Strona główna • Fotoreportaże

Niezwykły autokar austriackich skoczków

Od pewnego czasu z obozu austriackich skoczków narciarskich docierają informacje o niebywałym wręcz zgraniu i fantastycznej atmosferze w drużynie. W każdych wywiadach, wypowiedziach czy na konferencjach prasowych powtarzane jest jak mantra jedno słowo: "autokar".


Od zeszłego sezonu bowiem Austriacy podróżują własnym środkiem lokomocji. To za jego sprawą zawodnicy, spędzając mnóstwo czasu ze sobą, mają możliwość zżycia się i naprawdę bliskiego poznania. Jak możemy często usłyszeć z ust Thomasa Morgensterna czy Gregora Schlierenzauera, to dzięki przebywaniu razem atmosfera w zespole jest tak wspaniała.

Skijumping.pl zostało zaproszone do tego mieszkania na kółkach, aby na własne oczy przekonać się, jak to wszystko funkcjonuje. Autokary "Beat the street" nie są właściwie czymś nieznanym. Szczególnie w świecie gwiazd muzyki są one bardzo rozpowszechnione - z tej samej firmy korzysta między innymi Elton John, AC/DC czy Pink.

Wnętrze autokaru poraża swoją wielkością. Patrząc z zewnątrz nigdy nie powiedzielibyśmy, że jest tam miejsce na 16 łóżek, kuchnię i duży "pokój". Zawodnicy mają do użytku dwa telewizory, DVD i różne temu podobne "zabawki". Nie mogłoby oczywiście zabraknąć stałego połączenia z internetem. Trochę problemów sprawia przemieszczanie się po wąskich korytarzach czy na schodach, ale jak usłyszeliśmy "do wszystkiego można się przyzwyczaić".

Zimą skoczkowie jeżdżą autokarem w trasy - na razie głównie po Austrii i Niemczech, biorąc pod uwagę odległości (zabranie tego środka lokomocji np. do Skandynawii byłoby dość kłopotliwe). Natomiast teraz latem zawodnicy potraktowali autokar od razu jako hotel (mieli ze sobą również rower firmy Manner, rower stacjonarny, ławki, leżaki - patrząc z boku można było powiedzieć, że sportowcy wybierają się na wakacje).

Właściwie nic w tym dziwnego - wygodnie stawiali sobie pojazd przy skoczni, nie musieli nigdzie dojeżdżać, nie wydawali pieniędzy na noclegi. Wszystko wygląda idealnie, poza drobnym szczegółem - w autokarze jest ubikacja, umywalka, brak natomiast prysznica.

Odruchowym pytaniem było "to w takim razie jak się myjecie?". Tu odpowiedzi udzielił nam Florian Kotlaba, opiekun prasowy Austriaków: "W Pragelato mieliśmy obok hotel Ski jumping, gdzie nocowało wiele drużyn, tam mogliśmy korzystać z pryszniców. W Courchevel mieliśmy wąż ogrodowy (śmiech) - było ciepło, więc nie było kłopotu z myciem się na zewnątrz. Problem tylko w Einsiedeln, więc porządnie umyjemy się chyba dopiero w domach (śmiech)".

Po tym niecodziennym zwiedzaniu można rzeczywiście dojść do wniosku, że takie wspólne przebywanie bardzo dobrze wpływa na atmosferę panującą między Austriakami. Mimo iż, jak sami powiedzieli, dochodzi między nimi czasami do sprzeczek, są one bardzo krótkotrwałe, gdyż przebywając ze sobą 24 godziny na dobę nie da rady długo się na siebie gniewać.

Zapraszamy czytelników Skijumping.pl do obejrzenia fotorelacji z tego wydarzenia:

Kliknij, aby zobaczyć fotorelację »

Więcej zdjęć z tego wydarzenia w naszej galerii »