Maciej Kot: "Trochę szalony konkurs"

  • 2015-12-05 21:50

Dziś w Lillehammer udało się rozegrać tylko jedną serię konkursową. Jak dzisiejszy występ i warunki na skoczni skomentował tuż po konkursie Maciej Kot?

Ponad dwie godziny trwała dzisiaj jedyna seria konkursu w Lillehammer, czy rozgrywanie zawodów w takich warunkach ma sens? – Myślę, że jakby skoki zaczęły się 1,5 godziny później, to miałyby sens. Ostatnich 15 zawodników startowało w dobrych i równych warunkach. To, co działo się przez pierwsze 1,5 godziny, to była lekka komedia. W pewnym momencie zwątpiłem, czy uda się rozegrać tę jedną serię do końca. Było bardzo ciężko, wiatr wiał bardzo mocno. Nie był on niebezpieczny dla zawodników, bo był dość stabilny, ale wiał bardzo mocno. Z tak niskiej belki, która była wymuszona dobrymi warunkami, jeżeli już ktoś nie miał tego wiatru, to nie mógł skoczyć. Na koniec zrobiło się już prawie cicho, nawet czasami wiatr wiał w plecy, stąd belka startowa znowu w górę. Wbrew pozorom ci ostatni zawodnicy mieli o tyle lepiej, że te warunki były stabilniejsze i mogli spokojnie lecieć. Niektórzy, mimo, że dostawali duży minus, bo był mocny wiatr pod narty, który też przeszkadza, jak jest nierówny. Trochę szalony konkurs, ale powinienem się cieszyć, że w ogóle się dzisiaj odbył i oddaliśmy chociaż ten jeden skok w konkursie – przyznaje Maciej Kot.

Nasz zawodnik miał w locie pewne problemy, jak ocenia swoja próbę? – Skok był dobry, ciut lepszy niż ten na treningu. Myślę, że najlepszy jaki oddałem tej zimy na zawodach. Tych skoków wiele nie było. (śmiech) Bez rewelacji, ale na dobrym poziomie. Rzeczywiście w locie troszkę ten skok zmaściłem. Troszkę mój błąd, ale tez trochę było to spowodowane nierównymi warunkami. Jak wyleciałem z progu to był mocny wiatr pod narty, te narty fajnie, ale troszkę zbyt mocno podeszły, później była dziura i narty odeszły i to mnie trochę rozchwiało. Spadłem z wysoka, bo myślałem, że uda mi się troszkę dalej skoczyć i wyciągnąć ten skok. Nie udało się, bo na dole wiatru już nie było. Trzeba być zadowolonym z tego co jest. Myślę, że po tych nieudanych konkursach w Klingenthal i Kussamo jest to krok do przodu i tego trzeba się trzymać.

Prognozy na jutro są bardzo podobne. Czy Maciej Kot wolałby skakać na dużej, czy małej skoczni? – Małą skocznię bardzo lubię, dużej nie darzę taką sympatią, ale dostosuje się do tego, co będzie. Skacząc swoje dobre skoki, na każdej jestem w stanie zapunktować. Pozostawiam to do decyzji jury, ale gdybym to ja miał decydować, myślę, że mniejsza skocznia byłaby lepsza - zapewnia reprezentant Polski.

Korespondencja z Lillehammer, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela


Aleksandra Gorka, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4747) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Przeczuwam,że jutro konkurs też zostanie rozegrany na skoczni normalnej.A jeśli tak to Maciek może powalczyć..
    A tak poza tym to kot chyba nieznacznie zmienił swoja technike(powrócił do tej sprzed 2 lat)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl