Strona główna • Skocznie Narciarskie

Czarne chmury nad Skalitem

Mistrzostwa Świata Juniorów w narciarstwie klasycznym są zagrożone, bo skocznia narciarska w Szczyrku Skalitem jest niegotowa. "Mamy nóż na gardle" - mówi przewodniczący komitetu organizacyjnego Tadeusz Pilarz.


Za tydzień w Szczyrku zjawi się delegat FIS-u, który skontroluje przebudowywaną skocznię w Szczyrku Skalitem. Co zobaczy? Plac budowy. A do imprezy zostały niecałe 2 miesiące. Mistrzostwa Świata juniorów i młodzieżowców "Beskidy 2008" mają odbyć się w dniach 3-10 lutego w Szczyrku, Wiśle i Istebnej. Prawo do organizacji przyznano nam w 2004.

"Czasu na przygotowania było mnóstwo. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy: walczymy teraz o każdy dzień. Ciężko o tym mówić, ale zapewne przyjdzie nam świecić oczami" - wyznaje wiceprezes PZN Andrzej Wąsowicz.

Wiadomo już, że planowane na 5-6 stycznia konkursy Pucharu Świata "B" w kombinacji norweskiej nie odbędą się. Inwestor dał wykonawcy czas na dokończenie prac do 15 stycznia. To miała być próba generalna przed MŚJ. A przeprowadzenie takiej próby to wymóg FiS. "Rozmawiamy z FIS-em, aby zmienić termin zorganizowania Pucharu" - przyznaje przewodniczący komitetu.

Czy Beskidom grozi całkowite odebranie mistrzostw? "Nie odważę się tego powiedzieć. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że zawody odbędą się u nas, ale trzeba być realistą. Grożą nam poważne konsekwencje. Po pierwsze, wielki wstyd. Po drugie, bardzo realna groźba odebrania nam za karę Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży w 2009 roku. Zresztą o wielkich imprezach będziemy mogli zapomnieć na 10 lat" - przewiduje wiceprezes PZN.

Nawet jeśli mistrzostwa dojdą do skutku, to na pewno zapiszą się w pamięci jako jedna wielka prowizorka. "Nie wierzę, że na skoczni na czas pojawi się wyciąg dla zawodników. Raczej będziemy skazani na improwizację. Skoczków będzie wwoził na górę skuter lub będą wchodzili po schodach" - przypuszcza Wąsowicz. Rzeczywiście - wyciąg jest wciąż jeszcze w fazie przetargu, obecny wykonawca nie ma go w swej umowie. Wiadomo też, że nie będzie na czas domków dla zawodników. Zamiast nich zostanie ustawiony podgrzewany namiot.

W środę władze PZN-u relacjonowały przygotowania do imprezy nowemu kierownictwu Ministerstwa Sportu. "Wykonawcy remontu twierdzą, że zdążą na czas, ale mnie się ciśnienie podnosi. Widać, że to nie jest ten etap, na którym powinny znajdować się prace. Może zabraknąć tygodnia, a każde załamanie pogody oznaczałoby nowe kłopoty. Wszystko robione jest po partyzancku. Przecież teraz powinienem się tylko zastanawiać, gdzie poustawiać reklamy" - denerwuje się Wąsowicz.

Tymczasem od wykonawcy - firmy Skobud z Żywca - też nie ma dobrych wiadomości. Poważnych opóźnień w planie robót nie ma, ale kłopoty już rysują się na horyzoncie. W połowie przyszłego tygodnia ma rozpocząć się montaż metalowego rozbiegu oraz buli skoczni przy pomocy śmigłowca. Tymczasem prognozy pogody na ten okres są mało optymistyczne. "Ma wiać silny wiatr - nie wiem jak to będzie" - nie kryje obaw kierownik budowy - inżynier Stanisłąw Bąk. "W zależności od warunków, operacja może potrwać od dwóch dni do tygodnia, ale jeśli wiatr bedzie za silny by w ogóle użyć helikoptera?" pyta retorycznie.

Organizatorom grunt pali się pod nogami a i pogoda ich nie rozpieszcza. "Na czas imprezy też przewiduje się kiepską pogodę. Na całej linii możemy być w plecy" - rozkłada ręce Wąsowicz.