Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Mario Innauer: Nie lubię mówić o sobie


Mario Innauer to zawodnik, uznawany za jeden z największych talentów austriackich skoków młodego pokolenia obok Gregora Schlierenzauera czy Thomasa Morgensterna. Podczas ostatnich Mistrzostw Świata Juniorów w Zakopanem jego szanse na medal zniweczył groźny upadek w drugiej serii konkursu indywidualnego. Serdecznie zapraszamy do obszernego wywiadu z tym interesującym skoczkiem.

Skijumping.pl: Kim jest Mario?

Mario Innauer: Hmm...kim jest Mario? Trudne pytanie...Mario to po prostu Mario. Nie ma dużo do powiedzenia. Nie lubię o sobie mówić. Twierdzę, że każda osoba o mnie myśli co innego. Każdy ma swoje własne zdanie, tak i jak ja mam swoje. Uważam, że to co myślę o sobie jest obojętne dla pozostałych. Nie lubię np. opisywać siebie w trzech słowach, ponieważ potem ludzie powiedzą, że właśnie taki jest Mario Innauer, a tego chcę uniknąć.

Skijumping.pl: Jesteś młody, ale już miałeś możliwość startowania zarówno w Pucharze Świata jak i w Pucharze Kontynentalnym, jaka jest według Ciebie największa różnica pomiędzy nimi?

M.I.: Na pewno największą różnicę robią aspekty medialne i finansowe. W Pucharze Kontynentalnym brakuje mediów a co do aspektu finansowego to w ogóle go nie ma. Jeżeli porówna się to do piłki nożnej to Puchar Kontynentalny jest jak Puchar UEFA, ale to są dwie różne ligi. Puchar Świata jest rozgrywany pod kątem sportowców, mediów, sponsorów, kibiców itd., czegoś takiego nie ma w Pucharze Kontynentalnym. Jak się spojrzy na piłkę nożną, to różnica pomiędzy Ligą Mistrzów a Pucharem UEFA nie jest tak duża, a różnica pomiędzy Pucharem Świata w skokach a Pucharem Kontynentalnym - ogromna.

Skijumping.pl: A w którym Pucharze wolisz skakać?

M.I.: Oczywiście, że wolę skakać w Pucharze Świata - mogę tam rywalizować z najlepszymi zawodnikami jak np. Janne Ahonen. Daje mi to ogromną satysfakcję. Konkurencja w Pucharze Kontynentalnym nie jest tak wymagająca, są to głównie zawodnicy, którzy nie osiągnęli jeszcze imponujących sukcesów, zazwyczaj są na początku swojej kariery sportowej. Poza tym w Pucharze Świata skaczą osoby, od których zaczęła się moja fascynacja tym sportem.

Skijumping.pl: Podczas zawodów często słyszymy "A teraz syn Toni Innauera - Mario". Czy jest to dla Ciebie dużym obciążeniem - ciągłe porównywanie do ojca?

M.I.: Wiele osób zadaje mi to pytanie. Niestety nic na to nie poradzę. Myślę, że gdybym został np. mistrzem olimpijskim przestano by mnie porównywać z ojcem. Chociaż z drugiej strony jest to dla mnie motywacją do ciężkiej pracy, aby ludzie przestali mnie widzieć jako syna Toniego a popatrzyli na mnie jak na Mario Innauera.

Skijumping.pl: Czy czujesz jakąś dodatkową presję ze względu na to, że jesteś synem tak wielkiego sportowca?

M.I.: Nie czuję presji z tego powodu. Jednak zawsze jak ktoś słyszy nazwisko Innauer to myśli o ojcu. Jest to normalne, przecież ojciec w przeszłości był wybitnym sportowcem. Tak samo będzie z synem Diego Maradony, gdy zacznie grać w piłkę. Najpierw ludzie będą kojarzyli go z ojcem.

Skijumping.pl: Chodzisz jeszcze do szkoły w Stams, jak udaje Ci się połączyć naukę ze sportem?

M.I.: Szczerze mówiąc to nie radzę sobie ze szkołą zbyt dobrze. Gimnazjum jest dosyć trudnym okresem, a ja sam jestem dość leniwy. Poza tym nudzą mnie niektóre przedmioty. Szkoła w Stams to bardzo dobry pomysł, ale niestety tak naprawdę nie każdemu udaje się połączyć sport z nauką.

Skijumping.pl: Jak wygląda Twoja przyjaźń z Gregorem?

M.I.: Dalej mieszkamy razem w pokoju i z Thomim - kombinatorem norweskim. W ciągu sezonu za dużo się nie widzimy, ponieważ „Schlieri startuje w Pucharze Świata. W szkole pojawiamy się tylko wtedy, gdy gorzej nam idzie w zawodach lub, gdy mamy przerwę. Jednak nie zawsze wypada to w tym samym czasie. We trójkę mieszkamy od początku naszej przygody w Stams, czyli już od sześciu lat. Znamy się bardzo dobrze, interesują nas te same rzeczy.

Skijumping.pl: A jak oglądasz sukcesy Schlierenzauera czy one cię motywuje, czy może czujesz frustracje, że razem zaczęliście a on teraz jest w czołówce, a ty jeszcze się tam nie znalazłeś?

M.I.: Frustracji nie czuję. Obserwuję tylko wyniki jego ciężkiej pracy. Każdy wiedział, że Gregor super skacze. Drużyna Austrii ma bardzo silny skład, dlatego trzeba cały czas udowadniać, że jest się dobrym i Gregor to robi. Nie zadaję sobie pytań "dlaczego on a nie ja". Poza tym "Schlieri" jest dowodem na to, że młodzi sportowcy też mogą odnosić sukcesy.

Skijumping.pl: Mario, widać Ciebie dosyć często samego na skoczni, czy jest jakiś do tego powód?

M.I.: Lubie po prostu bywać sam na skoczni.

Skijumping.pl: Jak się przygotowujesz do konkursów?

M.I.: Przygotowania do konkursów wyglądają różnie, to zależy od konkursu, od tego jak się w danym dniu czuję, jakie mam wcześniejsze doświadczenia związane z konkretną skocznią. Kiedyś moim największym błędem było wmawianie sobie przed zawodami, że muszę wygrać i nic mi nie wychodziło. Teraz podchodzę do konkursów z nastawieniem, że mogę wygrać. A co do fizycznego przygotowania - to robię to co lubię i co mi sprawia przyjemność :)

Skijumping.pl: A jak radzisz sobie z sukcesem i porażką?

M.I.: Gdy przegrywam - złoszczę się. Pokazuję moją złość jak mi coś nie wychodzi, pokazuję, że nie akceptuję niepowodzenia. To jest mój sposób na poradzenie sobie z negatywnymi emocjami, żeby nie trzymać tego w sobie. Często jednak chcę za dużo - jak wiem, że mnie na coś stać to mogę przedobrzyć i wtedy wynik nie jest taki jakiego oczekiwałem.

Skijumping.pl: Jak oceniasz swój sezon?

M.I.: Do Mistrzostw Świata Juniorów był całkowicie poniżej moich oczekiwań. Jak patrzę szczególnie na pierwszy miesiąc letnich skoków, to na prawdę myślałem że mam możliwość bycia na czele w Pucharze Świata, w Zao wygrywałem, krótko po tym doznałem, z własnej winy, kontuzji stawu skokowego. Potem musiałem leżeć jakiś czas w łóżku z powodu grypy, teraz następna kontuzja. Wszystkie porażki były dla mnie ważne, wyciągnąłem z nich wnioski i z pewnością zdobyłem cenne doświadczenie.

Skijumping.pl: Jaki miałeś cel na ten sezon?

M.I.: Zawsze moim celem jest bycie lepszym niż sezon wcześniej. Mam też konkretne cele, ale o nich wolę nie mówić, chcę po prostu dobrze skakać. Może w tym roku nie wypadłem najlepiej w Pucharze Świata, ale podczas Mistrzostw Świata Juniorów byłem najlepszy. Dlatego jestem dumny i czuję, że moje cele zostały w 100 procentach zrealizowane.

Skijumping.pl: Jaka jest Twoja ulubiona skocznia?

M.I.: Moja ulubiona skocznia, to ta na której dobrze skaczę. Jest dużo dobrych obiektów: w Neustadt, Innsbrucku i Willingen. Jednak to może się szybko zmieniać. Do tej pory nie lubiłem obiektu w Hinterzarten, a po konkursie Pucharu Kontynentalnego wszystko się zmieniło. Myślę, że wszystko zależy od doświadczenia związanego z danym miejscem.

Skijumping.pl: Jaki jesteś prywatnie?

M.I.: Jestem bardzo humorzasty. Wszystko zależy od skoków. Jak mi coś nie idzie to odbija się to na moim życiu prywatnym. A gdy wszystko układa się po mojej myśli w skokach, to jestem w dobrym humorze, żartuję, jestem pogodny. Zatem wszystko zależy od skoków.

Skijumping.pl: Czy masz może jakieś talenty?

M.I.: Jestem dosyć dobry w budowaniu modeli. Lubię także rysować, niestety na to nie mam za dużo czasu. Do tego interesuję się samochodami "Old Time".

Skijumping.pl: Możesz zdradzić coś, czego prawdopodobnie o Tobie jeszcze nie wiemy?

M.I.: Nie jestem Tyrolczykiem. Mój tato jest z Vorarlbergu, a moja mama pochodzi z Graz. Urodziłem się w Graz, a w Tyrolu tylko mieszkam :) Ale to może nie takie ważne :)

Skijumping.pl: A co z Twoją wagą? Musisz uważać, co jesz i stosować jakieś szczególne diety?

M.I.: Muszę uważać, gdyż z budowy jestem atletycznym skoczkiem. Nie należę do grupy chudych skoczków, którzy raczej maja problem w drugą stronę. Osobiście jestem pozytywnie nastawiony do decyzji FIS o podniesieniu granic BMI. Sam muszę się kontrolować, aby nie być ponad nią. Jest to trudne i wymaga dużo samozaparcia. W tym momencie nie mam problemów z wagą, ale wymagało to dużo pracy.

Skijumping.pl: A jakie jest Twoje ulubione jedzenie? Może jakieś słodycze?

M.I.: Lubię stek. Chętnie jem także słodkie i ostre rzeczy, chińszczyznę, pizzę. A co do słodyczy to lubię żelki, od małego je jem i mi bardzo smakują :) Piwem też nie pogardzę :)