"Nasz system opiera się na kradzieży pieniędzy" – o upadku rumuńskich skoków

  • 2020-02-24 08:17

Świetne warunki infrastrukturalne, rzesze utalentowanych młodych skoczków zaliczanych do najlepszych na świecie w swoich kategoriach wiekowych, nadzieje na zwojowanie narciarskiego świata i... zaledwie jeden reprezentant Rumunii na starcie, odpadający zresztą w kwalifikacjach, gdy miejscowość Rasnov doczekała się w końcu organizacji tak prestiżowych zawodów jak męski Puchar Świata. Jak to możliwe, że roztrwoniono taki potencjał?

U źródeł

Sorin Iulian PiteaSorin Iulian Pitea
fot. Tadeusz Mieczyński

Zacznijmy od początku. Od samego początku. Skoki narciarskie na terenach dzisiejszej Rumunii mają tradycję tak naprawdę niewiele krótszą niż w Polsce. Pierwsza jeszcze nie do końca profesjonalna skocznia na ziemiach zamieszkiwanych przez polską ludność (Polska jako państwo de facto wówczas nie istniała) powstała w 1907 roku w Sławsku pod Lwowem. Zaledwie sześć lat później dyscyplina ta przywędrowała do ośrodka narciarskiego pod Braszowem (który oficjalnie stał się miastem rumuńskim w 1920 roku). W 1913 roku w Poiana Brasow rozegrano pierwszy oficjalny konkurs skoków na małej, prymitywnej skoczni. Zwycięzca oddał skok na odległość ośmiu metrów. Rok później rekord obiektu został wyśrubowany do 13,5 m. Kolejna wzmianka o tamtejszej skoczni pochodzi z 1923 roku. Podczas mistrzostw Transylwanii Herman Gust skacze 18,5 metra, a rok później na mistrzostwach Rumunii osiągano tam już odległości dochodzące do 22 m. W kolejnych latach powstawały skocznie w innych miejscowościach, choćby w Predeal czy Sacele. Jeszcze przed wojną, bo w 1936 roku, reprezentant Rumunii zadebiutował na igrzyskach olimpijskich. Podczas konkursu w Garmisch Partenkirchen Hubert Clompe zajął 41 miejsce po skokach na 58 i 59 m.

Wątki polskie

W 1929 roku Międzynarodowe Mistrzostwa Rumunii w kombinacji norweskiej rozgrywane w Poiana Brasow wygrał Władysław Żytkowicz, a drugie miejsce zajął Józef Lankosz. Wątków polskich w historii tamtejszych skoków jest zresztą całkiem sporo. Największa skocznia jaka kiedykolwiek funkcjonowała w Rumunii znajdująca się w miejscowości Borsa została zaprojektowana przez Stanisława Marusarza. Już w latach 40-tych pozwalała na oddawanie skoków dochodzących do 90 metrów, co czyniło ją wówczas jedną z większych na świecie. Po przebudowie w 1981 roku zyskała punkt K usytuowany na 110 metrze, a w 1985 roku rekord skoczni ustanowił Bogdan Zwijacz i dzierżył go przez 14 lat. W ubiegłym roku zapadła decyzja o budowie w Borsie sześciu skoczni, począwszy od K-15 do największej, której punkt K ma sytuować się między 120 a 140 metrem. W 2019 roku burmistrz Borsy, Jon Sorin Timis, przyjechał do Zakopanego na konkursy Pucharu Świata, a podczas swojej wizyty omawiał szczegóły rumuńsko-polskiej współpracy, która miałaby pomóc w reaktywacji tamtejszych skoków. Wracając jeszcze na moment do Poiany Brasov – w 1951 roku rozegrano tam (wówczas miasto nosiło nazwę Poiana Stalinst) Akademickie Mistrzostwa Świata. Kolejny polski akcent to brązowy medal wywalczony podczas tej imprezy przez Krzysztofa Grandysa w kombinacji norweskiej.

Gheorghe Gerea i OMV

Przez całe dekady skoki narciarskie w Rumunii funkcjonowały na totalnym marginesie krajowego sportu. Na początku XXI wieku zaczęły jednak rysować się ciekawe perspektywy dla tej dyscypliny. W 2007 roku w budowę silnej reprezentacji tego kraju zaangażował się austriacki koncern naftowy OMV, który wpompował w rumuńskie skoki potężne środki. Pierwsze efekty pojawiły się niemal natychmiast. W 2009 roku młodzi Rumuni stali się sensacją finałowych konkursów Lotos Cup oraz Lotos Grand Prix w Zakopanem, zwyciężając lub plasując się w czołówce niemal wszystkich kategorii wiekowych chłopców i dziewczyn. Podwaliny pod omawiany rozwój zostały położone jednak wcześniej za sprawą Gheorghe Gerei, byłego skoczka i pasjonata tej dyscypliny. Gerea jako zawodnik zajął 39 miejsce podczas mistrzostw świata w Falun w 1974 roku. Uważa się jednak za mocno niespełnionego skoczka głównie z uwagi na fakt, że nie dane mu było wystąpić na igrzyskach olimpijskich. Jak stwierdził kiedyś podczas wywiadu dla portalu Mytex.ro, zimą 1972 roku, gdy trenował z polską kadrą, skakał dalej od Wojciecha Fortuny, a w 1976 przed olimpiadą w Innsbrucku miał jak równy z równym rywalizować z przyszłym mistrzem i brązowym medalistą olimpijskim, Austriakiem Karlem Schnablem. Rumuńska federacja nie zgodziła się jednak na jego olimpijski występ. Marzenia o udziale w igrzyskach spełnił dopiero w 1992 roku jako trener. W Albertville jego podopieczny, Virgil Neagoe, zajął dwukrotnie przedostatnie miejsce, ale na skoczni normalnej wyprzedził nie byle kogo, bo samego Espena Bredesena, który dwa lata później był już megagwiazdą. W 2002 roku Gerea objął funkcję trenera w klubie Dinamo Rasnov. Z jego inicjatywy postawiono tam małe igelitowe skocznie. Był odkrywcą talentu przyszłego olimpijczyka z Soczi, Iuliana Pitei, któremu wróżył wielka karierę.

Upadek

Mijały jednak lata, sportowa infrastruktura w Rasnowie dynamicznie się rozrastała, a spodziewanych postępów wśród adeptów rumuńskich skoków nie było. Przynajmniej takich, na jakie obserwatorzy szybko wcześniej progresujących młodych Rumunów mieli prawo liczyć. Co jakiś czas do przestrzeni medialnej przedostawały się niepokojące informacje na temat funkcjonowania tamtejszej federacji. Czarę goryczy przelało wydarzenie sprzed kilku lat, kiedy to trener kadry Florin Spulber pobił do krwi Iualiana Piteę, a ten wraz ze swoim kolegą z kadry Edurdem Torokiem jakiś czas potem zakończył współpracę z rodzimą federacją. Szczegółowo o całym zajściu pisaliśmy >>>TUTAJ<<<. Trener Spulber nigdy nie został ukarany za swojej przewinienia. Nadal działał w strukturach Międzynarodowej Federacji Narciarskiej jako sędzia i delegat techniczny, a od swojego związku otrzymał... nagrodę. Został trenerem Danieli Haralambie, która jest jedynym udanym produktem tamtejszego systemu. Regularnie zdobywa punkty w zawodach Pucharu Świata pań. 

"Działacze są chciwi"

  - Kiedy byłem już starszy, zacząłem zauważać, że wiele kwestii w systemie rumuńskich skoków nie funkcjonuje, tak jak powinno – opowiadał przed rokiem naszemu portalowi Eduard Torok - Kiedy zacząłem zadawać pytania, byłem okłamywany lub ignorowany. Potem nastąpiła "walka" między moim kolegą z drużyny a naszym trenerem, co jeszcze bardziej zdestabilizowało zespół. Zależało mi na kontakcie z rumuńską federacją po całym tym nieprzyjemnym zamieszaniu. Chciałem tylko przedstawić moje stanowisko i wyjaśnić kilka faktów. Niestety nikt nie chce ze mną rozmawiać. Próbowałem do nich dotrzeć na różne sposoby, ale nigdy nie dostałem odpowiedzi na żadną wiadomość. Próbowałem dzwonić, ale połączenie było od razu odrzucane. Unikają kontaktu z mojej strony, myśląc, że moim celem jest wywołanie wycelowanego w związek medialnego zamieszania, co nie jest prawdą.

Dziś zapytany przez nas wprost o przyczyny upadku skoków w Rumunii odpowiada szczerze i bez ogródek: - Polityka, nieudolne zarządzanie, brak prawdziwego zaangażowania. Działacze są chciwi i myślą tylko o tym, jak zadbać o siebie i skutecznie napełnić swoje kieszenie. W tym patologicznym układzie od lat nic się nie zmienia, dlatego wszyscy są zdemotywowani. Jeżeli pojawia się wróg tego chorego systemu jest natychmiast usuwany i to niezależnie od wyników, jakie osiąga. Dotyczy to zarówno trenerów jak i sportowców. Po ukończeniu szkoły średniej, mając 19-20 lat, większość zawodników rezygnuje, zdając sobie sprawy, że nie ma dla nich żadnej przyszłości. Ten system został po prostu poddany destrukcji.

W ostatnich latach z odsieczą rumuńskim skokom próbowali przychodzić zagraniczni fachowcy, Austriak Richard Schallert, obecny klubowy trener Ryoyu Kobayashiego i Słowenie Jure Radelj, który ma poprowadzić reprezentację Chin na domowych igrzyskach w Pekinie. Obu panom szybko podziekowano. Nie pasowali do systemu, ich priorytety nie przystawały do priorytetów włodarzy federacji.

Głupota i korupcja

Z Iulianem Piteą po raz pierwszy na naszym portalu rozmawialiśmy przed dziewięcioma laty, kiedy to był bezsprzecznie jednym z najzdolniejszych na świecie skoczków z rocznika 1997. - Skoki w Rumunii idą w dobrym kierunku i stają się coraz bardziej popularnym sportem. Uważam, że mam dobre warunki do rozwoju, zaangażowanego sponsora, świetnego trenera i wsparcie ze strony federacji. W przyszłości chcę jako pierwszy Rumun zdobyć punkty Pucharu Świata. – mówił nam w 2011 roku. Dziś opinię o swojej byłej federacji ma diametralnie inną - Przez wszystkie lata dużo się zastanawiałem, dlaczego sprawy w naszym związku potoczyły się tak, a nie inaczej. Myślę, że przyczyną jest moralne zepsucie naszych działaczy. Mówiąc wprost, nasz system opiera się na kradzieży pieniędzy. Strategią było zwerbowanie jak największej liczby dzieciaków, bez względu na to czy posiadały jakiś talent. Gdy ma się pod opieką setkę dzieci, można pozyskiwać na ich szkolenie dodatkowe środki, a potem dzielić je między siebie. Wyselekcjonowanie najzdolniejszych i zaangażowanie się w ich rozwój, by umożliwić im starty w Pucharze Świata, dla nikogo nie było tu celem. Przez lata działacze bali się pozyskiwać nowych sponsorów, bo ich system rozdysponowywania pomiędzy siebie pieniędzy mógłby się zawalić. Proszę mi wierzyć, że zmarnowali w ten sposób dziesiątki młodych talentów. W skrócie mogę to wszystko określić tak: głupota i korupcja.

O ustosunkowanie się do powyższych zarzutów poprosiliśmy Rumuński Związek Narciarski. Niestety nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15387) komentarze: (32)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor

    Szkoda mi tych wszystkich skoczków z potencjałem, Pitea i Torok mogli do dziś regularnie punktować w PŚ, do nich mogła dołączyć zgraja młodych utalentowanych skoczków, niestety - tak jak w wielu "egzotycznych" krajach większość młodych kończy kariery, póki ma czas jeszcze się czegoś nauczyć i podjąć pracę. Torok dobrze mówi - jako dzieciaki nie zdają sobie sprawy z tego co się wokół nich dzieje. Dopiero kiedy dojrzeją, zaczynają kumać. Może nie to, że nikt nie chce ich rozwoju, ale to, że ten rozwój mógłby być sprawniejszy i efektywniejszy. Wcale się nie zdziwię jak za 2-3 lata taki Cacina odwiesi narty na kołek - w tym systemie wiele nie osiągnie. Ewentualna zmiana narodowości jest kłopotliwa i raczej zatrzymałaby jego karierę.
    Torok próbował, ale nie wyszło. Pitea po prostu to rzucił, co też mnie nie dziwi - po takich przejściach z Panem Spulberem niejeden by zrezygnował z uprawiania dyscypliny w takim burdelu.
    Szczerze nie wiem, czy w Rumunii jakichkolwiek sportowców szkolą jak trzeba, ale zasadniczo pewnie w większości związków jest podobnie - zgarnąć kasę i wciskać młodzieży bajki, że będą drugim Schlierenzauerem, Lewandowskim albo innym Jordanem.
    W kwestii skoków zauważam pewne podobieństwo z Polską - u nas też jakoś nikt nie wykorzystuje pełni potencjału młodzieży. Ma to zapewne inne podłoże, ale w strukturach związku, jak wszędzie, panuje jakaś korupcja, choć może to tylko przypuszczenia.

  • feniks212 stały bywalec
    @grzmiwuj

    Świadomością społeczeństwa na temat Rumunii, ale także innych państw niestety kierują stereotypy. Ukształtowało się to przez lata i teraz trudno coś zmienić i sprzedać przekaz, że jest inaczej. Co do rumuńskich wsi, to jedna z nich występuje w pierwszych scenach "Borata". Jednak w Polsce też widziałem podobne. Kiedyś byłem w pewnej miejscowości w pobliżu Bielska Podlaskiego i niewiele się to różniło. Dodatkowo prawie z nikim nie można się dogadać po polsku, tylko po białorusku. Przykładów jest o wiele więcej, ale czy to znaczy, że Polska to kraj III świata? No mimo że władze ciągle są jakie są, to na pewno nie jest. Z Rumunią jest podobnie.

  • grzmiwuj doświadczony
    @Kolos

    Jasne, to są wciąż dwa najbiedniejsze kraje UE. Zjeździłem oba te państwa i zgadzam się z taką oceną. Tylko że to wciąż UE, Europa, generalnie tzw. pierwszy świat - wcale nie jakoś drastycznie biedniejszy od Polski. Tymczasem reakcje dziennikarzy przy okazji PŚ w Rasnovie i generalne postrzeganie Rumunii przez Polaków wskazywałoby, że to jakieś zupełnie zapadłe tereny, ciut nie Pakistan czy Laos. Stereotyp ukształtowany lata temu każe traktować Rumunię dużo gorzej, niż wygląda w rzeczywistości. O to chodzi.

  • Bajlandopl doświadczony
    @borek99

    Wszystko super, tylko ja nie neguje jakiegoś tam pobicia i niesnasek między zawodnikami/trenerami. Mowa jest o korupcji i kradzieży pieniędzy, a to jest na razie tylko czcze gadanie, bo skoro zawodnik/zawodnicy mają taką wiedzę, to sprawa dawno powinna trafić do prokuratury.

  • Oczy Aignera profesor
    @Lestek

    Rekord tego obiektu ostatecznie wynosił 118 metrów. Oprócz Bogdana Zwijacza, o którym wspomina powyższy artykuł, ten wynik dzierżył także... Florin Spulber.

  • borek99 doświadczony
    @Bajlandopl

    Nie tylko dwóch - takich przypadków było więcej. Np. Stefan Blega był szykanowany przez rumuńską federację za to, że, uwaga, wrzucał na swoje media społecznościowe zdjęcia ze skłóconym ze związkiem trenerem (!) - po sezonie 14/15 trenował poza kadrami i, mimo że jak już mógł wystartować w jakichś zawodach w Rasnovie i sportowo tłukł swoich rodaków, to nie dostał żadnej poważnej szansy, więc poszedł w piłkę nożną. Nie ma też przypadku, że przykładowo Mitrofan dał sobie spokój ze skokami krótko po aferze ze Spulberem. A sprawa Pitei i Spulbera miała się właśnie w sądzie skończyć.

    A co do mierzenia odległości to właśnie w tym okresie, przed I wojną światową, Brytyjczycy organizowali w Szwajcarii zawody, w których odległości mierzyli z dokładnością do... połowy cala (!).

    @feniks212
    Z interwencją FIS radzę zejść na ziemię - jak w lipcu 2018 Spulber był delegatem technicznym na FIS Schueler Grand Prix wysłałem do FIS zapytanie o to jak to możliwe, że człowiek co do którego pojawiły się publiczne oskarżenia o pobicie zawodnika pełni taką funkcję i to na zawodach dzieci (!). Odpowiedź była taka, że FIS o sprawie nic do tego momentu nie wiedział (sic!), a po kontakcie z Rumunami uznali, że problemu nie ma, bo sprawa miała miejsce 2 lata wcześniej i Spulber z Piteą mają ją rozstrzygnąć przed sądem. I na tym się ze strony FIS skończyło - Spulber do dzisiaj sobie w skokach bez najmniejszych problemów funkcjonuje, więc na jakiekolwiek reakcje ze strony FIS bym nie liczył

  • Oreo profesor

    Bardzo fajny artykuł!

  • Kolos profesor
    @grzmiwuj

    Rumunia to razem z Bułgarią najbiedniejsze kraje UE, przynajmniej tak było jeszcze jakiś czas temu, być może po tych kilku latach bytności w UE nastąpiła pewna poprawa, nie wiem. Ale na pewno korupcyjne i inne praktyki w Rumuńskim związku narciarskim nie wzięły się z tego, że Rumunia to kraj mlekiem i miodem płynący..

  • feniks212 stały bywalec
    @Adam90

    Ależ oczywiście, że nie musimy się zgadzać. Jednak chyba po to jest forum, by kulturalnie wymieniać się poglądami.

  • feniks212 stały bywalec
    @Kolos

    Nie twierdzę, że dla wszystkich "Rumun" to "Rom", ale dla wielu tak. Zgadzam się również, że normalniejsza wydaje się forma "Cygan" i sam takiej używam. Natomiast gdzieś tam utożsamianie jednych z drugimi funkcjonuje i stąd taka niechęć społeczna do Rumunów, mimo że niewielu jakiegokolwiek na oczy widziało. Przypomniał mi się nawet cytat z "Chłopaki nie płaczą" - "nie różnisz się od Rumuna, który pucuje mi lampy, kiedy stoję na światłach".

  • Kolos profesor
    @feniks212

    Nie wiem komu Romowie kojarzą się z Rumunami ale na pewno nie mi. Większość osób zna i używana raczej formy "Cyganie", a forma "Romowie" jest trochę sztuczna, wprowadzona i promowana bo określenie "Cyganie" źle się Romom/Cyganom kojarzy i ma faktycznie wydźwięk perojatywny.

    Zresztą Rumunia stanowi drugie największe skupisko Romów na świecie (po Turcji) więc skojarzenia z Rumunią nie są całkiem bez podstawne.

  • grzmiwuj doświadczony
    @Vow_Me_Ibrzu

    Dokładnie. Polecam pojechać, zobaczyć na własne oczy i nie pleść bzdur. Kraj biedniejszy, owszem, ale na takiej zasadzie, jak wschodnia Słowacja jest biedniejsza od Podkarpacia. Do tych głupich skojarzeń dodałbym jeszcze koczowiska rumuńskich Cyganów w Polsce w latach 90. No bo przecież Rumuni i Romowie to pewnie to samo, kto by się tam przejmował...

  • Bajlandopl doświadczony
    @Adrian D.

    Cieszę się, bo czytając te twoje opowiastki to ciężko inaczej niż ironicznie komentować. Bardzo dobrze, że dałeś ignora, choć doskonale wiem, że dalej będziesz moje komentarze czytał. Dwóch skoczków, niezwykłe. Wiesz, co to jest skrót myślowy? To całkowicie zmienia postać rzeczy, wydaje mi się że na tej podstawie powinno się zdymisjonować rumuński związek narciarski, rząd i w ogóle skreślić Rumunię z mapy świata. Ale o dowodach ani słowa, same bzdety i ogólniki opowiedziane pismakowi z Polski żeby się poużalać nad własnym losem, bo nie wyszło.

  • alo profesor

    Już niektóre media straszą że przez koronawirus MŚwL są zagrożone. Jeszcze tego by brakowało.

  • Adam90 profesor
    @feniks212

    No w porządku. NIe MUSISZ się ze mną zgadzać. I w cale nie przesadzam. I ja Ci nie muszę udowadniać swoich racji :).
    Tylko sobie między sobą wymieniliśmy poglądy na ten temat :). Bo tak bysmy nieskończoność pisali :)

  • Adrian D. redaktor
    @Bajlandopl

    Ehh, a ty znów masz problem z czytaniem ze zrozumieniem... Który to już raz? Nawet nie zauważyłeś, że w tekście wypowiada się dwóch skoczków... Pozjadał wszystkie rozumy, zjeździł cały świat, tylko, że wysypuje się często na tym, że artykułu nie potrafi przeczytać i go w całości zrozumieć. I teraz zanim zaczniesz znów trollować to krótka informacja, daje ci w końcu zasłużonego ignora i niestety dla ciebie tego nie przeczytam.

  • Lestek weteran

    "Największa skocznia jaka kiedykolwiek funkcjonowała w Rumunii znajdująca się w miejscowości Borsa (wówczas Austro-Węgry) została zaprojektowana przez Stanisława Marusarza."

    Zdolniacha ten Marusarz, sześciu lat chłopak nie miał, a już skocznie projektował :-O

  • Bajlandopl doświadczony
    @Vow_Me_Ibrzu

    A kiedy byłeś w Rumunii, w sensie zjeździłeś ja wzdłuż i wszerz? Ja miałem okazję ostatnio latem 2017r. Jeżdżę też bardzo dużo po Polsce. Facet w Rumunii jest taka bieda i syf poza Bukaresztem i może Clujem, że ręce opadają. Domy jak u nas w latach 70. i 80., dziurawe dachy, drogi wyglądają jak przygotowane pod konia i osła (zresztą sporo po drogach do dziś tam ich jeździ), a jak widać coś lepszego i bogatego, to wiadomo że cygan. Syf i ubóstwo. W Polsce piękne nowe domy, wszędzie coś się buduje itd. Plus oczywiście, to już ironicznie, w każdej wiosce Biedronka.

    A wracając do skoków. Zdanie jednego skoczka średnio mnie przekonuje, bo u nas też był taki jeden, co teraz meble struga, co to miał tyle na temat patologii w PZN-ie do powiedzenia, tyle zapowiadał i tyle go widziano. Napisał tylko niczym niepopartych (dowody) kilka opowieści dziwnej treści. Temu Rumunowi nie wyszło, to też związek zły, on był świetny, ale wszyscy kradną. Jak ma dowody, to od tego jest prokuratura i sąd, a nie opowiadanie bzdetów pismakowi z Polski.

    I jeszcze jedno mnie rozbawiło najbardziej, uwielbiam te historyczne ciekawostki, że ktoś tam np. w 1914r. skoczył 13,5m. To jest tak wiarygodne, jak to, że wczoraj okrążyłem Jowisza. Stał w polu jakiś chłop Ceausescu zamroczony bimbrem, ktoś tam skoczył, a on "a, niech będzie 13,5m tak na oko". Jakiś in Ceausescu stał obok i pomyślał: "a, zapisze se to". No i mamy "historię".

  • feniks212 stały bywalec
    @Adam90

    Fakt, jest wiele rzeczy, które PZN robi źle, ale żeby porównywać go do rumuńskiego związku to chyba trochę przesada. Chociaż, gdybyś pisał o czasach "przedtajnerowych" (które notabene zakończyły się zawieszeniem zarządu PZPN i ustanowieniem kuratora) to bym się zgodził.

  • Adam90 profesor
    @feniks212

    Podałem tylko przykład. Poza tym do tej pory najzdolniesi gdzieś uciekaja i kończą kariere ;)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl