"Momentami byłam na krawędzi" - Słowenka zakończyła karierę w wieku 27 lat

  • 2022-07-11 15:30

Spela Rogelj po minionej zimie pożegnała się z rolą skoczkini narciarskiej. 27-latka w rozmowie z siol.net opowiada o przebiegu swojej kariery, planach na przyszłość i wątpliwościach, jakie towarzyszyły jej w momencie podjęcia decyzji o przejściu na sportową emeryturę.

Rogelj to pierwsza słoweńska skoczkini, która sięgnęła po zwycięstwo w zawodach z cyklu Pucharu Świata. To także trzykrotna olimpijka, srebrna medalistka mistrzostw świata w drużynie i multimedalistka mistrzostw świata juniorów. Przez całe lata cieszyła się opinią wyjątkowo zapalonej zawodniczki, dla której pokonywanie własnych barier było codziennością. Ambitna i wytrwała, mimo to postanowiła, że najwyższy czas powiedzieć sobie „dość”.

Sama zainteresowana była pewna, że to właściwy moment na zmiany, a pole do popisu zostawia młodszym pokoleniom. - Moja decyzja o zakończeniu kariery jest ostateczna. Jednym z powodów, dla których postąpiłam tak, a nie inaczej, jest chęć posiadania rodziny. Jeszcze jej nie planuję, ale była to jedna z przyczyn. Swoją drogą  z tego właśnie wynikają „emerytalne” różnice wiekowe pomiędzy skoczkiniami a skoczkami - ocenia.

Wieloletnia reprezentantka klubu SSK Ilirija dostrzega także inne różnice, jakie występują w męskich i żeńskich skokach narciarskich. - Skaczę od 12. roku życia. Jeśli chodzi o chłopców, trzeba być naprawdę utalentowanym, żeby w tym wieku zacząć prezentować się na najwyższym poziomie. Z dziewczynami dostajesz się do kadry narodowej dużo wcześniej - wspomina.  Dodaje także, że skoki narciarskie to pasmo wielu wyrzeczeń. - Trzeba być bardzo zdyscyplinowanym pod względem wagi. Jeśli się nie przypilnujesz, to nie masz szans, by być w gronie najlepszych. Rezygnujesz z tego, co robią twoi rówieśnicy, dla ciebie najistotniejszy jest trening. Podczas najważniejszych zawodów bywałam już na krawędzi. Musisz trzymać określone limity, ale jednocześnie nie obciążać zbyt mocno swojego organizmu. Trzeba przyglądać się temu, co i w jakiej ilości ląduje na twoim talerzu, a następnie temu jak wiele czasu poświęciło się na aktywność fizyczną. Należę do tych osób, które pod względem jedzenia muszą być bardzo ostrożne. Nie mogę jeść bez ograniczeń, jak inni szczęśliwcy - kwituje w wywiadzie, który przeprowadził Jaka Lopatic.

Jej zdaniem Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) pracuje nad tym, by przeciwdziałać problemowi niedożywienia w dyscyplinie. - FIS myśli, co robić w tym kierunku. Zrobili już naprawdę wiele od czasów Svena Hannawalda, wciąż rozważa się jednak jak ograniczyć nadmierną utratę wagi. Zobaczymy, co będzie się w tej dziedzinie klarować, jest tu jeszcze sporo do zrobienia - kończy.

Słowenka nie kryje również tego, że w podjęciu decyzji o zakończeniu kariery pomogło jej zamieszanie, jakie miało miejsce wokół trenera żeńskiej kadry Zorana Zupancica. - Informacja o planowanym odejściu naszego szkoleniowca dotarła do mnie już podczas turnieju Raw Air. Właśnie z powodu chęci zakończenia swojej kariery dowiedziałam się o tym jako pierwsza i bardzo mnie to zszokowało. Otwarcie powiedziałam, że nie wyobrażam sobie kolejnego sezonu w innym składzie. Ta sytuacja przekonała mnie do tego, by postawić sprawę tak, a nie inaczej. Cieszę się, że ostatecznie udało im się dojść do porozumienia. Pod kierownictwem Zupana zespół pracuje świetnie i nie widziałam powodu, dla którego miałoby się to zmienić. Teraz ma pod swoimi skrzydłami kilka młodszych zawodniczek i myślę, że przyszłoroczne mistrzostwa świata w Planicy będą naprawdę ciekawe - dodaje.

27-latka przyznaje, że trudno było jej się pogodzić  z myślą, że historyczny konkurs żeńskich lotów narciarskich odbędzie się już wtedy, kiedy ta nie będzie reprezentantką swojego kraju. - Pamiętam, że byłam wówczas na wakacjach. Usłyszałam wtedy, że dziewczyny zostaną dopuszczone do zmagań na skoczniach mamucich i pomyślałam sobie „dlaczego właśnie teraz?!”. No ale tak to już jest, będą inni, którzy będą przecierać szlaki - wyznaje.

Rogelj, jako była już skoczkini, od przyszłego sezonu będzie pełnić rolę kontrolerki sprzętu, w której - jak sama zapowiada - będzie bardzo surowa. - Propozycję otrzymałam już podczas wieńczących sezon zawodów w Oberhofie, kiedy Chika (Chika Yoshida, dyrektor Pucharu Świata kobiet - przyp. red.) zaoferowała mi to stanowisko. Zapytała, czy nie chciałabym pracować w FIS w roli kontrolera. Poczułam się naprawdę doceniona. Mam nadzieję, że sprostam oczekiwaniom, będę surowa w swojej nowej roli. Przyjaciele to przyjaciele, ale biznes to biznes i trzeba to od siebie oddzielić - zapowiada.


Joanna Sosur, źródło: siol.net
oglądalność: (4604) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • alelesz22 bywalec

    Dobrze, że FIS chce przeciwdziałać niedożywieniu wśród skoczków, problem może być większy niż wydaje się kibicom, skoczkom, trenerom. Ja rozumiem, że w takim sporcie jak skoki trzeba być dosyć szczupłym, ale naprawdę moim zdaniem powinny być jakieś granice.

  • Arturion profesor

    Może powinno się wprowadzić wagę minimalną? Wiem, to nie musi być dobry pomysł...
    Podoba mi się dojrzałość tej zawodniczki.

  • Lataj profesor

    "skoki narciarskie to pasmo wielu wyrzeczeń. - Trzeba być bardzo zdyscyplinowanym pod względem wagi"
    Tu, niestety, pewna Norweżka nie była konsekwentna. Jak sobie czegoś nie odmawiała, ma za swoje. Bez niej w obozie norweskim poziom wyraźnie spadł.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl