Strona główna • Artykuły

Puchar Czterech Narodów - podsumowanie

Druga edycja Turnieju Czterech Narodów już za nami. Inauguracja imprezy odbyła się w pieknej, malowniczej miejscowości Szwardzwaldu, a mianowicie w Hinterzarten. Finał natomiast rozegrano 18 sierpnia w szwajcarskim Einsiedeln. Po pierwszych konkursach Letniej Grand Prix kibice z pewnością nie mogą narzekać na brak emocji. Rekord skoczni Gregora Schlierenzauera, czy wyrównana walka Thomasa Morgensterna z Adamem Małyszem - tak można krótko podsumować ciekawy początek Letniego Pucharu Świata.


11 sierpnia, Hinterzarten

Bardzo dobra i słoneczna pogoda przywitała czołówkę skoczków świata na skoczni ''Adlerschanze'' w niemieckim Hinterzarten. Na niej właśnie 11 i 12 sierpnia odbyły się dwa konkursy inaugurujące tegoroczną Letnią Grand Prix w skokach narciarskich. Siódme miejsce polskiej drużyny, podium Adama Małysza i słabe skoki pozostałych naszych reprezentantów - tak można krótko podsumować występ naszego zespołu na pierwszych zawodach Letniego Pucharu Świata w tym sezonie.

W sobotę przy dwudziestu dwóch stopniach ciepła rozpoczął się konkurs drużynowy. Na starcie do walki stanęło aż 14 ekip. W zawodach zgodnie z oczekiwaniami pewnie zwyciężyli Austriacy przed Finami i niespodziewanie drużyną Czech, która wreszcie doczekała się sukcesu w zmaganiach zespołowych. Za nimi uplasowały się bardzo silne reprezentacje Niemiec, Szwajcarii oraz Rosji. Austriaccy skoczkowie pokonali podopiecznych Tommiego Nikunena z przewagą aż 40,5 pkt. Skakali najrówniej i najlepiej. Warto zanotować bardzo słaby występ naszych wschodnich sąsiadów, którzy do Hinterzarten przyjechali w swoim najsilniejszym składzie. Jeszcze gorzej spisali się nasi skoczkowie. Po świetnych treningach w wykonaniu Kamila Stocha, czy Piotrka Żyły można zobaczyć gołym okiem, że polskiej kadrze potrzebny jest psycholog, bo presja i psychika to niewątpliwie główny powód siódmego, a nie jak oczekiwaliśmy piątego miejsca naszych rodaków.

Na siódmej pozycji sklasyfikowana została też ekipa z Japonii. Tym samym drużyna z Kraju Kwitnącej Wiśni pokazała się z dobrej strony, bo skakała w dość eksperymentalnym składzie. Mieszanka rutyny (Okabe) z młodością (Tochimoto) wydaje się być bardzo dobrym pomysłem fińskiego trenera. Trzeba zaznaczyć, że na Letnią Grand Prix nie przyjechali Daiki Ito oraz Noriaki Kasai. Przed niedzielnymi zawodami do najpoważniejszych kandydatów do miejsca na podium zaliczali się Adam Małysz, Janne Ahonen i Gregor Schlierenzauer.

12 sierpnia, Hinterzarten

Skoki odbywały się w pięknej, letniej scenerii, kamery pokazywały sławny las orłów, skocznię, która prezentowała się bardzo okazale, a także tysiące kibiców wierzących w sukces niemieckiej reprezentacji. Pierwszy konkurs indywidualny zapowiadał się bardzo emocjonująco, wielu z nas czekało aby odpowiedzieć sobie na różne pytania związane z tegoroczną Grand Prix. Kibice narciarstwa zastanawiali się, czy Adamowi Małyszowi uda się wygrać. Jak spiszą się mistrzowie oraz objawienie ostatnich sezonów, czyli Janne Ahonen, Simon Ammann i Gregor Schlierenzauer? Czy podobnie jak rok temu w letnim sezonie wystąpią nowi zawodnicy, którzy tak jak ''Schlieri' i Anders Jacobsen w znakomitym stylu wdarli się do ścisłej czołówki?

13 sierpnia konkurs rozpoczął się punktualnie o 13.01. W pierwszej serii najdłuższym skokiem popisał się Adam Małysz, który wyprzedzał o dwa punkty Thomasa Morgensterna i o cztery Wolfganga Loitzla. Niestety pozostali nasi reprezentanci spisali się bardzo słabo i żadnemu z nich nie udało się awansować do finałowej serii. Sensacją zmagań były z pewnością fatalne skoki Denisa Korniłowa oraz dobrze skaczącego na treningach Kalle Keituri. Słabo spisał się także Japończyk, Tochimoto, który był uważany za czarnego konia niedzielnych rozgrywek. W pierwszej ''10'' obyło się jednak bez żadnych niespodzianek i wielcy skoczkowie ostatniego sezonu również i teraz byli najlepsi.

W drugiej serii sędziowie nie zdecydowali się na podniesienie belki, ale i tak oglądaliśmy zawody na bardzo dobrym, wysokim poziomie, o czym świadczył chociażby festiwal skoków powyżej 100m. Rozpoczął go niespodziewanie reprezentant Słowenii, Jernej Damjan, który potwierdził, że daleki lot w pierwszej serii nie był dziełem przypadku. Jako drugi tą magiczną granicę przekroczył Ammann. Po Szwajcarze skakał Gregor. Młody Austriak w znakomitym stylu poleciał na 106,5 m i jak się później okazało był to najdłuższy skok konkursu. W okolicach ''setki'' lądowali też następni zawodnicy jednak to nie wystarczyło, aby wyprzedzić utalentowanego reprezentanta Austrii. Tej sztuki dokonał dopiero zajmujący po pierwszej serii drugie miejsce, Thomas Morgenstern. Ostatni skakał Adam Małysz. Jak odpowie ''Morgiemu''? Odpowiedział świetnie, ale bez fajerwerków. Polak skoczył 103 m i wydawało się, że przy przewadze z pierwszej serii wystarczy, by Małysz mógł cieszyć się ze zwycięstwa na Skoczni Orłów. O wszystkim jednak zadecydowały noty i Adam przegrał z Morgenstern zaledwie jednym punktem.

Z drugiego miejsca możemy być i tak bardzo zadowoleni. Triumfator poprzedniej edycji Letniego Grand Prix pokazał jak wielkim jest zawodnikiem. Jeśli chcielibyśmy pobawić się w statystyki to warto odnotować, że niedzielne zmagania na ''Adlerachanze'' były jednymi z nielicznych, w których ''Orzeł z Wisły'' stracił pierwsze miejsce, które zajmował na półmetku zawodów. Nie cieszy niestety fakt, że Małysz po raz kolejny znacznie ustępował swoim rywalom prędkościami na progu - w drugiej serii miał najniższą ze wszystkich uczestników! Widać już, że sezon letni w tym roku będzie chyba najciekawszym z dotychczasowych, w których najlepszy polski skoczek walczył na skoczniach całego świata.

14 sierpnia, Courchevel

Jeżeli konkursy w Hinterzarten stały na bardzo wysokim poziomie, a pogoda była sprawiedliwa dla wszystkich, to zmagania na ''Tremplin Le Praz'' były parodią albo loterią. Spowodował to mocny, tylni wiatr, którego siła dochodziła momentami do 2m/s. Zupełnie wypaczył on widowisko. Doświadczyli tego na własnej skórze między innymi Wolfgang Loitzl, Shohhei Tochimoto, czy Szwajcarzy - Simon Ammann i Andreas Kuettel. Najdalej poszybowali niespodziewanie rekordzista świata w długości skoku, Bjoern Einar Romoeren, a także Mistrz Świata w lotach, Roar Ljoekelsoey. Obaj skoczyli 127 m i pewnie prowadzili w konkursie. Najwięksi faworyci zawodów, Adam Małysz, Gregor Schlierenzauer oraz Thomas Morgenstern zajmowali odpowiednio 6, 7 i 8 pozycję.

Dziwna była pierwsza seria tego konkursu i obyśmy podobnych zawodów oglądali jak najmniej podczas wielkiej w końcu imprezy, jaką jest Letnia Grand Prix w skokach narciarskich. Jeżeli jury nie decyduje się bowiem na przerwanie zawodów, w których nierówne warunki wypaczają wyniki zmagań, to konkurs się zupełnie deprecjonuje. Oczywiście da się rozumieć interesy sponsorów, reklamodawców, czy naciski różnych stacji telewizyjnych, ale nie można rozgrywać zawodów przy tak niekorzystnych warunkach. Mimo wszystko druga seria doszła do skutku. Pogoda we francuskim Courchevel się nieco poprawiła, a co za tym idzie bardziej realistyczne i obiektywne stały się końcowe wyniki zmagań. Adam Małysz z szóstego miejsca wskoczył na drugą pozycję. Znaczny awans zanotowali także Szwajcarzy, a z czołowych lokat wypadli Ljokelsoey, Jacobsen i Korniłow. W finałowej serii słabo spisał się także Romoeren, ale przy przewadze z pierwszego skoku wystarczyło mu to na zwycięstwo. Po dwóch zawodach liderem Letniej Grand Prix jak i Turnieju Czterech Narodów był ''Orzeł z Wisły'' jednak po piętach deptali mu ''Morgi'' i ''Schlieri''.

16 sierpnia, Pragelato

Z Courchevel skoczkowie szybko przyjechali do doliny Sestiere, a mianowicie włoskiego Pragelato. Tym razem areną zmagań był dobrze znany kibicom narciarstwa olimpijski obiekt ''Stadio del Trampolino''. Zapowiadała się bardzo zacięta rywalizacja. Podobnie jak w poprzednich zawodach również i w tych wystartowała cała czwórka naszych reprezentantów, a do drugiej, finałowej serii awansowało nie dwóch, a trzech Polaków.

Konkurs zaczął się punktualnie o godzinie 21, a rozpoczął go Maciej Kot. 126 metrów utalentowanego juniora dawało dużą nadzieję na jego pierwsze punkty. W pierwszej serii najdalej, bo na 133 metry polecieli Ljoekelsoey i Schlierenzauer. W czołówce znajdowali się Małysz, Tochimoto oraz Morgenstern. W drugiej serii organizatorzy zdecydowali się na podniesienie rozbiegu o jeden stopień i tak też zawodnicy oddawali swoje skoki z 23 belki startowej. To przełożyło się na odległości i mogliśmy oglądać fantastyczne widowisko. Jako pierwszy atmosferę podgrzał Szwajcar, Simon Ammann, który w swojej próbie uzyskał aż 137,5 m. Następnie come back do wielkiej formy zasygnalizował Martin Schmitt. Niemiec poszybował o cztery metry dalej od „Simiego i tym samym wyrównał rekord zimowy należący do Andrei Morassiego.

Wszyscy w napięciu czekali na to, co zrobią najlepsi, a takimi niewątpliwie byli członkowie teamu Red Bulla. Małysz również poleciał daleko - 139 m i został nowym liderem konkursu. Następnie na belce zasiadł mistrz olimpijski, Morgenstern. To właśnie na tej skoczni utalentowany Austriak wywalczył na najcenniejszej sportowej imprezie medal z najcenniejszego kruszcu. Nic więc dziwnego, że wszyscy zastanawiali się, jak daleko wywinduje Thomasa jego atomowe odbicie. Wywindowało bardzo daleko - na 143 m! Mamy nowy rekord skoczni. Co zrobi ''Schlieri'' i jak odpowie ''Morgiemu''? Odpowiedział fantastycznie - 143,5 m, w dodatku w lepszym stylu i do niego należy teraz nowy rekord obiektu. Roar spadł na piątą lokatę, a Norwega i najlepszych skoczków tego lata rozdzielił ''Man of the day'', czyli ''Człowiek Dnia'', a mianowicie Martin Schmitt. Był to znakomity konkurs. Konkurs prawdy, gdyż na skoczni panowały optymalne i sprawiedliwe warunki dla wszystkich skoczków, a na podium podobnie jak w Hinterzarten ponownie wylądowali najlepsi.

18 sierpnia, Einsiedeln

Czwartym i ostatnim przystankiem Turnieju Czterech Narodów było niewielkie, alpejskie miasto położone niedaleko Zurychu - Einsiedeln. To właśnie tam rozstrzygnęła się sprawa triumfatora tej imprezy. Konkurs ten zdecydowanie bardziej przypominał loteryjne zawody w Courchevel niż sprawiedliwe, stojące na wysokim poziomie zmagania w Pragelato.

Mimo, że w Kraju Helwetów wszystko gra tak jak w szwajcarskim zegarku, to zawody rozpoczęły się z dwuminutowym opóźnieniem. W pierwszej serii skoczkowie startowali z dwunastej belki. Była to seria, w której działy się rzeczy dziwne i kibice z pewnością mogli mówić o wielu sensacjach. Na czwartym miejscu plasował Czech, Roman Koudelka. Szósty był reprezentant Szwecji, Andreas Aren! 12-te miejsce zajmował Choi z Korei, a do finałowej rundy nie zakwalifikował się Janne Ahonen. Na szczęście takich niespodzianek nie było w najlepszej trójce. Po skoku na 109,5m prowadził Gregor Schlierenzauer, który wyprzedzał Jerneja Damjana i Andreasa Kuettela. Warto zaznaczyć, że podobnie jak we Włoszech problemy z lotem miał Mario Innauer jednak po raz kolejny młodziutki Austriak pokazał klasę i wyszedł z nich bez szwanku. Dwaj liderzy, gdyż zarówno Małysz jak i Morgenstern byli liderami Letniej Grand Prix, zajmowali odpowiednio ósmą i trzynastą pozycję.

W drugiej, decydującej serii zawodnicy startowali z podniesionego o dwa stopnie rozbiegu, czyli z czternastej belki startowej. Skokiem na 105,5 m rozpoczął ją Maciej Kot. Był to skok dobry i dzięki niemu awansował ostatecznie z 30 na 24 miejsce. Ale nie to było największym awansem zawodów. Popularny ''Morgi'' oddał najdłuższy skok zawodów - 114,5 m i dzięki temu przesunął się z trzynastej na pierwszą pozycję. Do przodu w klasyfikacji wspiął się również Adam Małysz, który z ósmego miejsca wylądował na drugim stopniu podium. To jednak nie wystarczyło i triumfatorem zarówno konkursu jak i drugiej edycji Turnieju Czterech Narodów został Morgenstern. Na podium utrzymał się Słoweniec, Jernej Damjan, który z ''Orłem z Wisły'' przegrał zaledwie o 0,1 punktu. Warto dodać, że wychowanek Ari-Pekki Nikkoli otrzymał tytuł ''Człowieka Dnia''. Niespodziewanie na szóstą lokatę spadł Schlierenzauer. Dobry występ zanotowali Szwajcarzy - Ammann był 4, a Kuettel 5. Największa niespodzianka pierwszej serii - Andreas Aren zajął dopiero 23 miejsce.

I tak tegoroczny Turniej Czterech Narodów dobiegł końca. Wygrał go Thomas Morgenstern przed Adamem Małyszem i Gregorem Schlierenzauerem. Na 19 pozycji sklasyfikowany został Kamil Stoch, na 25 Maciej Kot a na 41 Piotr Żyła.

Teraz czeka nas następne i jeszcze większe ''święto skoków'', czyli Letnia Grand Prix w Zakopanem. Miejmy nadzieję, że pod Wielką Krokwią kibice tłumnie dopingować będą wszystkich zawodników i stworzą po raz kolejny niezapomniane widowisko. Do faworytów z pewnością należy cały team Red Bulla razem z Adamem Małyszem na czele.

Zobacz klasyfikację Turnieju Czterech Narodów 2007 »