Strona główna • Puchar Świata

Pech, pech, pech i jeszcze raz Pech!

Cóż mówić o takim konkursie gdzie pech i Martin Schmitt pokonują Adama Małysza. Niestety upadek w I serii pogrzebal szanse Adam na sukces w japonskiej Hakubie. 125,5 metra z notami po 11,5-12,5 dały Polakowi tylko 20 miejsce. Martin Schmitt skoczył 128 metrów i prowadził wyrażnie przed Funakim (122 metry). Większość kibiców była mocno zawiedziona, zdarzali się tacy którzy sugerowali wycofanie się Małysza z dalszej części zawodów. Nie brakowało głosów o strachu Małysza - w II serii miał spalić skok. Kaastrofizm kibiców wywodził się również z postawy pozostałej dwójki naszych skoczków. Skupień i Mateja odpadli z konkursu po beznadziejnych skokach (107 i 102,5 metra i miejsca 33 i 43). Należy podkreślić niezła postaw Japończyków. Zawiódł kompletnie Sven Hannawald - 102 metry i 44 pozycja.

Druga seria i skaczący jako jedenasty Adam Małysz. Jednak pokazał mistrzowską klasę!. 129,5 metra! Noty 19-19,5. Utrzymywał długo pierwszą pozycję. Kolejni skoczkowie skakali dużo bliżej i przewaga z I serii nie była na tyle duża by wyprzedzić lidera Pucharu Świata. Dopiero Andreas Widhoelzl skacząc 126 metrów zmienił Adama na pozycji lidera. Japończycy psuli skoki, dobrze skakali Finowie, zadziwił Jure Radelj (7 pozycja). Wszycy czekali na Martina Schmitta. No i doczekali się znakomitego skoku. 130,5 metra, najdalszy skok konkursu (żaden ze skoczków nie przekroczył odległości sędziowskiej - 131 metrów). Pewne zwyciestwo Martina i żółta koszulka lidera Pucharu Świata znów w jego rękach.

Po konkursie w hakubie pozostaje parę pytań: czy to koniec Małyszomanii w Polsce? Czy Martin Schmitt jest w doskonałej formie, lepszej od Małysza? Co się dzieje z pozostałą częścią ekipy Tajnera?

Poczekajmy na Sapporo - wiele te dwa konkursy wyjaśnią.

Zobacz pełne wyniki zawodów...