Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Bez drużyny na Mistrzostwa?!

Polscy skoczkowie narciarscy, poza Adamem Małyszem, słabo wypadli w dwóch ostatnich konkursach o Puchar Świata w Willingen. W drużynówce zajęli tylko 10 miejsce, w konkursie indywidualnym nie zdobyli choćby punktu. Zaczęto się więc zastanawiać, czy jest sens wysyłać drużynę na MŚ w lotach w Oberstdorfie.


Po ostatnim słabym występie polskich skoczków podczas zawodów Pucharu Świata w Willingen, sztab szkoleniowy naszej kadry zaczął się zastanawiać nad tym, by na MŚ w lotach, które w najbliższy weekend odbędą się w Oberstdorfie, nie wysyłać drużyny.

Jeszcze przed Willingen, Hannu Lepistö, trener kadry naszych skoczków, uważał, że taka decyzja byłaby błędem, jednak teraz zaczyna się zastanawiać, czy warto narażać się na wpadkę. W dwóch tegorocznych konkursach drużynowych Polska zajmowała 11 i 10 miejsce. Nie jest zatem wykluczone, że barwy Polski podczas MŚ w locie reprezentował będzie jedynie Adam Małysz.

"Uważam, że trzeba startować. Nie po to zawodnicy ćwiczyli cały sezon, by odpuszczać najważniejszą imprezę" - komentuje te rewelacje prezes PZN Apoloniusz Tajner.

Jednak problem rzeczywiście istnieje i jest widoczny, również z perspektywy Związku. "Jestem zaniepokojony słabszymi występami naszych skoczków. Stoch, jakby nagle cofnął się w rozwoju, liczę, że to tylko chwilowy kryzys. Hula ma tylko przebłyski niezłej formy, od dwóch lat jest w kadrze trochę na kredyt" - dodał.

Drużyny na Mistrzostwa w lotach rzeczywiście nie ma. Oprócz wyżej wymienionych szansę mógłby dostać Piotr Żyła, bo Maciej Kot, który zresztą też skacze w kratkę, wystąpi w tym czasie na mistrzostwach świata juniorów w Zakopanem. Zresztą ma dopiero 16 lat i wysyłanie go na loty mogłoby być niebezpieczne.

Prezes Tajner ucina na razie spekulacje dotyczące zwolnienia fińskiego trenera z posady. "Do końca sezonu nie zamierzam podejmować żadnych kroków. Trenerzy reprezentacji mogą dalej realizować swoje plany, mają pełną swobodę działania. Nie zamierzam ich w niczym ograniczać. Sam byłem trenerem i wiem, że nikt nie lubi, jak ktoś z góry wtrąca się w jego warsztat, coś narzuca" - zapewnił.