i że bez finansowego wsparcia nie ma mowy o osiąganiu dobrych rezultatów. Gdyby nie rodzina i jej znacząca pomoc, Mesik już dawno musiałby odwiesić narty na przysłowiowy kołek.

Przyszłość słowackich skoków maluje się w czarnych barwach. Martin nie ma swoich następców. Poza tym w Słowackim Związku Narciarskim nie dzieje się dobrze. Kilku działaczy przebywa obecnie w więzieniu za przestępstwa związane z podatkami...