Upadki i wzloty - po weekendzie w Klingenthal

  • 2021-02-10 21:48

W Klingenthal miał miejsce bez wątpienia jeden z najciekawszych weekendów tej zimy. Na Vogtland Arenie byliśmy świadkami świetnego widowiska. Powoli odsłaniane są karty przed kolejną wielką imprezą sezonu. Kto zaskoczył i zachwycił, a kto nieco rozczarował? Oto zestawienie „Upadków i wzlotów” po weekendzie w Saksonii.

Upadki:

5. Tomasz Pilch
Numer siedem wśród Biało-Czerwonych? Jeszcze nie teraz. Długo zastanawialiśmy się nad tym, czy umieścić po tej stronie rankingu Polaka, który powrócił do Pucharu Świata po równo dwóch miesiącach nieobecności w zmaganiach najwyższej rangi. Należy mu jednak poświęcić kilka zdań, gdyż spodziewaliśmy się czegoś więcej po zawodniku, który zmienił w ekipie Michala Dolezala dość regularnie punktującego Aleksandra Zniszczoła. Po piątkowych treningach, w których plasował się w drugiej i trzeciej dziesiątce, można było znaleźć powody do zadowolenia, lecz oceniane serie nie były już w jego wykonaniu aż tak dobre. 43. i 37. lokata w stawce zaledwie 50 zawodników to żaden powód do chluby dla 20-latka. Okazja do poprawy rezultatu na szczęście nadarzy się już niedługo – w Zakopanem będzie jednym z przedstawicieli naszej kwoty krajowej.

4. Stefan Kraft
Ostatnie występy dwukrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli zwiastowały progres jego formy. Powrót na pucharowe podium w Bischofshofen, 5. lokata w Lahti i 6. w Willingen wlały nadzieję w serca fanów 27-letniego zawodnika. Na nieszczęście, zmagania w Klingenthal były dla niego powrotem do przeciętności. Pozycje pod koniec drugiej dziesiątki nie odzwierciedlają możliwości, którymi dysponuje podopieczny trenera Andreasa Widhoelzla. Czasu na poprawę błędów mało, a zegar tyka, mistrzostwa świata w Oberstdorfie coraz bliżej… - Powrót do domu, analiza, ponowny atak – to krótkie podsumowanie minionego weekendu przez Stefana Krafta. Czy zachowa się niczym doświadczony bokser, który przegrywając na punkty jest w stanie zadać decydujący cios w odpowiednim momencie? U kogo jak u kogo, ale u niego nagłej eksplozji formy nie można wykluczyć.

3. Daniel Huber
Wydawać by się mogło, że Daniel Huber jest niemal pewniakiem do składu austriackiej ścisłej czwórki. Do tej pory był najmocniejszym ogniwem ekipy Andreasa Widhoelzla, plasując się najwyżej spośród swoich rodaków w klasyfikacji generalnej PŚ. Konkursy w Klingenthal nieoczekiwanie przysporzyły szkoleniowcowi niemały ból głowy. Huber wywiózł z Saksonii zaledwie cztery punkty, notując najgorszy występ tej zimy. Lepszym dorobkiem punktowym mógł się pochwalić każdy jego zespołowy kolega, włączając w to dawno niewidzianego na najwyższym poziomie rywalizacji Manuela Fettnera czy Thomasa Lacknera, dla którego to pierwszy sezon z regularnymi startami w Pucharze Świata. Wypadek przy pracy? Oby taka była prawda, bo bez 28-latka w dobrej dyspozycji Austriakom szalenie trudno będzie o zdobycie medalu w rywalizacji zespołowej podczas światowego czempionatu.

2. Karl Geiger
Co prawda wyżej wymienieni zawodnicy zaliczyli wpadki w Niemczech, ale trudno je porównać z występami dwóch zawodników, którzy znaleźli się na niechlubnym szczycie zestawienia. Pierwszym z nich jest Karl Geiger. W Pucharze Świata w Klingenthal wystąpił do tej pory dwukrotnie. Jego premierowy konkurs na Vogtland Arenie w zmaganiach najwyższej rangi? 42. lokata. Występ tuż po ukończeniu 20. roku życia przeszedł bez echa – w końcu to właśnie w sezonie 2012/13 debiutował w PŚ. 8 dodatkowych lat doświadczenia nie pomogło mu w wyeliminowaniu błędów, które popełniał na tym obiekcie w czasach młodości. 32. i 38. miejsce to jego dwa najgorsze wyniki w obecnym sezonie, mało tego – pierwsze występy bez punktów tej zimy skoczka pochodzącego z Oberstdorfu. Złe warunki? Nic z tych rzeczy. – Nie obchodzi mnie to, w jakich warunkach skakałem. Po prostu robiłem to źle – krytycznie skomentował swój wyczyn mistrz świata w lotach. O przełamanie w Zakopanem będzie mu trudno – miesiąc temu zajął tam odległą, 25. pozycję.

1. Marius Lindvik
To chyba jeden z bardziej chimerycznych zawodników na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jeśli powiemy o Geigerze jako o skoczku, który mocno obniżył loty, jak możemy podsumować wyczyny Mariusa Lindvika? Jego ostatnie rezultaty? Triumf w Zakopanem, po czym 33. miejsce indywidualnie w Lahti oraz przeciętne skoki w konkursie drużynowym, które niemal pozbawiły Norwegów zwycięstwa. Kolejne zawody? 6. i 26. lokata w Willingen. Po raz kolejny utrata stabilizacji, choć jeśli o nią chodzi, apogeum nadeszło w Klingenthal. Fatalny występ w sobotnich zmaganiach można było częściowo wytłumaczyć niesprzyjającymi podmuchami wiatru. W niedzielę Lindvik miał szansę, by rzutem na taśmę wejść do finałowej serii, lecz w koncertowy sposób ją zaprzepaścił. Po informacji o planowanej kontroli sprzętu tuż po skoku, udając się na nią, stracił równowagę, niemal upadając po drodze. Co za tym idzie – kombinezon najprawdopodobniej „zsunął się” na tyle nisko, że o przejściu kontroli nie było co marzyć. Ubiegły weekend 22-latek będzie chciał jak najszybciej wymazać z pamięci. Czas teraz na powrót do Zakopanego, w którym czuje się wyjątkowo dobrze. Nie tylko na skoczni.

Wzloty:

5. Yukiya Sato
25-latek udowodnił, że gorszy występ w Willingen to zdecydowanie wypadek przy pracy. Reprezentant Japonii w zeszły weekend potwierdził, że nie należy o nim zapominać. 10. oraz 5. miejsce w Klingenthal wygląda szczególnie interesująco, mając w perspektywie zbliżające się konkursy w Zakopanem. Sato uwielbia tam skakać – jest przecież rekordzistą Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza. Kto wie, czy nie zaskoczy nas po raz kolejny? Pierwsze podium w tym sezonie wciąż na niego czeka. - Od kilku tygodni męczyłem się, miałem czas na pewne przemyślenia. Skoki narciarskie są trudne, ale bardzo je lubię - napisał Yukiya Sato na Instagramie. Bardzo dobry występ w Niemczech sprawił, iż awansował w klasyfikacji generalnej - obecnie zajmuje 10. pozycję. Małymi krokami wraca do niezłej dyspozycji.

4. Jan Hoerl
Reprezentant klubu SC Bischofshofen w końcu poczuł wiatr w żaglach, a właściwie pod nartami. Trzeba przyznać, że wykorzystał sprzyjające warunki i świetnie sobie poradził. Po raz ostatni tak dobrze zaprezentował się podczas konkursu w Oberstdorfie. Później nie było już tak kolorowo. W niedzielę ponownie zaskoczył – nikt nie spodziewał się, że po pierwszej serii będzie zajmował 8. lokatę. Szczególnie realizatorów transmisji, którzy nie przygotowali specjalnego ujęcia z udziałem Austriaka – w końcu od tego sezonu widzowie mogą podziwiać najlepszą dziesiątkę konkursu w formie wideoprezentacji. Warto uzupełnić tę kolekcję o sylwetkę 22-latka. Występ na Vogtland Arenie podniósł na pewno jego poziom motywacji.

3. Anze Lanisek
Słoweniec dwa razy znalazł się w najlepszej dziesiątce. Można stwierdzić, że wygrał przede wszystkim sam ze sobą. Widać, że w tym sezonie podnosi sobie poprzeczkę i jest niezwykle zmotywowany, aby z każdym tygodniem skakać coraz lepiej. - Popełniłem zbyt dużo błędów, w każdej z serii coś zauważyłem, a mimo wszystko nadal udaje mi się utrzymać miejsce w czołówce - powiedział po zakończonym weekendzie w Saksonii. Chęć ciągłego samodoskonalenia się wpływa bardzo dobrze nie tylko na jego wyniki sportowe, ale również na psychikę, która u każdego skoczka jest kluczowym elementem. Lanisek jest spokojny, skupiony i świetnie przygotowany. Z każdym kolejnym konkursem ogląda się go coraz lepiej. - Muszę wszystko przemyśleć, odpowiednio się nastawić i skupić się na przyszłości – przyznał pod koniec weekendu. 

2. Halvor Egner Granerud
Nie ma tu przypadku - Halvor Egner Granerud zadziwia wszystkich. Kiedy wydaje się, że lepiej już być nie może, Norweg ponownie nie pozostawia żadnych złudzeń - to po prostu inna liga. - Brakuje mi słów, aby opisać, co teraz czuję - przyznał posiadacz żółtego plastronu lidera PŚ. Po raz dziesiąty wygrał konkurs indywidualny tej zimy i depcze po piętach Adamowi Małyszowi, który w klasyfikacji liczby wygranych konkursów w jednym sezonie plasuje się na 5. pozycji z 11. zwycięstwami. Czy w Zakopanem Norweg zrówna się z „Orłem z Wisły”? Po tym, co prezentował zarówno w Willingen, jak i w Klingenthal moglibyśmy śmiało powiedzieć, że to tylko formalność. Następne zawody odbędą się jednak w Zakopanem. Tam, parę tygodni temu, lider Pucharu Świata odnotował swój najgorszy występ w sezonie. Czy poradzi sobie z presją? Jedno jest pewne – wszyscy w najbliższy weekend będą go tym uważniej obserwować.

1. Bor Pavlovcic
Bor Pavlovcic od pewnego czasu udowadnia, że może zaskoczyć każdego. Podium w Willingen było na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie nie udało się stanąć wówczas na „pudle”, ale to jeszcze bardziej zmotywowało 22-latka do walki w kolejnych konkursach. Na Vogtland Arenie w Klingenthal błyszczał jak nigdy i mało brakowało, aby pokonał samego lidera klasyfikacji generalnej. Podczas jednego weekendu przekonał się, jak to jest zająć w zawodach Pucharu Świata 2. i 3. miejsce. Do kompletu doświadczeń brakuje mu już tylko premierowej wygranej. Pomimo zaledwie 0,7 punktu straty w niedzielę, Pavlovcic nie posiadał się z radości. – Kolejny wspaniały dzień! Po raz kolejny poprawiłem życiowy wynik. To był dla mnie fantastyczny weekend. Ostatni skok był niesamowity. Mam nadzieję, że spotka mnie więcej weekendów takich, jak ten – podsumował swój występ Słoweniec. Recepta na sukces? Pewność siebie i odpowiednia regeneracja. – Spisywałem się słabo w styczniu. Zmęczenie nawarstwiło się po MŚwL w Planicy. Postanowiłem nieco odpocząć i potrenować w domu. To zajęło nieco czasu, ale wiedziałem, że będę lepszy w lutym. I jestem – podsumował. Zdaniem wielu, drużynowy mistrz świata juniorów z 2017 roku może być jednym z największych objawień mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie.

 


Piotr Bąk i Dominika Wierzba, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5368) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Robert Johansson252 profesor
    Taki wzlot Graneruda, że nie mogę

    Willingen - 19 pkt przewagi po jednej seri
    Klingenthal - 0,7 pkt przewagi po dwóch seriach

  • Karpp profesor

    Ale, że ten Pavlovcic taką formę złapał?
    Tak się zastanawiam, jeśli ją potwierdzi no to będzie trochę przypominał Wellingera sprzed 4 lat, on też w połowie sezonu zaczął skakać znakomicie i z okolic 20 miejsca w PŚ skończył na 4. A na MŚ pamiętamy dwa srebrne medale. Nie byłaby to dobra wiadomość dla nas ;)

    Ogólnie na papierze szykują sie najlepsze MŚ dla Słowenii w historii. Skoki mężczyzn a przede wszystkim kobiet, no i w biegach dwie sprinterki, drużynówki, miksty itp. Przy dobrych wiatrach może się skończyć na 7-8 medalach. Tego jeszcze nie grali..

  • kolec bywalec

    Przecież Geiger rok temu skakał w PŚ w Klingenthalu i nawet zajął tam 5. miejsce...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl