Masahiko Harada wraca na igrzyska olimpijskie. W nowej roli

  • 2021-10-14 09:56

Były znakomity japoński skoczek, 53-letni dwukrotny mistrz świata Masahiko Harada, pojawi się na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Rzecz jasna nie ma już ambicji by walczyć na skoczni, nie będzie też machał chorągiewką podopiecznym. Harada kilka lat temu rozpoczął karierę w strukturach Japońskiego Komitetu Olimpijskiego i tamtejszej federacji narciarskiej i spełnia się obecnie jako działacz sportowy.

Japoński komitet olimpijski nominował Haradę na dyrektora generalnego reprezentacji Japonii podczas igrzysk w Pekinie w 2022 roku. Wcześniej były skoczek wybierze się do szwajcarskiej Lucerny, w której od 11 do 21 grudnia odbędzie się Uniwersjada. Tam będzie pełnił podobną rolę. Impreza w Chinach będzie szóstą olimpiadą dziewięciokrotnego triumfatora zawodów Pucharu Świata. Na pięć wcześniejszych jechał jako skoczek. O samych jego startach olimpijskich, abstrahując już nawet od innych wydarzeń z jego kariery, można by napisać pasjonującą książkę.

Z Albertville w 1992 roku wyjeżdżał z poczuciem pewnego niedosytu. W konkursie na dużej skoczni i w zawodach drużynowych uplasował się bowiem tuż za podium, na czwartym miejscu. Kolejne igrzyska, które już dwa lata później zorganizowało Lillehammer, naznaczyły w pewien sposób całą dalszą karierę Azjaty. W drugiej serii zawodów zespołowych skaczący jako ostatni Masahiko Harada spadł tuż za bulę, czym roztrwonił gigantyczną przewagę nad rywalami, a wobec rekordowego skoku Weissfloga na odległość 135,5 m złote medale trafiły w ręce naszych zachodnich sąsiadów. Kibice widzieli na telebimie jak, jeszcze przed skokiem Harady, lider Niemców składa mu przedwczesne gratulacje. Zdaniem obserwatorów ten gest miał zdekoncentrować skoczka z Kraju Kwitnącej Wiśni i w konsekwencji utrudnić mu wykonanie poprawnego skoku. Sam Weissflog wielokrotnie zaprzeczał, jakoby jego intencją miało być wyprowadzenie z równowagi Japończyka. Również Harada podkreślał potem, że to wydarzenie nie miało wpływu na jego skok. Srebrny medal Japończyków był w tym przypadku niewyobrażalną klęską. Lider Japończyków był tak załamany, że rozegrany trzy dni później konkurs indywidualny na normalnej skoczni ukończył na... 55 miejscu.

Cztery lata później skoczkowie z Kraju Kwitnącej Wiśni mieli walczyć o olimpijskie medale, pod ogromną zresztą presją, u siebie, w Hakubie. Harada najpierw zajął piąte miejsce na normalnej skoczni, a następnie na dużej. zdobył swój jedyny w karierze indywidualny krążek, plasując się na trzeciej pozycji. Nazajutrz po pierwszej serii konkursu drużynowego wydawało się, że do Japończyka wracają norweskie demony z Lillehammer. Harada w trudnych warunkach uzyskał na dużej skoczni ledwie 79,5 metra... Tym razem historia miała jednak happy end, bo 137 metrów uzyskane w drugiej serii pozwoliło skoczkowi z Kamikawy cieszyć się razem z kolegami z olimpijskiego złota. Po bardzo przeciętnym olimpijskim starcie w Salt Lak City w 2002  multimedalista dużych imprez zniknął z radarów kibicom skoków. 

Nie zakończył jednak definitywnie kariery, startował w zawodach niższej rangi, najpierw tylko tych rozgrywanych na terenie Japonii, potem także europejskich. Przez kilka kolejnych lat zaliczył tylko jeden od biedy godny odnotowania występ, plasując się na drugim miejscu w Pucharze Kontynentalnym w Sankt Moritz w grudniu 2005 roku. Pomimo faktu, iż znajdował się lata świetlne od formy ze swoich najlepszych czasów, zakwalifikowano go do reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Turynie. Wydawało się wówczas, że wyłącznie za zasługi. Do Włoch poleciał, mając 38 lat. Na tamten czas, jeszcze przed erą "długowieczności" w skokach, był to fakt niezwykle intrygujący. Niestety występ Harady na skoczni w Pragelato okazał się porażką. Japończyk wystartował tylko w kwalifikacjach do konkursu na normalnej skoczni i został zdyskwalifikowany za nieprzepisową długość nart. W poprzedzających jednak serię kwalifikacyjną treningach spisywał się rewelacyjnie, zajmując czwarte, ósme i ponownie czwarte miejsce, co wskazywało na to, że nie przyleciał do Turynu tylko po to, by odcinać kupony...

Po zakończeniu kariery Harada, który początkowo nie chciał pozostać w środowisku skoków, musiał brutalnie zmierzyć się z prozą życia. Medalista olimpijski, dwukrotny mistrz świata siadł za kółko i pracował jako kierowca rozwożący do sklepów jogurty i mleko. Do dyscypliny, której poświęcił niemal całe swoje życie szybko wrócił jednak najpierw jako trener, a potem tak zwany działacz lub używając nowocześniejszego określenia, menadżer. W Pekinie będzie z bliska przyglądał się temu jak jego następcy walczą o olimpijskie medale. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6107) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • szczurnik stały bywalec

    Można wspomnieć, że Noriaki Kasai w Tsuchiya Home (~800 pracowników) jest bodajże dyrektorem działu budowy domów. Harada akurat był w Megmilk... Nie jedyny, Sato Yukiya też będzie miał szansę rozwozić jogurty.

  • atalanta doświadczony

    "Harada najpierw zajął piąte miejsce na dużej skoczni, a następnie na normalnej zdobył swój jedyny w karierze indywidualny krążek, plasując się na trzeciej pozycji."
    Nie, to było na odwrót. Najpierw na normalnej zajął 5. miejsce, a potem na dużej zdobył brązowy medal.

  • Oczy Aignera profesor
    @Cinu

    Masahiko Harada był członkiem klubu, którego właścicielem jest firma zajmująca się produkcją przetworów mlecznych. Cała jego praca po zakończeniu kariery sportowej jest związana właśnie z tą ekipą.

  • Arturion profesor

    1. "a potem tak zwany działacz lub używając nowocześniejszego określenia, menadżer." Działacz nie jest starszym określeniem, tylko jest po polsku...
    2. Na Uniwersjadę powinniśmy wysłać Krzysztofa Leję, bo oprócz tego, że jest "niezłomnym budowlańcem", jest też studentem i dlatego reprezentuje AZS Zakopane.
    3. Faktycznie Japończycy z generacji Harady skakali bardzo ładnie i radośnie. Dobrze się ich oglądało. Na tyle radośnie, że przecież Funaki i Kasai skaczą do dzisiaj.

  • ironicznie_skikomicznie doświadczony
    @Adrian D.

    Może on faktycznie w to wierzy. :) Dajcie lepiej newsa, że kibicowanie pod skoczniami w Polsce tylko dla zaszczepionych, a bilety dostępne będą od 21 października.

  • Adrian D. redaktor
    @ironicznie_skikomicznie

    Nie to nie medialna historyjka. Kilka razy opowiadał o tym Vasja Bajc.

  • ironicznie_skikomicznie doświadczony
    @Cinu

    Przecież to ckliwa, medialna historyjka, która ma tyle wspólnego z faktami, co ja z wydobyciem soli w Wieliczce. Raz coś tam zawiózł, ale w mediach "pracował jako dostawca mleka, jogurtów, a przy okazji po drodze pomógł ciężarnej kobiecie, uratował staruszkę na przejściu dla pieszych i apelował o pokój na świecie". Taka ironia. A skoczek świetny, zawsze ceniłem "starą" ekipę Japończyków (przede wszystkim Funaki) za rewelacyjną sylwetkę w locie, swietne lądowania i ogółnie za widoczną, autentyczną radość z uprawiania tego sportu po każdej próbie. Kompletne przeciwieństwo Szwabów, frustratów pokroju np. Hannawalda.

  • Cinu profesor

    Wyobrażacie sobie Stocha rozwożącego jogurty i mleko do sklepów po zakończeniu kariery? XD U nas by się to w głowie nie mieściło.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl