Trener Kruczek o kadrze pań: "Możemy dojść do momentu, kiedy będziemy musieli powiedzieć, że część idzie dalej, a część nie"

  • 2021-08-16 12:44

- Nie da się tego koloryzować. Start zdecydowanie poniżej oczekiwań w przypadku chyba wszystkich kadrowiczek. Pojedyncze skoki dawały nadzieję, że uda się przenieść na zawody to, co udało się wypracować podczas treningów w Szczyrku i Zakopanem. Podczas kwalifikacji i w konkursie pokazały się jednak wcześniejsze błędy - podsumowuje trener Łukasz Kruczek weekend z Letnim Grand Prix kobiet we Frenštácie pod Radhoštěm, gdzie żadna z pięciu reprezentantek Polski nie zdobyła choćby punktu.

- Skoki naszych zawodniczek są na tyle solidne, żeby punktować. A na tym najbardziej nam zależy. Myśląc o sukcesie trzeba rywalizować w dwóch seriach konkursowych. Nie może to się opierać na dobrych treningach, bo sportowiec jest rozliczany z wyników osiąganych w zawodach. Pojedyncze próby wychodzą przy mniejszym stresie, kiedy da się kontrolować wprowadzane przez nas zmiany w technice skakania. W zawodach dochodzi więcej chęci i napięcia, przez co wracają stare błędy. Z jednej strony można powiedzieć, że potrzeba chwilkę czasu, by ugruntować te zmiany, ale nikt na nas nie będzie czekał. Wszyscy galopują naprzód i rozwijają się - zauważa szkoleniowiec kobiecej reprezentacji Polski w rozmowie ze Skijumping.pl.

Sobotnie kwalifikacje przeszła tylko Anna Twardosz, która w seriach treningowych zmagała się z bardzo dużymi problemami w locie. - Chodzi o ułożenie nóg po wyjściu z progu. W przypadku Ani wraca błąd, który widzieliśmy podczas konkursu o tytuł mistrzyni świata na normalnej skoczni w Oberstdorfie. Kiedy za bardzo zwęzi nogi po wyjściu z progu, narty tracą noszenie i musi się ratować. Czasami pojawia się to częściej, czasami rzadziej, ale kiedy potrafi zapanować nad właściwym ułożeniem nóg po wyjściu z progu, wówczas problemu nie ma - opisuje Kruczek.

Większości Polek w drodze na skocznię towarzyszyły szampańskie nastroje, co można było zaobserwować w mediach społecznościowych. Atmosfera w zespole zmieniła się diametralnie po popołudniowych eliminacjach. - Różnie z tym bywa. Nie można powiedzieć, że wszyscy śpiewają i się bawią. Zależy od auta, którym jedzie się na skocznię i podejścia do zawodów. Jedni robią to na poważnie, inni trochę mniej, starając się to traktować bardziej na luzie. Myślę, że do zawodów i treningów można jeszcze podejść bardziej profesjonalnie, by nie tracić czasu i wyciągać z każdego treningu jak najwięcej. Teoretycznie do zimy jest dużo czasu, ale nie wolno go tracić, jeśli na śniegu chce się dobrze funkcjonować - kontynuuje 45-letni trener, którego asystentem jest Marcin Bachleda.

- My, trenerzy, podczas rywalizacji niewiele możemy. Nasza rola ogranicza się do pomocy w przygotowaniu nart i ogarnięciu pobytu na skoczni. Zawodnik zostaje sam. Mamy taki przekrój kadrowiczek, wśród których jedne dysponują większym doświadczeniem, a inne mniejszym. Prawdę mówiąc, doświadczenie skakania w dwóch seriach w Pucharze Świata mają tylko Kinga Rajda i Anna Twardosz. Reszta do tej pory kończyła zawody po kwalifikacjach lub pierwszej serii. Z perspektywy trenerskiej skakanie na punkty nie jest wielką sprawą, natomiast na końcu zachowanie chłodnej głowy i dawanie z siebie wszystkiego podczas startów zależy od zawodnika - wskazuje były szkoleniowiec męskiej kadry narodowej Polski i Włoch.

Naszym zawodniczkom podczas starów na arenie międzynarodowej nadal towarzyszą spore nerwy. - Stres generuje największe kłopoty. O tym mówi się też w przypadku męskich grup. Kiedy jest za dużo napięcia, wówczas nie ma swobody i prędkości. Nie tylko na najeździe, ale i mięśniowej. Zawody nie różnią się niczym od treningów. To są te same skocznie, ta sama technika. Trzeba to przełożyć, ale wielu skoczków długo ma z tym problem. Podkreślam jednak, że zawodnicy i trenerzy są rozliczani za wyniki w konkursach, a nie seriach treningowych - dodaje.

W 2020 roku Kinga Rajda finiszowała szósta na 106-metrowym obiekcie w Czechach. Tym razem zabrakło jej w konkursie głównym. - Kindze przed rokiem niewiele brakowało tutaj do podium. Takie skoki tym razem dawałyby okolice czołowej "10". Różnica jest duża, ale nie składamy broni. Od razu wracamy do treningu i będzie próbować dokręcić śrubę. Od poniedziałku wracamy na skocznię w Szczyrku, dziewczyny mają rozpisany dalszy plan dalszych działań. Prędzej czy później możemy dojść do momentu, kiedy będziemy musieli jasno powiedzieć, że część idzie dalej, a część nie - komentuje Kruczek.

Jakie są najbliższe plany kadry pań? - Część zawodniczek uda się na Letni Puchar Kontynentalny do Rasnova, natomiast mamy sporo startów tego lata. Chcemy przepracować wszystko, by nie było to tylko startowanie w zawodach. Występy w konkursach są bardzo fajne, jeśli się w nich występuje, a nie tylko w seriach treningowych i kwalifikacjach. Myślę, że będziemy startować we wszystkich zawodach z cyklu Letniego Grand Prix, które zostały do końca. Czy wszystkie zawodniczki? Będziemy obserwować sytuację i decydować na bieżąco, by realizować taktyczne cele, które mamy do osiągnięcia - kończy.

Z Łukaszem Kruczkiem - we Frenštácie pod Radhoštěm - rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11457) komentarze: (37)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dervish profesor

    Z tego co się słyszało z ust niektórych skoczkiń a także zwolenników Bachledy i wrogów Kruczka to najlepszym trenerem dla naszych kobiet/dziewczyn byłby ktoś kto będzie miał to coś co miał i pewnie nadal ma "Diabełek" - musi być kolesiem, nadawać na tej samej fali i w ogóle podobać się - cała reszta mniej istotna.

    Bo to trener ma ma tańczyć tak jak one mu zagrają a nie na odwrót. ;)

  • Elsa stały bywalec
    @Julixx05

    Niechec, kolejny blad duzy.

  • EddieKoteł weteran

    To już właściwie bez znaczenia czy Kruczek będzie je trenował dalej według swojej nieskutecznej filozofii. To jest jasne, że nie ma i nie było prawdziwych ruchów ku temu, żeby coś zbudować do Pekinu, nikt w PZN w to nie wierzy. 2022 to najprawdopodobniej ostatni rok w możliwej do przewidzenia przyszłości, kiedy sukcesy męskiej kadry są jeszcze realne a za tym coś do ugrania w mikście, stypendia dla kobiet, większe zainteresowanie sponsorów. Tajnerowi kobiece skoki stoją ością w gardle i najchętniej by je zaorał, bo za dużo znaków zapytania ma w męskiej kadrze, która dochodzi do ściany i wszyscy się boją tego co po Stochu, Żyle i Kubackim (bo w takiej kolejności myślę, że będą kończyć kariery, mimo niesamowitej długowieczności tego drugiego). Skończy się ta epoka to skończą się narzekania na Kruczka, bo nie będzie nawet na obrzeżach trosk i zainteresowań.

  • INOFUN99 profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Chodziło mi o wskazanie skoczków, którzy ostatnio zmagali się z ciężkimi kontuzjami. Te trzy nazwiska wleciały mi do głowy najszybciej, więc je wymieniłem. Znam osiągnięcia niniejszych skoczków.

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @INOFUN99

    Stawianie Szymona Jojko obok medalisty MŚ Killiana Peiera i Stephana Leyhe, który ma na swoim koncie wygrany konkurs PŚ jest trochę nie na miejscu.

  • INOFUN99 profesor
    @Julixx05

    To było zwykłe obtarcie twarzy po upadku. To normalne w skokach. Tego samego dnia wyszła ze szpitala. Kontuzje mieli S Jojko, Peier i Leyhe, którzy bardzo długo byli wyeliminowani z uprawiania skoków. Tak interpretuję słowo kontuzja.

  • Oczy Aignera profesor
    @Julixx05

    Dziewczynom nawet Andreas Bauer by nie pomógł. Poza tym raczej nie chciałby z nimi pracować (nawet nie biorę pod uwagę względów finansowych i mieszkaniowych).
    Cóż, trener z Ekstraklasy nie zostanie szkoleniowcem klubu z 3. ligi.

  • Julixx05 weteran
    @INOFUN99

    No wtedy jak upadła na grudniowych MP ale wcześniej też forma pikowała w dół

  • Julixx05 weteran
    @Julixx05

    Każe*miało być autokorekta

  • INOFUN99 profesor
    @Julixx05

    Jaką kontuzję miała Rajda?

  • Julixx05 weteran
    @kibicsportu

    Bardziej Kingę zatrzymała kontuzje, bo miała ją później niż Kamila. Karpiel miała dawno kontuzje, bardziej ją hamuje nie chęć do Kruczka

  • janbombek doświadczony

    Na zdjęciu Kruczek wskazuje właściwy kierunek dla żeńskich skoków. Jest to obrana, wieloletnia metoda małych kro(u)czków. Punktem docelowym są Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2050 roku.

  • Elsa stały bywalec
    @Julixx05

    Kazde?!

  • Julixx05 weteran
    @Pavel

    Ja nie każde by one sobie wybierały trenera

  • INOFUN99 profesor
    @Julixx05

    Bachleda nie był jej ulubieńcem i wolała trenować z Hankusem, mimo wszystko ona była w stanie jakoś dogadać się z "Diabełkiem".

  • Julixx05 weteran
    @INOFUN99

    Ale on nie wiem czy jeszcze trenuje. Dwa potem jednak chciała by został Bachleda. Chodziło mi że raczej jej bardziej pasuje Bachleda niż Kruczek. Chociaż 1 sezon z Kruczkiem miała najlepszy jak do tej pory w karierze. Teraz z Panem Łukaszem się troszkę męczy tak mi się zdaje

  • Elsa stały bywalec
    @Antoni

    W punkt.

  • Pavel profesor
    @Julixx05

    Wybierać sobie trenera to mogą zawodnicy przynajmniej prezentujący poziom M. Kota, ewentualnie opłacić sobie indywidualny trening we własnym zakresie.

  • Julixx05 weteran
    @kibicsportu

    No bo nie ma lepszych skoczkiń na jej miejsce. Między tą "6", a pozostałych dziewczyn w Polsce jest duża przepaść

  • Stary Dobry Styrian bywalec

    Ale tak z mojego punktu widzenia to najlepiej bylo przy Marcinie Bachledzie.
    Wedlug mnie Bachleda, Kot i Mietus najlepiej sie odnajduja w kobiecych skokach.
    Maja podejscie takie jak potrzeba i talent do trenowania i pracy z kobietami.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl