Tande zabrał głos na temat upadku na Letalnicy. "Chcę tam wrócić"

  • 2021-06-02 11:35

- Nie mogę się doczekać powrotu na rozbieg i dalszej rywalizacji w Pucharze Świata. Mam nadzieję, że w lipcu wrócę do skakania - mówi Daniel-Andre Tande w poruszającej rozmowie opublikowanej przez Norweski Związek Narciarski. 27-latek podziękował też polskim kibicom za wsparcie okazane przy okazji jego upadku w Planicy.

- U mnie wszystko w porządku. Zacząłem normalnie trenować, więc jest dobrze - uspokaja swoich fanów 27-latek.

- Spacer z moją siostrą i jej chłopakiem przed wylotem do Słowenii do ostatnia rzecz, którą pamiętam. Podejrzewam, że całe zdarzenie jest bardziej traumatyczne dla reszty zespołu. Ja niczego nie pamiętam z upadku - przyznaje Tande.

- Odzyskałem świadomość, gdy moja mama i dziewczyna były w szpitalu w Lublanie. W tym momencie miałem wrażenie, że zdaję sobie sprawę, dlaczego tu się znajduję. Możliwe, że wcześniej ktoś mi powiedział, co się wydarzyło, choć sam tego nie pamiętam. Ich obecność dużo dla mnie znaczyła. Pojawiło się dużo łez, gdy zobaczyłem je po raz pierwszy. Otrzymanie informacji o ogólnej sytuacji i obrażeniach po wybudzeniu ze śpiączki nie było łatwe, natomiast dzięki obecności osób, które kocham najbardziej, wszystko stało się prostsze - kontynuuje drużynowy mistrz olimpijski z Pjongczangu.

- Z mojej perspektywy wygląda to jak bardzo dobry skok. W pierwszej fazie lotu, kiedy kładłem się na narty, kąt natarcia był zbyt płaski, a do tego narty zebrały dużo powietrza z góry. Próbowałem nieco odchylić narty od ciała, ale lewa odsunęła się zbyt daleko - analizuje nagranie mistrz świata w lotach z 2018 roku.

- Rozmawiałem z jednym z lekarzy, który zajmował się mną na skoczni. Powiedział, że przez dwie-trzy minuty nie miałem pulsu - opowiada podopieczny trenera Alexandra Stoeckla.

- Miałem przebite płuco i dwa złamania w lewym obojczyku. Podczas operacji okazało się, że uraz jest bardziej złożony, więc użyto 10 śrub, które trzymają wszystko na miejscu. Doznałem też czterech wewnętrznych krwotoków mózgowych. Jestem niemal przekonany, że to było powodem umieszczenia mnie w śpiączce farmakologicznej, która ułatwiania kontrolowanie temperatury ciała, powstrzymuje krwawienie oraz hamuje obrzęk - opisuje swoje obrażenia skoczek.

- Moja rodzina oraz partnerka obawiali się, ponieważ jeden z krwotoków nastąpił w lewej części mózgu. To obszar odpowiedzialny za osobowość i skupienie, więc w przypadku zbyt dużej ilości krwi mogłem obudzić się jako inna osoba - dodaje.

Teraz Tande zamierza zrobić wszystko, by możliwie szybko wrócić do sportu. - Nie wydaje mi się, by ta sytuacja wpłynęła na moje skoki. Nie mogę się doczekać powrotu na rozbieg i dalszej rywalizacji w Pucharze Świata. Mam nadzieję, że w lipcu wrócę do skakania. W czerwcu zamierzam skupić się na powrocie do fizycznej formy - wyjaśnia Skandynaw.

- Czy na skoczni może pojawić się strach? Czas pokaże. Być może przy okazji powrotu na rozbieg pojawią się różne reakcje, natomiast w tej chwili nie czuję lęku. Nie sądzę, by skakanie na normalnym czy dużym obiekcie było problemem. Większe nerwy mogą się pojawić, jeśli wrócę na skocznię do lotów narciarskich. Prawdopodobnie najwięcej może pojawić się w Planicy - kontynuuje Tande.

- Nie mogę się doczekać powrotu na Letalnicę, chcę to zrobić. Chcę znów okiełznać tę skocznię i daleko latać. Nie chcę, żeby to stało na mojej drodze do ponownego skakania na tym niesamowitym obiekcie - kończy siedmiokrotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata, który rekord życiowy w długości skoku ustanowił w Planicy (243,5 metra).

Kliknij, aby obejrzeć rozmowę z Danielem-Andre Tande >>>


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5317) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Meier_Welle bywalec

    Wielki szacunek za determinację i odwagę na powrót do skoków.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl