Wypowiedzi Jakuba Wolnego i Krzysztofa Miętusa po kwalifikacjach

  • 2017-10-01 01:22

W niedzielnym konkursie indywidualnym w ramach Letniego Grand Prix w Hinzenbach (HS 94) zobaczymy m.in. Jakuba Wolnego i Krzysztofa Miętusa. Zawodnicy z kadry narodowej prowadzonej przez Stefana Horngachera w sobotniej rundzie kwalifikacyjnej uzyskali kolejno 23. i 26. wynik.

Jakub WolnyJakub Wolny
fot. Tadeusz Mieczyński

Jakub Wolny (23. miejsce; 83 metry):

- Trochę w kratkę to dziś wyglądało. Przyznam szczerze, że spodziewałem się tutaj lepszych skoków, ale plan na dziś został wykonany. Kwalifikacja jest, więc jestem zadowolony. W pierwszych seriach było dość mocno pod narty, a na kwalifikacje zmieniła się termika. Niby była cisza, ale spadła temperatura i warunki wietrzne są mniej sprzyjające - tłumaczy mistrz świata juniorów z 2014 roku.

- Nie przepadam za tym obiektem. Preferuję większe i czekam na finał cyklu w Klingenthal. To jest dobra skocznia do odbywania treningów, aby wypracować technikę, którą można przenieść na duże obiekty - uważa członek kadry A.

Czy Jakub Wolny odczuwa jakiekolwiek skutki zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie? - W moim przypadku wygląda to tak, iż kompletnie nie odczuwam skutków ubocznych. Byłem pod opieką dobrego specjalisty, jakim jest dr Mojżesz, więc jest super. Ta kontuzjowana noga nie jest słabsza, bo moc ma taką samą. Mniejszy jest jej obwód, bo to wraca długo, ale moc jest już prawidłowa. Nie ma żadnej blokady psychicznej czy większej uwagi na kontuzjowaną w przeszłości nogę.

- Moim problemem są prędkości najazdowe, przez co nie widać tego, że skoki są nawet lepsze niż w sierpniu. Kiedy nie ma prędkości, ciężko odlecieć nawet przy udanej próbie. W kwalifikacjach prędkość była lepsza, z czego jestem zadowolony, ale zobaczymy, jak będzie to wyglądało na skoczni HS 140 w Klingenthal - zakończył Wolny.

Krzysztof Miętus (26. miejsce; 83 metry):

- Myślę, że to były dobre i powtarzalne skoki na dobrym poziomie. Może ten kwalifikacyjny był minimalnie "na limicie do przodu", ale w porządku. Na zgrupowaniu w Słowenii przeplatałem dobre skoki ze słabymi. Wprowadziliśmy jeszcze pewne nowości, które muszę ustabilizować. Dziś skakałem tak, aby przesadnie nie kontrolować tego, lecz bawić się skokami - relacjonuje 26-latek.

Zawody w Hinzenbach to decydujący test dla przedstawiciela AZS-u Zakopane pod kątem jego obecności w kadrach na sezon zimowy? - Czas testu jeszcze będzie, o ile będzie... Na razie pracujemy spokojnie do zimy i skupiamy się na tym konkursie. Nie ustaliliśmy jakiejś daty z trenerami, po której będzie decyzja dotycząca mojej osoby. Trenuję i robię swoje. Podróże do Japonii czy Rosji z pewnością były eksploatujące, bo są to długie podróże. Przeskakiwanie z jednych zawodów na drugie dało się nieco we znaki, ale było to też wartościowe przetarcie na arenie międzynarodowej. Tego lata były konkursy, w których naprawdę skakałem nieźle. Może nie jakoś super, ale przyzwoicie. Często lepiej wychodziło to w treningach, więc do zawodów muszę podchodzić normalnie.

Cel na konkurs główny? - Przede wszystkim planuję oddać normalne skoki, bez zbędnego napalania się. To, na co aktualnie mnie stać, będę chciał zaprezentować w zawodach. Jeszcze długa droga przede mną. Ustabilizowałem pozycję najazdową i wiem, nad czym muszę pracować w kwestii odbicia czy lotu. Uważam, że jakieś postępy są.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4879) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl