Zbigniew Klimowski - wychować następców Małysza...

  • 2004-08-23 09:22

W ostatni weekend mogliśmy obserwować efekty pracy duetu trenerskiego Horngacher - Klimowski: Robert Mateja, po latach niepowodzeń, wreszcie odniósł sukces: triumfował w letnim cyklu zawodów Pucharu Kontynentalnego i zapewnił sobie start w konkursach Pucharu Świata, a pięciu naszych zawodników, w tym 3 podopiecznych obu wyżej wymienionych trenerów znalazło sie w pierwszej "50" rankingu CRL.

Zbigniew Klimowski to znana postać w kręgach narciarskich. Olimpijczyk, rekordzista Wielkiej Krokwi, w chwili obecnej pracuje jako asystent trenera Stefana Horngachera. Obaj zajmują się narodową kadrą "B". To pod okiem tego duetu szkoleniowców trenuje obecnie triumfator tegorocznego letniego CoC - Robert Mateja.

Zapraszamy do lektury poniższego tekstu. Autor - Wojciech Szatkowski opisuje sylwetkę Zbigniewa Klimowskiego - zawodnika i trenera.

*****

Na rozbiegu „prawdziwej skoczni w Nowym Targu stanął w wieku zaledwie sześciu lat. Pamięta, że oddał wtedy cztery skoki: dwa z nich zakończył upadkiem, a pozostałe były dość udane. Były to skoki w granicach 10 - 15 metrów. - W wieku 6 lat startowałem w pierwszych zawodach na skoczni w Nowym Targu i na prawie 100 zawodników byłem wtedy 37 - wspomina Zbigniew Klimowski. W roku 1976 Klimowski zaczął skakać już jako zawodnik i od tego momentu, przez prawie 17 lat, poświęcił się narciarskim skokom. Startował w barwach klubu WKS Zakopane, a ukoronowaniem jego kariery był udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville (1992) oraz występy na Mistrzostwach Świata. Obecnie jest trenerem i marzy, by wychować zawodnika światowego formatu.

Początki kariery prawie każdy z zawodników wspomina z dużym sentymentem. Tak jest także w przypadku bohatera tego tekstu.

-"Ze skokami związałem się ze względu na tradycje rodzinne. Mój ojciec, Andrzej Klimowski, skakał na nartach i był zawodnikiem klubu narciarskiego „Podhale Nowy Targ. Dobrze skakał także mój kuzyn, Aleksander Stołowski, który był dla mnie, młodego chłopaka, idolem. Razem z ojcem oglądałem każdy konkurs w którym „Alek brał udział. Gdy zacząłem uprawiać skoki, on był już reprezentantem Polski i miał medale na Mistrzostwach Polski.

Już w wieku 6 - 7 lat zacząłem startować na skoczniach w Nowym Targu i w Zakopanem na Maleńkiej Krokwi. Pierwszy sezon startowałem na metalowych nartach... zjazdowych z wytwórni w Szaflarach. Startowałem w „Podhalu Nowy Targ, a w 1981 r. przeszedłem do klubu WKS, po rozwiązaniu Podhala. WKS był w tym okresie najmocniejszym klubem jeśli chodzi o skoki, byłem wtedy młodzikiem. Moim pierwszym trenerem był Krzysztof Sobański. W pierwszym sezonie w WKS zacząłem skakać już na dużych obiektach: najpierw na Średniej Krokwi, potem na Wielkiej i na skoczni w Wiśle - Malince.

Najważniejsze moje sukcesy to wicemistrzostwo na skoczni w Skalitem, mieściłem się też w „szóstce na Mistrzostwach Polski. Najwięcej tytułów mistrzowskich zdobyłem w konkursach drużynowych, a indywidualnie tylko raz byłem mistrzem Polski w 1992 r. na skoczni K 70. Skoki drużynowe były dla mnie najbardziej satysfakcjonującymi i najlepiej potrafiłem się przygotować właśnie do konkursu drużynowego" [1]

Po inauguracji na arenie krajowej przyszedł w karierze Zbigniewa Klimowskiego moment na konkursy międzynarodowe, rozgrywane za granicą.

- "Mój pierwszy konkurs międzynarodowy odbył się w Stams w Austrii na skoczni igielitowej, gdzie byłem drugi. Dwukrotnie startowałem na Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie; w 1987 i w lotach w 1988 r. Na Mistrzostwach Świata byłem szesnasty. Jest to mój najlepszy wynik w karierze sportowej. Na tym „mamucie oddałem najdłuższy skok w swoim życiu - na 165 metrów, pamiętam, gdyż był to pierwszy mój skok na skoczni „mamuciej. Warunki były niesprzyjające, gdyż ze względu na wiatr nie odbyły się dwa treningi przed zawodami i od razu skakałem na tak dużej skoczni."

Skakanie na skoczni „mamuciej jest niezwykłym przeżyciem. Potwierdza tę opinię Klimowski.

"Koledzy, którzy już wcześniej skakali na tak dużych skoczniach mówili, że na „mamutach jest zupełnie inna atmosfera niż na skoczniach K70, czy K 90. Jest to duża skocznia, a przed każdym skokiem praktycznie panuje cisza, a zawodnicy są maksymalnie skupieni przed skokiem.To było dla mnie zaskoczeniem i rzeczywiście większość zawodników była bardzo skupiona, nie było słychać rozmów.

Dla mnie skocznia „mamucia jest jak każda inna. Jednak prędkość na progu, ok. 107 km/ h, robiła ogromne wrażenie, powodowała nawet przerażenie. Wcześniej na skoczniach osiągałem 95 -96 km/h, była to więc spora różnica. Miałem niską parabolę lotu w powietrzu i szczególnie dobrze pracowałem w drugiej fazie lotu. Potrafiłem dzięki temu "wyciągnąć" nawet do paru metrów więcej w przypadku nieudanego skoku.

Moje najlepsze miejsce w Pucharze Świata to 15 lokata w Holmenkollen. Pamiętam to dobrze, gdyż w tym konkursie pokonałem skoczka wszechczasów - Matti Nykaenena z Finlandii. W sezonie 1991/92 byłem 18 w Val di Fiemme, to był konkurs tuż przed Zimowymi Igrzyskami w Albertville. W tym sezonie byłem też 21 na skoczni K 70 i 17 na K 90 w Thunder Bay, gdzie w kilka lat później rozegrano Mistrzostwa Świata w konkurencjach klasycznych."

Ukoronowaniem kariery sportowej Zbigniewa Klimowskiego był start olimpijski w Albertville w roku 1992. Był jedynym polskim skoczkiem na tej imprezie. Wspomnienia olimpijskie nie są jednak miłe z innych względów. W czasie olimpiady zachorował.

"Olimpiadę wspominam z "łóżeczka". Przyjechałem na te zawody, odbyłem praktycznie jeden trening i rozłożyła mnie grypa. Miałem temperaturę w granicach 40 - 41 stopni i swoje jedyne Zimowe Igrzyska przeleżałem w łóżku. Tak, że nawet nie uczestniczyłem w ceremonii otwarcia tych zawodów. W związku z chorobą nie wystartowałem w konkursie na średniej skoczni. Po konsultacji z lekarzem postanowiłem jednak wystartować w konkursie na skoczni K 120. „Zwlokłem się z łóżka i poszedłem na skocznię po tygodniu leżenia, oddałem dwa skoki treningowe i wziąłem udział w konkursie na dużęj skoczni. Byłem zupełnie osłabiony i ja wiem co to znaczy skakać po grypie. Po prostu zaliczyłem te igrzyska."

Niedługo potem zakończył karierę sportową.

- "Sezon 1992/93 był moim ostatnim. Drużynowo zdobyliśmy drugie miejsce, a indywidualnie byłem czwarty i na tym skończyłem swoją karierę sportową."

Zbigniew Klimowski obecnie jest trenerem skoków, aystentem austriackiego szkoleniowca Stefana Horngachera. Obaj panowie wspólniei prowadzą narodową kadrę "B", gdzie znajdują się starsi zawodnicy jak np Robert Mateja, ale i uzdolniona grupa juniorów. W rozwoju skoków widzi też szanse dla Zakopanego, na rozwój sportu w tym mieście i organizację wielkich imprez.

-"Szansą dla Zakopanego, moim zdaniem, są Mistrzostwa Świata w konkurencjach klasycznych i Puchary Świata w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej. Pod Krokwią można przeprowadzić piękne trasy biegowe."

Zbigniewowi Klimowskiemu marzy się też wychowanie następców Małysza, Mateji i Skupnia. Bo szkolenie młodych, i to na wysokim poziomie, jest szansą na dalszy rozwój polskich skoków. Szansy tej nie można zmarnować. Teraz jako trener kadry "B" ma jeszcze większe możliwości, by zrealizować swoje marzenie.

Wojciech Szatkowski, Muzeum Tatrzańskie, Zakopane

------------------------------------
[1] Wypowiedzi Zbigniewa Klimowskiego z wywiadu z 4 sierpnia 2000 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski.


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5067) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    A zdania do dnia dzisiejszego nie poprawiono...

  • jozek_sibek profesor
    Zbigniew Klimowski

    Zbigniew Klimowski ur.18.01.1967

    1987/1988 - 74 miejsce - 1 pkt - 2 Polak

    Miejsca w "30" konkursów:

    15 miejsce - 20-03-1988 Oslo/Holmenkollen
    -----------------------------
    18 miejsce - 10-01-1992 Predazzo
    23 miejsce - 02-12-1991 Thunder Bay
    26 miejsce - 25-01-1992 Oberstdorf
    29 miejsce - 26-01-1992 Oberstdorf
    -----------------------------
    Miejsca 31 - 50 w konkursach PŚ:

    40 miejsce - 17-01-1990 Zaopane
    40 miejsce - 13-03-1991 Trondheim
    40 miejsce - 01-12-1991 Thunder Bay
    45 miejsce - 01-01-1992 Garmisch-Partenkirchen
    47 miejsce - 20-12-1992 Sapporo

  • Jaala stały bywalec
    @mmm_krakow

    To nie jest mój artykuł, więc nie mogę wprowadzać poprawek bez wiedzy autora. Jednak widzę, ze ten komentarz jest potrzebny, więc skonsultuję się w tej sprawie.

  • anonim
    @Jaala:

    A nie można było tego komentarza umieścić pod tym zdaniem w tekście? ;) Bo tak to wygląda, jakby chodziło o jakieś zawody międzynarodowe :))))

  • Jaala stały bywalec
    @mmm_krakow

    Z dostępnych mi źródeł wiem, że Zbigniew Klimowski został Mistrzem Polski na skoczni średniej i wicemistrzem na dużej w 1992 roku. Rokiem zakończenia kariery musiał więc być rok 1993, gdyż wtedy w indywidualnych MP na podium znaleźli się: Robert Zygmuntowicz, Jan Kowal i Stefan Habas na średniej i Bartłomiej Gąsienica Sieczka, Jan Kowal i Robert Mateja na dużej. Zapewne o którymś z tych dwóch konkursów mówi trener Klimowski w tym cytacie. A 1992/92 to jest po prostu zwykła pomyłka.

  • anonim
    Nie qmam!!

    To poniższe zdanie, to totalny bełkot:
    "Sezon 1992/92 był moim ostatnim. Drużynowo zdobyliśmy drugie miejsce, a indywidualnie byłem czwarty i na tym skończyłem swoją karierę sportową."
    Sezon 1992/92??? Drużynowo i indywidualnie - ale w jakich zawodach? Mistrzostwa Polski? Tak by nakazywała logika... Bo w zawodach międzynarodowych to sobie nie przypominam takiego występu.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl