Hayboeck z nową motywacją po kontuzji. "Wierzę, że dotrę na sam szczyt"

  • 2021-12-16 06:30

Siedem drużynowych medali imprez mistrzowskich i żadnego indywidualnego. 30-letni Michael Hayboeck nie czuje się skoczkiem spełnionym, dlatego pomimo częstych problemów ze zdrowiem nie myśli o zakończeniu kariery w najbliższych latach. Poniżej przytaczamy fragmenty obszernego wywiadu, którego austriacki skoczek udzielił portalowi Tips.at. Opowiedział w nim m.in szczegółowo o swojej ostatniej operacji oraz planach na najbliższe miesiące.

- To właśnie w Klingenthal przed LGP po raz pierwszy zauważyłem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Pewne ruchy powodowały bóle neuropatyczne kręgosłupa. Kiedy wróciłem do domu, nie mogłem ani siedzieć, ani leżeć, ani stać. W niedzielę wykonano mi w szpitalu rezonans magnetyczny i wtedy zdiagnozowano u mnie przepuklinę związaną z wysunięciem krążka międzykręgowego. Dzień później mój brat zabrał mnie do Innsbrucku do dr. Gabla, który jest absolutnym ekspertem w tej dziedzinie. Dr. Gabl wykonał jeszcze kilka testów, spojrzał na zdjęcia i powiedział, że powinienem być natychmiast operowany. Już cztery godziny później leżałem na stole operacyjnym.

- Dłużący się czas w szpitalu był momentami nie do zniesienia, ale byłem przynajmniej pod dobrą opieką. Jestem przyzwyczajony do tego, że w domu nieustannie coś robię. Tutaj mój cały wysiłek polegał na chodzeniu przez dziesięć minut dziennie, a potem nie wolno mi było już tego robić. Spędzałem czas na oglądaniu telewizji, trochę przeglądałem Netfliksa, no i mogłem nadrobić zaległości w nauce. 

- W zeszłym roku kiedy byłem na kwarantannie z powodu koronawirusa, siedziałem w domu jak na szpilkach. Od początku sezonu skakałem dobrze, a potem musiałem oglądać skoki w domu przez dwa weekendy z rzędu. Teraz jest inaczej, bo mam świadomość, że skakanie na normalnym poziomie fizycznie nie jest w moim przypadku możliwe. Stałem się kibicem, który w spokoju ogląda transmisje przed telewizorem, choć oczywiście zwracam uwagę na różne kwestie techniczne i sprzętowe. Chciałbym móc wrócić do rywalizacji na początku przyszłego roku, na austriacką część Turnieju Czterech Skoczni. Warunek jest taki, że do tego czasu wszystko musi działać perfekcyjnie, to realistyczny plan, choć jestem ostrożny w deklaracjach.

- Nigdy nie myślałem o rezygnacji z dalszego skakania. Będę teraz musiał tylko uważać na mój słaby punkt w kręgosłupie. Chciałbym, by zdrowie pozwoliło mi uprawiać sport jeszcze przez kilka lat. W każdym razie jestem bardzo zmotywowany i zdecydowanie wierzę, że nadal będę mógł dotrzeć na sam szczyt. Wielkim celem są igrzyska olimpijskie. Myślę, że to nadal realne w moim przypadku. Zostały jeszcze dwa miesiące, wiele może się wydarzyć. Ale patrzę na to trochę inaczej niż wcześniej, bo wiem jakie są okoliczności. Po prostu cieszę się, że znów dobrze mi idzie i że mogę skakać na nartach. Myślę też o mistrzostwach w lotach, które odbędą się miesiąc później. Mam do nich trochę więcej czasu. 


Adrian Dworakowski, źródło: Tips.at
oglądalność: (3334) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    Raczej wątpię, że wejdzie na szczyt. Ale wszystko przed nim.

  • Sweet weteran

    Ostatnia realna szansa Hayboecka. A będzie bardzo cieżko, musi wejść od razu w 2022 rok w wystrzałowej formie na TOP 10. inaczej bez szans.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl