Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Mika Kojonkoski: "Wygra ten, który zachowa najwięcej spokoju"

Uznawany za najlepszego trenera w skokach narciarskich - Mika Kojonkoski - zapytany o faworytów na nadchodzący sezon, wskazał bez wahania na Adama Małysza.

"Adam ma ogromne doświadczenie. Był w przeróżnych sytuacjach - wychodził z kryzysu, utrzmywał się na szczycie, gonił... Nic już go raczej z równowagi nie wyprowadzi. Od kilku lat Puchar Świata wygrywają zawodnicy po przejściach - Małysz, Ahonen, Janda. Bo ci wszyscy ludzie, którzy siadają w nartach na belce, są w gruncie rzeczy bardzo podobni, maja niemal identyczny sprzęt, zbliżone umiejętności. Wygra ten, który zachowa najwięcej spokoju. Skoki narciarskie rozgrywają się w głowie" - mówi Kojonkoski w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

"Poza tym, mało kto dostrzega, jak bardzo Małysz poprawił w ostatnich latach technikę, zwłaszcza lądowanie" - dodał fiński szkoleniowiec.

Kojonkoski wypowiedział się również na temat ewentualnego startu w PŚ Klimka Murańki.

"Uważam, że wystawienie Klimka Murańki w Pucharze Świata to szaleństwo" - mówi szkoleniowiec Norwegów.

Fiński trener twierdzi, iż 13-letni skoczek nie jest jeszcze odpowiednio przygotowany do udziału w tak wielkiej imprezie zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym.

"Nasz Anders Jacobsen nie był w pełni gotowy na obciążenia - tak fizyczne, jak i psychiczne, jakie wiążą się z regularnymi startami w zawodach Pucharu Świata. Więc co dopiero powiedzieć o trzynastolatku?" - pyta Kojonkoski.

Zdaniem Kojonkoskiego najlepszym rozwiązaniem dla młodego, polskiego skoczka byłyby starty w imprezach juniorskich.

"Ten chłopak powinien być bacznie obserwowany, ale niech trenuje z rówieśnikami, ewentualnie zawodnikami ciut starszymi. Niech bawi się sportem. Bo jeśli zostanie profesjonalistą w wieku trzynastu lat, to co go będzie potem motywowało? Mistrzostwo świata na piętnaste urodziny? A jeśli się nie powiedzie? Trzeba sobie stawiać realne cele, inaczej sport przestanie przynosić radość. A bez niej nie ma sukcesów" - zakończył Fin.