Wieczny rekordzista Letniego Grand Prix?

  • 2022-07-16 09:06

Równo za tydzień zawodami w Wiśle rozpocznie się 29. edycja cyklu Letniego Grand Prix. Przy tej okazji godzi się wspomnieć o pewnej zupełnie zapomnianej w świecie skoków postaci, której wyczynu być może nigdy nikt już nie przebije. Austriak Karl-Heinz Dorner jest najmłodszym zwycięzcą w historii zawodów najwyższej rangi organizowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską.

Skocznie w StamsSkocznie w Stams
fot. Paweł Wąsek

Reprezentant klubu WSV Andelsbuch, w chwili gdy 3 września 1995 roku wygrał konkurs LGP w Stams liczył sobie zaledwie 15 lat, 10 miesięcy i 9 dni. To mniej nawet niż w przypadku Stephena Collinsa, najmłodszego triumfatora konkursu Pucharu Świata, który triumfował w 1980 roku w Lahti na cztery dni przed swoimi 16 urodzinami. W dodatku Kanadyjczyk wygrał jednoseryjne, loteryjne zawody, podczas gdy skoczek z Austrii swoje zwycięstwo wywalczył w konkursie rozgrywanym w laboratoryjnych warunkach. No tyle, że latem. Na podium rankingu najmłodszych triumfatorów zawodów LGP wyprzedza swoich rodaków: Gregora Schlierenzauera (16 lat, 7 miesięcy i 7 dni) i Thomasa Morgensterna (16 lat, 9 miesięcy i 11 dni). 

Do rozgrywanej latem 1995 roku drugiej edycji cyklu Letniego Grand Prix Karl-Heinz Dorner przystępował jako drugi skoczek cyklu Alpen Cup i dziewiąty zawodnik mistrzostw świata juniorów w Gällivare w Szwecji, gdzie o 3,5 punktu wyprzedził Adama Małysza i uplasował się o jedną pozycję przed Polakiem. Wywalczył też razem z kolegami srebrny medal w zawodach drużynowych. W cyklu LGP rozkręcał się z każdym konkursem. Rozpoczął od 34 pozycji w Kuopio, w Trondheim był 24., w Hinterzarten 7. (oddał najdłuższy skok w drugiej serii), a w finale cyklu, w Stams, był najlepszy.

Już dzień przed zawodami młodziutki Austriak postraszył rywali, wygrywając kwalifikacje z rekordem skoczni wynoszącym 113 metrów. Prowadził po pierwszej serii głównego konkursu, a w drugiej dopełnił dzieła. Skakał nie tylko daleko - 112 i 111,5 m, ale i pięknie. Jego pierwszy skok został oceniony przez sędziów w sposób następujący: 19; 19,5; 18; 19,5; 19,5. Po drugim wyświetliły się jeszcze wyższe noty: 19,5; 20; 19,5; 19,5; 19;5. Drugiego w konkursie, Hiroyę Saito wyprzedził o cztery punkty, a trzeciego Kazuyoshiego Funakiego o 7,8. W tej edycji LGP niespodziankę, choć nie tak wielkiego kalibru, sprawił jeszcze inny młodzian. Konkurs w Trondheim wygrał 17-letni Czech, Zbynek Krompolc. 

Dorner miesiąc później potwierdził wysoką formę, wygrywając w Ramsau konkurs juniorów, w którym pokonał m.in. przyszłych gigantów światowych skoków: Primoza Peterkę i Martina Schmitta. Zapewne inaczej wyobrażał sobie wówczas swoją dalszą karierę. Nigdy później tak daleko i pięknie już nie latał. Wywalczył jeszcze dwa drużynowe medale juniorskich mistrzostw świata i srebrny krążek Uniwersjady w Zakopanem, rozdzielając na podium Łukasza Kruczka i Borka Sedlaka. Co ciekawe, do tytułu wicemistrza tej imprezy na przebudowanej Wielkiej Krokwi wystarczyły mu skoki na odległość 119 i 97 metrów. Ledwie dwa razy punktował w Pucharze Świata, trzykrotnie zajmował trzecie miejsce w zawodach Pucharu Kontynentalnego. I to by było w zasadzie tyle. Wobec braku perspektyw w 2001 roku, wieku zaledwie 22 lat zakończył karierę. Dwa lata później wystąpił jeszcze rekreacyjnie na Uniwersjadzie w Tarvisio, ale bez sukcesów.

- Z perspektywy czasu trochę żałuję, że zakończyłem karierę tak wcześnie - mówił przed kilkoma laty w rozmowie z portalem Vn.at. - Pewne rzeczy można było zrobić lepiej, ale też nie wszystko zależało ode mnie. Przepisy dotyczące wagi nie były tak przejrzyste jak dziś, struktura Austriackiego Związku Narciarskiego była inna. Faktem jest, że nie udało mi się dokonać przełomu w moim skakaniu. Walczyłem zaciekle, ale nie wychodziło, w końcu trzeba się było zdecydować się na inną drogę życiową. Zacząłem studiować zarządzanie biznesem w Innsbrucku. Było jednak w mojej karierze kilka chwil, z których jestem dumny.

- Moją życiową aspiracją było pracowanie na styku sportu i biznesu - zdradzał Dorner. - Po studiach zacząłem pracować w agencji WWP Hartiego Werathera. Dziś opiekuję się strategicznie, koncepcyjnie i wdrożeniowo klientami takimi jak Volksbank i OMV na różnych imprezach narciarskich. Tutaj mogę optymalnie wnosić swój know-how, który budowałem przez lata.

Na drugim biegunie, wśród najstarszych triumfatorów konkursów Letniego Grand Prix, przoduje, a jakże, Noriaki Kasai. 24 sierpnia 2013 roku wygrał zawody w Hakubie, licząc sobie 41 lat, 2 miesiące i 14 dni. Na drugim miejscu w takiej klasyfikacji plasuje się Niemiec Michael Neumayer. 29 sierpnia 2015 roku także w Hakubie miał dokładnie 36 lat, 7 miesięcy i 14 dni. Trzeci jest Jakub Janda. W 2013 roku wygrał w Niżnym Tagile w wieku 35 lat, 4 miesięcy i 19 dni. Najstarszym Polakiem, który zwyciężył w w zawodach letniego cyklu jest Adam Małysz. 1 października 2010 roku dzisiejszy prezes Polskiego Związku Narciarskiego miał na liczniku 32 lata, 9 miesięcy i 28 dni. Okazał się wtedy najlepszy w czeskim Libercu. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (23630) komentarze: (15)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor
    @Skokownik

    Możliwe, że nie pilnował się z dietą jak Hafele. W artykule to nie było precyzyjnie napisane, ale było wspomniane o niedokładności przepisów dotyczących wagi.

  • Arturion profesor

    Ale w sumie w Austrii jest konkurencja potężna. Wielu skoczków skończyło przedwcześnie. Ale czy na pewno? Skończyli jedni dając miejsce innym.

  • Skokownik weteran
    @Kolos

    Zgadzam się. Cierpliwości też najpewniej nie miał. Szybko odniesione sukcesy, gdy był w formie życia pewnie rozpaliły w nim chęć kolejnych sukcesów, a że te nie przyszły, to zaczął się niecierpliwić. Trochę jak Maciej Kot, tyle że jeszcze bardziej raptowny.

  • Kolos profesor
    @Skokownik

    Dornerowi chyba zabrakło cierpliwości. Szybko skończył karierę i to w momencie w którym aż tak tragicznie nie skakał. Z artykułu wynika, że teraz trochę żałuje, że tak szybko zakończył karierę.

  • Skokownik weteran

    Bardzo ciekawe wspomnienie Dornera. Wydaje mi się, że po prostu w momencie konkursu w Stams był w znakomitej formie, którą następnie potwierdził wygrywając konkurs juniorski w Ramsau. Obawiam się, że następnie coś nie poszło właśnie z winy Dornera(był młody i mógł popełnić błędy oraz spocząć na laurach).

  • Kolos profesor
    @Man_of_the_Day

    Sorry, nie wiem czemu myślałem, że Stryczula był wtedy w drużynie. Pamiętam, że uchodził wtedy za spory talent. Tamtą srebrną drużynę w Strynie uzupełniał Dawid Kowal, który też szybko zakończył karierę.

    W każdym razie przez te 22 lata którymi interesuję się skokami było wielu młodych polskich skoczków którzy uchodzili za większy czy mniejszy talent a szybko kończyli kariery.

    Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tak się zdarza, przebija się do czołówki niewielu.

    Dorner też jest takim przykładem. Cały jego dorobek to ta wygrana konkursu LGP i jeszcze ew. kilka zdobytych pkt PŚ. I tyle. Nie przebił się, miał pecha, zabrakło motywacji, może talentu? To się zdarza w każdym z czołowych państw w skokach, tych mniej czołowych też tylko na mniejszą skalę (mniej kandydatów do kadry to mniej rywalizacji i mniej przegranych).

  • Raptor202 profesor
    @ZXCVBNM_9999

    A w międzyczasie Vasja Bajc "naprawia" Mateję i to on zdobywa Kryształową Kulę w sezonie 05/06 (już w barwach Czech).

  • Lataj profesor
    @ZXCVBNM_9999

    Zapomniałeś o zamknięciu wszystkich polskich portali o skokach narciarskich ze skijumping.pl włącznie.

    I jeszcze dodam coś od siebie:
    - 2021: Polacy uczestniczą w FIS Development Camp wraz ze Słowakami czy Szwedami, ale nadal przegrywają z Rumunami.

  • Lataj profesor

    "wykrywa konkurs LGP"
    A ja wykryłem literówkę :)

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @Man_of_the_Day

    Alternatywny plan wydarzeń:
    -w 2000 r. Adam Małysz z powodu finansowych podejmuje decyzję o zakończeniu kariery
    -skoki ciągnie Robert Mateja który sporadycznie pojawia się w 1 10-tce
    -w 2001 r. Apoloniusz Tajner podaje się do dymysji, trenerem zostaje Piotr Fijas
    -w 2002 r. drużyna złożona z Matei, Kruczka, Skupnia i Pochwały cudem zajmuje 8 w konkursie drużynowym PŚ
    -w 2003 kariery kończą Kruczek i Skupień, Mateja przechodzi trenować do kadry Czech
    -w 2004 roku kadra Polski zostaje rozwiązana
    -w 2006 r. skoki znikają z TV
    -w 2008 r. sensację sprawa Kamil Stoch który punktuje w PK, ale kończy karierę "przez brak warunków do treningu i brak motywacji bo w Polsce nie było prawdziwego mistrza"
    -w 2016 r.: Wąsowicz wspomina w TV o czasach Fortuny, a teraz już nie ma skoków
    -w 2018 r.: "nasi redaktorzy zapytali się mieszkańców czy znają taki sport jak skoki narciarskie? Na to pytanie odpowiedział nam kelner z okolicznej karczmy. Andrzej Stękała: a co to są skoki, to tak się da, nie wylądować w szpitalu?"

  • Man_of_the_Day stały bywalec
    @Kolos

    Gwoli ścisłości ani Urbański, ani Styrczula nie byli wyróżniającymi się, czy choćby rokującymi, skoczkami. Pierwszy z nich, owszem, wygrał konkurs - ale jednoseryjny w pogodowej loterii. Drugi z kolei na wspomnianych MŚ Juniorów medalu nie zdobył, nie wystąpił bowiem w żadnym z konkursów i wyraźnie odstawał od swoich kolegów.

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    Krzysztof Styrczula na mśj 2004 był rezerwowym w naszej kadrze, nie wystąpił w żadnym z konkursów, w drużynówce też nie skakał. Co do rekordu życiowego Dornera, to fakt. Był to wówczas odległościowo całkiem niezły wynik.

  • Kolos profesor

    Do kariery Karl-Heinz Dornera można jeszcze dorzucić, to że jego rekord życiowy to 207 m uzyskane jako przedskoczek w Oberstdorfie w 2001 r. Wówczas to był zacny wynik na tym obiekcie, nieuwele mniej od rekordu tego obiektu.

  • Kolos profesor
    @Man_of_the_Day

    U nas też nie jeden skoczek z perspektywami kończył karierę w bardzo młodym wieku. Co prawda nie mając tak spektakularnego wyczyny jak wygraną konkursu LGP ale jednak - wystarczy przypomnieć sobie np. Pawła Urbańskiego (kiedyś sensacyjny zwycięsca jednego konkursu PK), czy Krzysztof Stryczula (drużynowy vice mistrz świata juniorów z 2004 r.).

    Byws różnie, uwarunkowań jest wiele. Oczywiście wpływ na to ma też nacja z której się pochodzi - w Austrii zawsze była, jest i będzie większa konkurencja niż u nas.

    Choć akurat przełom XX i XXI to nie był czas szczególnej potęgi Austriackiej, trzon kadry był podstarzały a indywidualności nie mieli (gwiazda Goldberga w tym czasie już zbladła).

  • Man_of_the_Day stały bywalec
    ...

    Strach pomyśleć, w jakim miejscu byłyby polskie skoki, gdyby nasi zawodnicy tak szybko podejmowali decyzje o zakończeniu kariery. Można się śmiać, że na skoczniach widujemy "emerytów", ale to właśnie wytrwałość i upór są niezbędną cechą wybitnego sportowca oraz podstawą sukcesu. Wśród naszych skoczków ten swoisty sportowy romantyzm jest na szczęście obecny; na Zachodzie i Północy dominuje zimny pragmatyzm i kalkulacja.

    Przy tej okazji ponownie można podziękować Apoloniuszowi Tajnerowi za to, że w końcówce lat 90. przekonał Małysza, aby ten kontynuował karierę. Warto pamiętać, że Adam bardzo wcześnie założył rodzinę i w tamtym czasie miał duże trudności, by utrzymać ją ze skakania.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl