Hannawald, Stoch, Kobayashi - trzej królowie Turnieju Czterech Skoczni

  • 2019-01-06 21:20

Ryoyu Kobayashi został trzecim skoczkiem w historii, który wygrał wszystkie cztery konkursy zaliczane do jednej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Reprezentant Japonii powtórzył tym samym wyczyny Svena Hannawalda i Kamila Stocha.

Przez blisko pół wieku wyczyn wygrania wszystkich czterech zawodów podczas jednej edycji turnieju wydawał się niemożliwy do zrealizowania. Jako pierwszy próbie "czwartego konkursu" poddany został w 1954 roku Norweg Olaf Bjoernstad, który po trzech zwycięstwach w finałowej rywalizacji zajął trzecie miejsce. W 1959 roku piętnasty po trzech wiktoriach był zawodnik NRD, Helmut Recknagel, zaś dwanaście miesięcy później piąte miejsce zajął Max Bolkart z RFN.

Jako kolejni szansę na osiągnięcie turniejowego wielkiego szlema mieli Norwegowie. W 1963 szansę na sukces miał Toralf Engan, który w finałowych zawodach zajął czwartą pozycję. Większą szansę na powodzenie dawano sześć lat później Bjoernowi Wirkoli. I faktycznie było blisko, bowiem trzykrotny triumfator TCS był drugi, tuż za Czechosłowakiem Jiri Raską.

Kolejnym murowanym faworytem do wygrania wszystkich czterech konkursów był Yukio Kasaya. Japończyk w sezonie 1971/1972 pewnie triumfował kolejno w Innsbrucku, Garmisch-Partenkirchen i Oberstdorfie. Do Bischofshofen jednak... nie pojechał. Jeszcze przed startem turnieju ekipa Kraju Kwitnącej Wiśni miała postawienie, iż po trzecim konkursie wróci do kraju na treningi przed igrzyskami w Sapporo. Co by się stało, gdyby wystąpił na Paul-Ausserleitner-Schanze? Tego nigdy się nie dowiemy...

Na kolejnego zawodnika, który stanął przed szansą na cztery turniejowe wygrane, trzeba było czekać blisko trzy dekady, ponownie za sprawą reprezentanta Japonii. Kazuyoshi Funaki pewnie triumfował w pierwszych trzech konkursach. Jednak i on nie dał rady w Bischofshofen, kończąc finałowe zawody na ósmym miejscu. Na osłodę został pierwszym Japończykiem, który odniósł triumf w Turnieju Czterech Skoczni. A ostatni konkurs wygrał... Sven Hannawald.

Dużo spekulacji na temat pierwszego wielkiego szlema pojawiło się przed jubileuszowym, 50. Turniejem Czterech Skoczni. Wszyscy jako głównego faworyta wymieniali Adama Małysza. Nie zastanawiano się, czy Polak powtórzy triumf sprzed roku, ale czy wygra wszystkie cztery konkursy. Głównym bohaterem imprezy został jednak nieoczekiwanie Sven Hannawald. Reprezentant Niemiec zwyciężył w Oberstdorfie z przewagą ośmiu punktów nad Austriakiem Martinem Hoellwarth. W Nowy Rok mistrz świata w lotach przegrywał na półmetku zmagań w Garmisch-Partenkirchen z Andreasem Widhoelzlem, ale dzięki finałowej próbie na 125 metr wygrał z nim różnicą 1,7 punktu.

Hannawald praktycznie zapewnił sobie triumf w turnieju w Innsbrucku. Niemiec ustanowił niepobity przez kolejne 13 lat rekord Bergisel (134,5 m) i pokonał różnicą 23 punktów drugiego w konkursie Adama Małysza. Kwestia szlema miała rozstrzygnąć się w Bischofshofen. Sven tradycyjnie zrezygnował z oddania skoku w kwalifikacjach i przystępował do zawodów z symbolicznym, "50" numerem startowym. Już w pierwszej serii nie dał szans rywalom, bijąc rekord Skoczni im. Paula Ausserleitnera (139 m). W finale lądował 7,5 metra bliżej, a Niemcy oszalały. Wygrana z przewagą 2,5 punktu nad Mattim Hautamaekim i to, co przez pół wieku było nierealne, stało się możliwe. Sven Hannawald na zawsze przeszedł do historii skoków narciarskich jako pierwszy, który odniósł zwycięstwo we wszystkich czterech konkursach TCS.

Już trzy lata później mógł dołączyć do niego Janne Ahonen. Mający życiowy sezon, reprezentant Finlandii nie dał szans rywalom w pierwszych trzech konkursach turnieju. W Bischofshofen na półmetku był jednak "dopiero" czwarty. Finałowa próba na odległość 140,5 metrów pozwoliła wyprzedzić Adama Małysza i Jakuba Jandę, ale to było za mało na Martina Hoellwartha. Janne Ahonen nie zdołał zgarnąć wielkiego szlema, ale i tak zapisał się w dziejach Turnieju Czterech Skoczni jako jedyny zawodnik, który wygrał tę imprezę aż pięciokrotnie (1999, 2003, 2005, 2006, 2008).

Minęła kolejna dekada. Od triumfu Svena Hannawalda mijało szesnaście lat. Niemieckie media spekulowały, czy 66. Turniej Czterech Skoczni może przynieść powtórkę legendarnego sukcesu, tym razem w wykonaniu Richarda Freitaga. Na drodze faworyta gospodarzy stanął jednak triumfator sprzed roku, Kamil Stoch. W Oberstdorfie skoczek z Zębu był czwarty na półmetku, ale finałowym skokiem na 137 metr pozwolił mu odnieść wygraną z przewagą 4,2 punktu nad ówczesnym liderem Pucharu Świata. W Garmisch-Partenkirchen ponownie byliśmy świadkami polsko-niemieckiego pojedynku. W drugiej serii Freitag postawił wysoko poprzeczkę lotem na 137 metr. Oczekujący kilkanaście minut na skok, Stoch poszybował jednak dwa i pół metra dalej i ponownie zwyciężył, tym razem o 7,6 punktu.

Kwestia wygranej w turnieju rozstrzygnęła się w Innsbrucku. Richard Freitag zaliczył upadek w pierwszej serii i wycofał się z dalszej rywalizacji w imprezie. Kamil Stoch nie zmarnował szansy i pewnie triumfował na Bergisel. Drugi Daniel Andre Tande stracił 14,5 punktu do Polaka. W Bischofshofen podwójny mistrz olimpijski z Soczi musiał mierzyć się z legendą Svena Hannawalda. "Rakieta z Zębu" wytrzymała jednak presję. Kamil prowadził już na półmetku po skoku na odległość 132,5 metra. W finale lądował na 137 metrze i odniósł czwarte konkursowe zwycięstwo w turnieju, z przewagą 3,2 pkt. nad Andersem Fannemelem. Hannawald po szesnastu latach znalazł swojego następcę.

Wydawać się to mogło niewiarygodne, ale zaledwie dwanaście miesięcy później w drogę po wielkiego szlema wyruszył Ryoyu Kobayashi. Japończyk w niemieckiej części turnieju musiał mierzyć się z zawodnikiem gospodarzy, Markusem Eisenbichlerem. W Oberstdorfie lider Pucharu Świata triumfował o zaledwie 0,4 punktu, w Garmisch-Partenkirchen o 1,9 pkt.

Losy turnieju rozstrzygnęły się w Innsbrucku. Ryoyu Kobayashi odskoczył wszystkim rywalom. Loty na odległość 136,5 m i 131 m pozwoliły mu na wygraną o 12,8 punktu nad Austriakiem Stefanem Kraftem. W pierwszej serii konkursowej w Bischofshofen Japończyk musiał oczekiwać dodatkowe minuty na swój skok, w oczekiwaniu na warunki wietrzne. W efekcie wylądował na 135 metrze i był czwarty. Finałowa próba odebrała jednak wszelkie marzenia rywalom. 137,5 metra przypieczętowało triumf skoczka z Hachimantai.

Tym samym Ryoyu Kobayashi został trzecim skoczkiem w 67-letniej historii Turnieju Czterech Skoczni, który zdołał odnieść zwycięstwa we wszystkich czterech konkursach całej imprezy, niejako rewanżując się za niepowodzenia swoich rodaków, Yukio Kasayi i Kazuyoshiego Funaki.

Kto następny zdoła dokonać tego nie lada wyczynu? A może już niedługo znajdzie się zawodnik, który wygra wszystkie cztery konkursy w dwóch turniejowych edycjach? Być może odpowiedzi na te pytania poznamy w najbliższych latach...

Sven Hannawald w 50. Turnieju Czterech Skoczni
DataMiastoKHSSkok 1Skok 2NotaPrzewaga nad 2.
30.12.2001 Oberstdorf 115 - 122.0 122.0 260.2 +8.0 pkt. (M. Hoellwarth)
01.01.2002 Ga-Pa 115 - 122.5 125.0 264.5 +1.7 pkt. (A. Widhoelzl)
04.01.2002 Innsbruck 120 - 134.5 128.0 270.0 +23.0 pkt. (A. Małysz)
06.01.2002 Bischofshofen 120 - 139.0 131.5 282.9 +2.5 pkt. (M. Hautamaeki)

Kamil Stoch w 66. Turnieju Czterech Skoczni
DataMiastoKHSSkok 1Skok 2NotaPrzewaga nad 2.
30.12.2017 Oberstdorf 120 137 126.0 137.0 279.7 +4.2 pkt. (R. Freitag)
01.01.2018 Ga-Pa 125 140 135.5 139.5 283.4 +7.6 pkt. (R. Freitag)
04.01.2018 Innsbruck 120 130 130.0 128.5 270.1 +14.5 pkt. (D.A. Tande)
06.01.2018 Bischofshofen 125 140 132.5 137.0 275.6 +3.2 pkt. (A. Fannemel)

Ryoyu Kobayashi w 67. Turnieju Czterech Skoczni
DataMiastoKHSSkok 1Skok 2NotaPrzewaga nad 2.
30.12.2018 Oberstdorf 120 137 138.5 126.5 282.3 +0.4 pkt. (M. Eisenbichler)
01.01.2019 Ga-Pa 125 142 136.5 133.0 266.6 +1.9 pkt. (M. Eisenbichler)
04.01.2019 Innsbruck 120 130 130.0 136.5 267.0 +12.8 pkt. (S. Kraft)
06.01.2019 Bischofshofen 125 142 135.0 137.5 282.1 +13.8 pkt. (D. Kubacki)

Zawodnicy na podium Turnieju Czterech Skoczni
RokI miejsceII miejsceIII miejsce
1953 J. Bradl H. Naes A. Doelplads
1954 O.B. Bjoernstad E. Kirjonen J. Bradl
1955 H. Silvennoinen E. Kirjonen A. Kallakorpi
1956 N. Kamienski J. Bradl N. Szamow
1957 P. Uotinen E. Kirjonen M. Bolkart
1958 H. Recknagel N. Szamow N. Kamienski
1959 H. Recknagel W. Habersatter A. Hoel
1960 M. Bolkart A. Plank O. Leodolter
1961 H. Recknagel O. Leodolter K. Kaerkinen
1962 E. Kirjonen W. Egger H. Silvennoinen
1963 T. Engan T. Yggeseth M. Bolkart
1964 V. Kankkonen T. Yggeseth B. Preiml
1965 T. Brandtzaeg B. Wirkola D. Moteljek
1966 V. Kankkonen D. Neuendorf B. Wirkola
1967 B. Wirkola S. Lichtenegger D. Neuendorf
1968 B. Wirkola J. Raska D. Neuendorf
1969 B. Wirkola J. Raska Z. Hubac
1970 H. Queck B. Wirkola G. Napalkow
1971 J. Raska I. Mork Z. Hubac
1972 I. Mork He. Glass T. Kaeyhkoe
1973 R. Schmidt H.G. Aschenbach S. Boczkow
1974 H.G. Aschenbach W. Steiner B. Eckstein
1975 W. Puerstl E. Federer K. Schnabl
1976 J. Danneberg K. Schnabl R. Bachler
1977 J. Danneberg W. Steiner He. Glass
1978 K. Ylianttila M. Buse M. Weber
1979 P. Kokkonen H. Sumi J. Danneberg
1980 H. Neuper He. Glass M. Weber
1981 H. Neuper A. Kogler J. Puikkonen
1982 M. Deckert R. Ruud P. Bergerud
1983 M. Nykaenen J. Weissflog H. Bulau
1984 J. Weissflog K. Ostwald M. Nykaenen
1985 J. Weissflog M. Nykaenen K. Ostwald
1986 E. Vettori F. Neulaendtner J. Puikkonen
1987 E. Vettori V. Opaas U. Findeisen
1988 M. Nykaenen J. Weissflog J. Parma
1989 R. Laakkonen M. Nykaenen -
J. Weissflog
1990 D. Thoma F. Jez J. Weissflog
1991 J. Weissflog A. Felder D. Thoma
1992 T. Nieminen M. Hoellwarth W. Rathmayr
1993 A. Goldberger N. Kasai J. Sakala
1994 E. Bredesen J. Weissflog A. Goldberger
1995 A. Goldberger K. Funaki J. Ahonen
1996 J. Weissflog A.P. Nikkola R. Schwarzenberger
1997 P. Peterka A. Goldberger D. Thoma
1998 K. Funaki S. Hannawald J. Ahonen
1999 J. Ahonen N. Kasai H. Miyahira
2000 A. Widhoelzl J. Ahonen M. Schmitt
2001 A. Małysz J. Ahonen M. Schmitt
2002 S. Hannawald M. Hautamaeki M. Hoellwarth
2003 J. Ahonen S. Hannawald A. Małysz
2004 S. Pettersen M. Hoellwarth P. Zonta
2005 J. Ahonen M. Hoellwarth T. Morgenstern
2006 J. Ahonen - R. Ljoekelsoey
J. Janda
2007 A. Jacobsen G. Schlierenzauer S. Ammann
2008 J. Ahonen T. Morgenstern M. Neumayer
2009 W. Loitzl S. Ammann G. Schlierenzauer
2010 A. Kofler J. Ahonen W. Loitzl
2011 T. Morgenstern S. Ammann T. Hilde
2012 G. Schlierenzauer T. Morgenstern A. Kofler
2013 G. Schlierenzauer A. Jacobsen T. Hilde
2014 T. Diethart T. Morgenstern S. Ammann
2015 S. Kraft M. Hayboeck P. Prevc
2016 P. Prevc S. Freund M. Hayboeck
2017 K. Stoch P. Żyła D.A. Tande
2018 K. Stoch A. Wellinger A. Fannemel
2019 R. Kobayashi M. Eisenbichler S. Leyhe

Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10731) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor

    Hannawald tłumaczył, że nie dostał od organizatorów pozwolenia na publiczne gratulacje dla Japończyka. Nie rozumiem... Chyba, że wkurzył ich swoim lansem. Powiedział także, i ja się zgadzam, że teraz presja wygrania 4 konkursów TCS nie będzie tak wielka jak wcześniej, bo zawodnicy przekonali się, że nie jest to takie niewykonalne.

  • slawek49 stały bywalec
    Czy ten artykuł o zwycięzcach wszystkich konkursów TCS jest zamiast "oka....auto

    Jak w tytule - brakuje od jakiegoś czasu "oka samozwańczego autorytetu". Czy może będzie dziś?

  • cocok stały bywalec
    @SebaSzczesny @sebaszczesny

    No to akurat prawda, że wygrana Stocha była bardzie świętowana, bardziej interesowała media. Widziałam, że Stoch od razu pogratulował Roju, Svena nie widziałam. Dodatkowo Roju wczoraj musiał czekać co zrobi kolejnych 3 zawodników, więc nie skakał ostatni i przez to feta inaczej wyglądała. Media chyba nie przeżywają, bo z Roju nawet nie ma jak wymienić kilku zdań.

  • Ad1K weteran

    Zwycięstwo Ryoyu i to takim stylu jest o tyle wyjątkowe, że ten skoczek nigdy przedtem nic znaczącego nie wygrał. To niesamowite z jaką presją musiał się zmierzyć i jak dobrze sobie z tym poradził. Pamiętajmy, zarówno Sven, jak i Kamil przed zwycięstwem w 4konkursach mieli już ogromne osiągnięcia. Ja osobiście jestem w szoku, że Ryoyu wygrał sam T4S, a to jak wytrzymał to wszystko wygrywając we wszystkich konkursach pokazuje według mnie to o czym w wywiadzie mówił Kamil Stoch: Ryoyu ma jedną niezwykle ważną cechę: jest niezwykle odporny psychicznie. Kto wie czy to właśnie ta cecha nie spowoduje, że Ryoyu nie będzie dominował tylko teraz, lecz również w następnych latach i na głównych imprezach sezonu?

  • Wojtasek12 bywalec

    Brawo ryoyu! Mówcie co chcecie, ja mówiłem poczekajcie wróżąc mu koniec po engelbergu :) Ale mniwjsza, super jest wielki! Do nazywania go kimś w legendach skokow mu brakuje dużo ale jest na dobrej drodze :D Ktoś pisał pokraczny styl albo wcześniej że on nie umie lądować, ludzie on w kwali skacząc 140 jak ma lądować na zawodach zawsze pięknie ląduje chyba ze jest za daleko i ma pewną wygrana to nie ryzykuje :) Polacy ok są w czołówce, nie ma co siać paniki ps nie zawsze jest niedziela i nie będą zawsze nasi mistrzowie wygrywac.

  • fridka1 profesor
    @Paulpolska @paulpolska

    Masz rację, ale statystyka jest jaka jest i po latach mało kto będzie wnikał w takie szczegóły, tak jak mało kto będzie pamiętał w jakich warunkach Wellinger został mistrzem olimpijskim. Ja pamiętam doskonale atmosferę 50 TCS w Polsce. Pamiętam ten ZONK, że nie dość, że ktoś, nie Adam, wygrał Szlema, to jeszcze Niemiec, który "się cieszy", Milkas swoje dorzucił, zrobił się kwas, a potem Hannawald był już w kraju nad Wisłą Wrogiem Publicznym Numer jeden. Wielu kibiców Stocha dziś nie pamięta tych czasów, ale ja liczę sobie trochę więcej wiosen i to jak Niemiec był w Polsce odbierany, z jaką łatwością media wykreowały go na potwora to jest jakaś masakra, bardzo ciekawe socjologicznie zjawisko o którym można napisać ciekawą pracę naukową. Fajnie, że trochę okrzepliśmy i Japończyk tego nie zazna.

  • Paulpolska początkujący
    Hannawald

    Miał wiele łatwiej. Nie musiał startować w kwalifikacjach a dziś to wymóg i to dodatkowe zmęczenie bo skok trzeba oddać co daję łącznie 12 punktowanych skoków i każdy trzeba wykonać. Hannawald to olewał jak wielu w tamtych latach oczywiście pojedynki KO były dzięki temu ciekawsze ale fakt faktem, że dla psychiki i energii skoczka oszczędzenie sił dla 4 skoków to bardzo dużo dziś jest więc teoretycznie ten wyczyn powtórzyć ciężej. Dla obrony Svena jednak dodam, że Kobayashi nie ma w tym roku żadnych równej klasy rywali. Żyła, Forfang i Stoch stracili moc dość szybko a inni skoczkowie mają formy na 2-3 konkursy i padają. Stochowi w końcówce sezonu chociaż Johansson deptał albo rok wcześniej walczył z Kraftem. W tym roku Kobayashi jest najlepszy ale brak rywali jak w sezonie 15/16 dla Prevca sprawia, że ma znacznie łatwiej by sięgać po wygrane

  • fridka1 profesor

    Pisałam już, że Stocha tyłek dziś nie boli, a Svena z całą pewnością. Niemiec swoim wyczynem jarał się sezon w sezon, bo dość długo był tym jedynym. Poza tym o ile Stoch miał wiele innych ważnych tytułów to Hanni kojarzy się tylko z tym jednym. Jakiś dziennikarz podobno zapytał dziś Kamila czy w ekskluzywnym klubie szykują już miejsce dla Japończyka, a on na to: "Tak, Sven już zamiata" Tak jak kiedyś wielkim halo było wygranie 5 konkursów pod rząd i jeszcze większym gdy udało się skoczkowi wygrać 6 tak i podobnie jest z tym turniejem. Długie 50 lat czekania na pierwszy Szlem, wtedy w 2002 roku to naprawdę było coś, do tego konkurs jubileuszowy i zwycięstwo przedstawiciela współgospodarzy. Potem kolejne długie 16 lat, Sven tradycyjnie wtrylający się w kamerę ze swoim "Hello, to ja byłem pierwszy, proszę nie zapominać", odstawianie jasełek, stawianie piwa rywalom Kamila, miało to nawet swój urok. W tym roku wszyscy się spodziewali już po pierwszym konkursie, że będzie Szlem, a i Hanni jakoś nie chciał się lansować. Trochę mu współczuję, bo czym on się teraz będzie jarał? Czasy się zmieniają, sport nie znosi próżni. Myślę, a nawet mam nadzieję, że Kobayashi zostanie z nami na lata, a mentalność japońska tylko mu pomoże nie być sportowym meteorytem. Pamiętam popisy japońskiej potęgi w tym sporcie. To było naprawdę coś. Tak jak Polska jest ważna dla tej dyscypliny od czasów Adama w dużej mierze to nasz entuzjazm ciągnie ten pociąg, tak Japonia była zawsze, najwyżej chwilowo uśpiona. Z długofalowego punktu widzenia to dobra wiadomość. Z Klimovem i Rosją póki co ta sztuka nie wyszła.

  • Domin10 weteran
    @Simonn23 @Simonn23

    Można być legendą na różne sposoby. Ahonen również jak dla mnie jest legendą. Jednak Stoch Hannawald i Kobayashi także zasługują na miano legend.

  • Simonn23 początkujący
    @Simonn23 @Domin10

    Bodajże 10 podiów TCS, 5 wygranych TCS. Starczy?

  • pawel96 profesor
    @anonim @King

    W pewnym sensie na pewno. Kamil osiągnął tyle, że oprócz 100% zwycięstw w sezonie nie ma dla Januszy chyba czegokolwiek, co mogło by ich zaspokoić ;)

  • zimowy_komentator profesor
    @mateusz3951 @mateusz3951

    To prawda, aż dziw, że Szczęsny na to hasełko nie wpadł :) On jest amatorem takich hasełek.

  • mateusz3951 weteran

    Bardzo ciekawe nawiązanie tytułu artykułu do dzisiejszego święta. Królem Turnieju Czterech Skoczni jest jednak Janne Ahonen. Hannawald, Stoch i Kobayashi są księciami, którzy w spektakularny sposób wygrali pojedyńcze edycje tej imprezy. Największa presja z nich trzech ciążyła moim zdaniem na Hannawaldzie, natomiast jest to tylko moja opinia.

  • King profesor
    @anonim @pawel96

    No i tak samo można powiedzieć jest z sukcesami Kamila. W ostatnich latach dużo wygrywał i to się stało normą. Przez co słabsze wyniki są odbierane jako tragedia.

  • SebaSzczesny profesor

    Mi sie wydaje że Kobayashi miał łatwiej od Stocha względem tej presji. Bo Stoch mógł być 1 po Hannawaldzie który to zrobił. Wielu probowało a nikomu sie nie udało.To było cos jak klątwa Hannawalda.

    A Stoch to zrobiłl i teraz Kobayashi mógł bardziej uwierzyć że on też może to zrobić.Bo jak się udało Stochowi to znaczy że to jest możliwe. Inaczej jest gdy wiesz że nikt przed tobą tego nie zrobił. O wiele trudniej..Masz wiecej obaw i niepewności.

    A ponadto wygrana Stocha była bardziej symboliczna. Wyszedł Hannawald,gratulacje,wspolne zdjecia które następnego dnia były w gazetach nawet w Ameryce o tym pisali. I w całej Europie. Rok temu wieczór był magiczny a dziś chyba jednak nie bylo aż tak

  • Domin10 weteran
    @Simonn23 @Simonn23

    Jakieś argumenty proszę. Równie dobrze ja moge to samo o Muminowie napisać

  • unnameduser stały bywalec
    @Fan__skokow @camdene

    Pokraką to można nazwać Johana Eriksona w locie, ale Kobayashiego ?!

  • King profesor

    Ja również się pomyliłem na początku. Nie wiem już dokładnie kiedy pisałem (chyba przed Engelbergiem, a już na pewno w tych okolicach), że prędzej go jestem w stanie zobaczyć z KK niż z wygraną za TCS. Japończyk w każdym razie podczas tego turnieju potwierdził, że nerwy ma gdzieś. Zajmując 4 miejsce i tak był w stanie spokojnie zaatakować i wygrać po raz czwarty w 67 edycji TCS.

    Na początku tuż przed turniejem nie miałem co do tego pewności, ale nie zakładałem z góry jak niektórzy, że Kobayashi skończy jak Freitag czy Domen Prevc.
    Choćby po skokach Kamila z MP zarówno Kamil jak i Ryoyu byli według mnie największymi faworytami tego turnieju. Kamil jednak chyba trochę się pogubił w trakcie turnieju.

    Ryoyu dzięki temu już zaistniał w ścisłym topie obecnych zawodników. Na stawianie go na równi choćby z Kraftem będzie za wcześnie nawet jakby zdobył wszystko w tym sezonie. Musiałby pokazać się jeszcze z dobrej strony w kolejnych sezonach.

    A tak wybiegając w stronę MŚ mam nadzieję, że Ryoyu nie straci formy, ale Kamil i pozostali wskoczą na odpowiedni poziom. Taki pojedynek Kamila i Ryoyu w ich najlepszej dyspozycji byłby na pewno interesujący i może wspominany po latach, jeśli Ryoyu również okazałby się zawodnikiem pokroju tych największych, no ale zobaczymy. W każdym razie kariera przed nim choć potoczyć się to może różnie. Oby tylko obyło się bez kontuzji, bo jednak wielu zawodników potem miało lub ma problemy choćby obecnie Peter Prevc czy Severin Freund.

  • Simonn23 początkujący

    Jedynym królem TCS jest JANNE AHONEN. To nie podlega żadnej dyskusji

  • erytrocyt_ka profesor

    I jeszcze jedno napiszę - przed tym konkursem nie chciałam żeby wygrał go Kobayashi i tym samym powtórzył wyczyn Hannawalda i Stocha, ale gdy zobaczyłam tą czystą, ogromną radość Ryoyu, to jednak zrobiło mi się trochę glupio z tego powodu.
    Był najlepszy, wywalczył to sobie w sportowy sposób, to trzeba przyznać.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl