Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Nie jest mi żal"

Adam Małysz, który w finałowych konkursach LGP nie wystartował ze względu na problemy rodzinne, nie ukrywa, że wspaniała postawa Kamila Stocha w tych zawodach dała mu duże powody do radości. Podkreśla również, że gdyby nie jego absencja, Thomasowi Morgensternowi nie byłoby tak łatwo wygrać klasyfikację generalną.

"Bardzo cieszę się z sukcesów Kamila w LGP, skakałem wręcz z radości przed telewizorem, gdy wygrywał w Oberhofie. Poczułem taką iskierkę, gdy mogłem oglądać triumfującego polskiego skoczka. Tworzy się nam drużyna, a Polacy przecież nigdy w drużynie mocni nie byli i mam nadzieję, że teraz będzie inaczej" - opowiada najlepszy polski skoczek.

"Nie jest mi żal, że nie udało mi się po raz czwarty wygrać LGP, ponieważ jeszcze wszystko przede mną. Miałem przykrą sytuację rodzinną, dlatego postanowiłem nie jechać na te dwa ostatnie konkursy. Przez cały czas miałem kontakt z PZN i trenerami, którzy mnie poparli w mojej decyzji o tym, że muszę poświęcić ten czas rodzinie. Całe życie poświęcam sportowi i są takie momenty, że trzeba się poświęcić rodzinie. Cieszę się, że zostałem w domu i podtrzymywałem na duchu żonę oraz teściową" - kontynuuje Małysz.

"Jestem mimo wszystko zaskoczony, że zająłem aż drugie miejsce w klasyfikacji Letniej Grand Prix. Moje skoki, jak widać, cały czas stoją na wysokim poziomie i można być optymistą przed zimą. To lato było jednak udane nie tylko dla mnie, ale dla całej naszej drużyny. Naszym marzeniem, jest abyśmy w zimowym Pucharze Świata zajęli drużynowo takie miejsce, jak zajęliśmy latem" - zdradza złoty medalista MŚ w Sapporo.


"Co do Thomasa Morgensterna, to sądzę, że cieszył się z tego, że nie wystąpiłem w dwóch ostatnich konkursach LGP, ponieważ akurat dosyć słabo skakał. Widać było i w treningach i w konkursach, że coś mu nie pasowało" - ocenia Adam Małysz.

"Gdy w Zakopanem na konferencji mówiłem, że mogę się z nim podzielić wygraną w klasyfikacji LGP to on się odgrażał, że weźmie te trofeum dla siebie i wziął, ale właściwie tylko przez przypadek. Gdybym ja startował w tych zawodach, byłoby mu na pewno o wiele ciężej, ponieważ nie skakał zbyt dobrze. Było widać, że albo mieli ciężki trening, albo pozmieniał coś w swojej technice skakania. Każdy laik mógł dostrzec, że Thomas za bardzo pcha się na narty, te narty mu odchodziły, tracił parabolę lotu i nie był już w takiej formie" - zakończył triumfator PŚ 2006/2007.