Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Hannu Lepistoe: "Nie rozumiem tej inicjatywy"

Fiński szkoleniowiec polskich skoczków przyznaje, że plany FIS odnośnie podwyższenie współczynnika BMI do 20,5 są dla niego zupełnie bezpodstawne.

"Nie rozumiem tej inicjatywy. I to nie dlatego, że pracuję z Małyszem, nie dlatego, że boję się o jego wyniki. Po prostu nie znajduję logicznego wytłumaczenia decyzji o podniesieniu wartości BMI. Nikt w FIS nie potrafi tego uzasadnić" - mówi Hannu Lepistoe dla "Przeglądu Sportowego".

"Wprowadzenie BMI do skoków wydawało się zasadne, bo anoreksja była zjawiskiem powszechnym i niebezpiecznym. Znałem zawodników, którzy zaczynali palić, by zabić głód, albo natychmiast po posiłku zwracali jedzenie. Dziś takich zjawisk już nie ma. Nie wiem po co zwiększać BMI. Dla Adama na pewno nie byłaby to dobra decyzja" - dodaje Fin.

Jeśli nowy współczynnik BMI zostanie zatwierdzony, wówczas Adam Małysz będzie musiał przytyć o kolejny 1-1,5 kg lub skrócić narty o 2 centymetry.

Reguła BMI (Body Mass Index - wyliczany przez podzielenie wzrostu człowieka przez jego wagę poniesioną do kwadratu) FIS wprowadził w 2003 roku, aby powstrzymać zjawisko anoreksji wśród zawodników.

Adam Małysz w latach 2000-2003, ważył około 51-52 kilogramów, co pozwalało mu skakać na nartach długości 248 centymetrów (146 procent jego wzrostu). Abyy startować na takich samych nartach po zmianie przepisów "Orzeł z Wisły" musiałby przytyć do 58 kilogramów.