Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

Juliane Seyfahrt: "Nie wytrzymałam presji"

Juliane Seyfahrt, to niemiecka zawodniczka, która po zdobyciu tytułu Mistrzyni Świata Juniorów oraz wygraniu pięciu konkursów Pucharu Kontynentalnego Pań, mając zaledwie 16 lat, zupełnie się pogubiła. Teraz powraca powoli do wysokiej dyspozycji i zapowiada walkę o najwyższe cele.

Skijumping.pl: Dwa lata temu sięgnęłaś po tytuł Mistrzyni Świata Juniorów, byłaś w świetnej formie. Zdominowałaś również rozgrywki Letniego Pucharu Kontynentalnego 2006. Potem wysoka dyspozycja gdzieś zniknęła...


Juliane Seyfahrt: Po tym lecie, kiedy to wygrałam praktycznie wszystkie zawody wiele rzeczy w moim skakaniu przestało funkcjonować tak jak powinno. Późno rozpoczęliśmy treningi na skoczni, ponieważ w całej Europie brakowało śniegu. Gdy nadeszły w końcu pierwsze zimowe konkursy, ciężko było mi wytrzymać presję dobrego wyniku. Wszyscy oczekiwali, że będę spisywać się tak dobrze jak latem, ale tak nie było. Po pierwszych nieudanych zawodach presja była jeszcze większa, ponieważ za wszelką cenę chciałam zacząć skakać znów na wysokim poziomie, tym bardziej, że cały czas byłam liderką klasyfikacji generalnej cyklu. W rezultacie z każdym kolejnym konkursie było gorzej.

Skijumping.pl: Czy tak duzą presję na ciebie wywierali trenerzy, rodzice?

Juliane Seyfahrt: Nie, głównie sama od siebie wymagałam za wiele. Trenerzy nie mówili mi, że muszę wygrywać. To był mój własny problem, źle do tego podchodziłam, chciałam być tak samo dobra, jak w poprzednim sezonie.

Skijumping.pl: Jesteś najmłodszą tak utytułowaną zawodniczką w całej stawce. Czy ciężko było ci, gdy przestałaś wygrywać?

Juliane Seyfahrt: Gdy wiedziałam, że skaczę źle, denerwowałam się znacznie bardziej, niż wtedy, gdy byłam w wysokiej formie. Wszystko było dla mnie trudniejsze. Cały czas miałam jednak ważniejszy cel - Mistrzostwa Świata w Libercu. Pomyślałam więc, nie mogę cały czas wygrywać, wziełam się więc po prostu znów za ciężką pracę.

Skijumping.pl: Czy masz jakichś idoli wśród skoczków? A może z kimś się utożsamiasz?

Juliane Seyfahrt: Lubię oglądać skoki mężczyzn, ale nie mam wśród nich idoli. Nie znam ich na tyle dobrze, aby się z nimi identyfikować. Mamy może trochę wspólnego z Gregorem Schlierenzauerem, ponieważ on również zaczął wygrywać w bardzo młodym wieku i również zdobył tytuł Mistrza Świata Juniorów, w tym samym roku co ja. Potem zaczął skakać w zawodach seniorskich, bez żadnej presji, obciążeń, po prostu dla samej radości z uprawiania tego sportu, tak samo jak w moim przypadku. Uważam jednak, że on lepiej sobie poradził z tą presją, niż ja minionej zimy.

Skijumping.pl: Czy masz problemy na skutek szybkiego wzrostu i dojrzewania?

Juliane Seyfahrt: Tak, to również miało trochę wpływu na mój kryzys formy. Jednak większość problemów siedziała w mojej głowie.

Skijumping.pl: Jaka jest obecnie sytuacja skoków kobiet w Niemczech?

Juliane Seyfahrt: Sądzę, że otrzymujemy dobre wsparcie, mamy drużynę narodową. Aktualnie są jednak problemy z pieniędzmy w DSV. RTL nie chciał już wspierać skoków, nie mieliśmy więc dość pieniędzy na treningi oraz sprzęt. Musiałyśmy pokrywać te koszty z własnej kieszeni. Ogólnie sądzę jednak, że skoki pań rozwijają się w dobrym kierunku. Jest coraz więcej krajów, które wystawiają swoje zawodniczki do zawodów. Mamy np. już reprezentantki Finlandii, słyszałam również, że zaczynają skakać dziewczynki w Rumunii.

Skijumping.pl: Jest duże zainteresowanie skokami kobiet ze strony mediów i kibiców?

Juliane Seyfahrt: Rok temu byłam na Turnieju Czterech Skoczni w Ga-Pa, gdzie udzielałam wywiadu dla telewizji. Sądzę jednak, że konieczne jest, aby nasze zawody były również transmitowane przez telewizje. Są bowiem ludzie którzy mówią: "Skoki pań? A co to, nie widziałem tego w telewizji, więc nie wiem co to takiego".

Skijumping.pl: Sądzisz więc, że to możliwe, aby konkursy pań były relacjonowane w telewizji?

Juliane Seyfahrt: Myślę, że tak. Już tego lata, w czeskim Libercu mają odbyć się zawody, będące sprawdzianem przed Mistrzostwami Świata 2009. Będą tam skakać zarówno kobiety, jak i mężczyźni.

Skijumping.pl: Ciężko jest ci pogodzić skoki narciarskie ze szkołą, życiem osobistym?

Juliane Seyfahrt: Uczęszczam do szkoły sportowej w Oberhofie, a od tego lata mam tam własne mieszkanie, gdzie mieszkam razem ze swoim chłopakiem. Mam tam nieco mniej zajęć w tygodniu, ale nauka trwa o rok dłużej niż normalnie. Jest mi więc łatwiej godzić szkołę i treningi.

Skijumping.pl: Czyli mieszkasz już bez rodziców?

Juliane Seyfahrt: Tak, ale to nie jest tak, że uciekłam z domu. Gdy tylko mam wolny weekend jadę do domu, aby odwiedzić rodziców i swoich małych braci.

Skijumping.pl: A co robisz poza skokami?

Juliane Seyfahrt: Bardzo lubię jeździć na nartach, na snowboardzie, ale zimą nie mam na to za wiele czasu. Lubię również chodzić na zakupy. Moim marzeniem jest udać się gdzieś na miłe słoneczne wakacje, gdzie mogłabym pływać w morzu i leżeć na plaży.

Skijumping.pl: Wiele osób mówi, że skoki narciarskie nie są sportem dla kobiet, ponieważ wpływają negatywnie na ich wygląd. Jednak chyba patrząc na ciebie, mało kto jest w stanie zgadnąć, że uprawiasz ten sport?

Juliane Seyfahrt: Uważam, że to nieprawda. To nie jest sport, gdzie wymagana jest przesadnie umięśniona sylwetka, gdzie dziewczyny przestają wygladać kobieco. Gdy ludzie dowiadują się, że jestem skoczkinią, ludzie się bardzo dziwią.

Skijumping.pl: Zmieniłaś coś w technice swoich skoków, od czasu pierwszych sukcesów?

Juliane Seyfahrt: Tak, przede wszystkim coraz istotniejsza staje się siła wybicia na progu. Jestem bardzo dobra w lataniu, ale brakowało mi mocy. Musiałam więc sporo trenować fizycznie, a także muszę teraz mieć nieco inną sylwetkę dojazdową.

Skijumping.pl: Przyjaźnisz się z zawodniczkami z innych drużyn?

Juliane Seyfahrt: W skokach kobiet jest bardzo fajna atmosfera, wszystkie drużyny się ze sobą przyjaźnią i dobrze się razem bawimy.

Skijumping.pl: A nie jest dla ciebie męczące, przebywanie tak dużo czasu z tymi samymi ludźmi, ciągłe podróżowanie?

Juliane Seyfahrt: Nie spędzamy z sobą aż tak dużo czasu. Głównie w czasie zawodów i zgrupowań, ale w skali roku to nie jest tak wiele. Nie mamy siebie dosyć. Podrózować bardzo lubię, to fajna sprawa zwiedzać inne kraje.

Skijumping.pl: Czy organizowanie jednocześnie skoków pań i mężczyzn to dobry pomysł?

Juliane Seyfahrt: Sądzę, że tak jest fajniej. Dzięki temu więcej ludzi przychodzi na skocznię, przyciągamy więcej uwagi.

Skijumping.pl: Jakie są twoje cele na ten sezon?

Juliane Seyfahrt: Przede wszystkim Mistrzostwa Świata Juniorów w Szczyrku, chcę tam dobrze wypaść. Chciałabym osiągać także dobre wyniki w Pucharze Kontynentalnym.

Skijumping.pl: A twoje marzenia na przyszłość?

Juliane Seyfahrt: Chcę wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich 2010 w Vancouver i zaprezentować się tam jak najlepiej.