Co ze skokami w Chinach? "Niebawem znów zobaczycie naszych zawodników"

  • 2022-12-21 06:02

Chińskie skoki narciarskie przypominają oblężoną twierdzę. Po klęsce podczas domowych igrzysk olimpijskich tamtejszych zawodników jeszcze bardziej ukryto przed światem. Czy ogromne inwestycje poczynione przed Pekinem będą miały jeszcze okazję zaprocentować? 

Skocznie w ZhangjiakouSkocznie w Zhangjiakou
fot. Horst Nilgen / FIS

Ostatnia wzmianka w chińskich mediach na temat tamtejszych skoczków pochodzi z czerwca. - Pracujemy ciężko i celujemy w Mediolan. Po osiągnięciu celu uczestniczenia we wszystkich konkurencjach Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, dwie narodowe drużyny treningowe - skoków narciarskich i kombinacji, czasową wycofują się, by trenować. Po rozpoczęciu nowego sezonu zimowego 2022/23 wyjedziemy za granicę, wziąć udział w niektórych zawodach, aby przetestować wyniki tegorocznych treningów - mówił wówczas opiekun zawodników z Państwa Środka, Zhou Xiaozhuang.

Póki co brak jakichkolwiek bezpośrednich sygnałów, by Qiwu Song i spółka mieli przystąpić do rywalizacji. Dodatkowe wątpliwości w kwestii chińskich olimpijczyków z Pekinu zasiał nasz znakomity biathlonista, Tomasz Sikora. "Nie wiadomo czy zobaczymy jeszcze na trasach narciarskich Qiang Wang (2 miejsce w finale sprintu w PŚ w Drammen 2022). Po igrzyskach olimpijskich w Pekinie działalność narodowej drużyny sportów zimowych Chin została zawieszona." - napisał Sikora na Twitterze. 

Budowa niemal od zera skoków w Chinach była potężnym finansowym przedsięwzięciem. Postawiono nowoczesne kompleksy skoczni narciarskich, multifunkcjonalny tunel aerodynamiczny. Zaproszono też do współpracy całe zastępy europejskich szkoleniowców, w tym największe sławy trenerskie. Praktycznie żaden z tych specjalistów nie przywiózł stamtąd miłych wspomnień. 

- Pamiętam, jak wysłano mi nagranie z monitoringu, kiedy kamera uchwyciła, jak udałem się na recepcję w hotelu, na co nie było zezwolenia - opowiadał Joakim Aune, trener z Norwegii, który minionej zimy zakończył współpracę z Azjatami. - Wtedy poczułem się po raz pierwszy trochę niespokojny. Wiem, że mój telefon był monitorowany i wiem, że odpowiedni ludzie obserwowali wszystko, co robiliśmy. Nie wiem tylko jak dokładnie i w jakim stopniu. Wszystko starali się dokładnie ukrywać i zacierać ślady. Również inni zagraniczni trenerzy mówili, że ich telefony były na podsłuchu, a oni cały czas czuli się obserwowani.

- Jako sportowiec nigdy nie poradziłbym sobie z systemem, z którym oni mają do czynienia - dodawał w rozmowie z norweską telewizją TV2 - Pracują pod ogromną presją. Mimo to, żaden z nich nie poradził sobie na igrzyskach. Niewiele jest osób, które wytrzymałyby takie obciążenie psychiczne podczas codziennych zajęć. Widziałem sportowców, którzy jeszcze przed rozpoczęciem treningów byli tak wyczerpani, że zasypiali, leżąc na ziemi. 

Jedyny przedstawiciel połączonej chińskiej drużyny skoczków i kombinatorów norweskich, którego los jest ogólnie znany to dwuboista Zhao Jiawen od kilku miesięcy mieszkający i trenujący na co dzień w fińskim Kuopio. Na skoczniach w Zhangijakou zaprezentował się w konkursach kombinacji oraz w skokowym mikście. - Jestem tu za sprawą Miki Kojonkoskiego, którego poznałem podczas szkolenia w Chinach - wyjaśnia nam sportowiec. -  Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało, świetnie się dogadywaliśmy. Z jego pomocą szybko udało mi się zaaklimatyzować w Finlandii. Wszyscy w klubie od początku byli dla mnie mili i pomocni, podobnie jak rodzina Miki. Chcę im wszystkim bardzo podziękować. Po starcie w Pekinie marzy mi się występ na igrzyskach w Mediolanie w 2026 roku.

Jiawen chętnie opowiada o sobie, natomiast unika jednoznacznej odpowiedzi na temat sytuacji swoich kolegów po fachu, którzy przed igrzyskami zostali skoszarowani w ośrodku w Laiyuan i po Pekinie nie startowali już w żadnych zawodach. Nie ma w tym zresztą niczego dziwnego. Chińska federacja od dawna nakłada na zawodników i pracujących dla niej trenerów konkretne ograniczenia w komunikacji z mediami. Mika Kojonkoski otrzymał warunek, że należną mu odprawę pieniężną od chińskiej federacji dostanie tylko wówczas, gdy na piśmie zobowiąże się do tego, że nie będzie mówił o tym co widział i przeżył podczas swojej pracy szkoleniowej w Azji.

- Wymaga to ciężkiej pracy wielu ludzi, ale mam nadzieję, że nasze skoki i kombinacja poprawią swój poziom. Ja chciałbym swoją dobrą postawą znaleźć naśladowców - mówi Zhao. Co więc z całym dużym projektem budowy chińskich skoków? - Mogę tylko powiedzieć, że niebawem znów zobaczycie naszych zawodników - uciął krótko.

Pozostaje jeszcze pytanie, gdzie ich zobaczymy. Szef rosyjskich skoków, Dmitrij Dubrowski, poinformował, że w marcu odbędą się w Rosji zawody międzynarodowe z udziałem reprezentantów Turcji, Kazachstanu i właśnie Chin. Według słów działacza organizację takiej imprezy miała rzekomo zaaprobować Międzynarodowa Federacja Narciarska. Zawody pierwotnie planowano na grudzień, przesunięto je jednak o kilka miesięcy, a powodem miała być kolizja z Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5571) komentarze: (11)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor
    @Xander1

    Tak, Chińczycy to kraj.

  • Kammil początkujący
    Chińskie skoki

    Ucieszyłem się gdy zobaczyłem artykuł, ale w treści nie ma nic nowego. Ostatnie wiadomości z czerwca, reszta jakichś archiwalnych wypowiedzi. Szkoda, szkoda też tamtejszych skoków. Co raz mniej krajów w poważnej rywalizacji, przydałby się jakiś poważny gracz. Jednak tu raczej nie wypali.

  • Lataj profesor

    Skokowy Trzeci Świat.

  • Arturion profesor

    "Widziałem sportowców, którzy jeszcze przed rozpoczęciem treningów byli tak wyczerpani, że zasypiali, leżąc na ziemi. "
    Wszystko w temacie. Tak się skoczków na TOP-30 PŚ nie "wyprodukuje".

  • jma profesor

    Jak Chińczycy mówią "celujemy w Mediolan", to naprawdę nie wiem co mają na myśli... :)

  • kubilaj2 weteran
    @Xander1

    OK, punktowały, ale... już dość dawno.
    Zniknęły na sezon 20/21, w sumie Chiny zebrały 278 punktów do PN Kobiet.
    Dla porównania nasze panie: 178.
    Ile Chinek punktowało? 4. A ile Polek? 5(Magdalena Pałasz, Kinga Rajda, Nicole Konderla, Kamila Karpiel i Anna Twardosz)

  • Xander1 profesor
    @kubilaj2

    To sobie popatrz ile Chinek punktowało w poprzednich latach. Tyle ile naszym jeszcze przez wiele lat się nie uda. Potencjał był w regularne punktowanie w przyszłych latach. No ale jak widać położyli na tym wszystkim kreskę.
    Z Songa też może coś by było, gdyby dalej próbował i się rozwijał. Cieszyłem się że jakiś Chińczyk może pojawi się na w PŚ. Ale tak jak szybko się pojawił tak jeszcze szybciej zniknął.

  • Sweet weteran

    Qiang Wang to jedna z największych sensacji w historii, nagle wyszedł na IGRZYSKACH i był niesamowity, tylko przez swoje braki w obyciu i oczywiście technice wręcz wywalił Paala G. i dostał dsq. Potem był finał w Lahti i te podium w Drammen jak już nie było Norwegów z kadry A (Johannes itd.) Ale ta nieobecność może być zwłaszcza w jego przypadku spowodowana czymś jeszcze....... bo takie przypuszczenia muszą istnieć w przypadku, gdy zawodnik wiele lat praktycznie bez wyników, potem nie startując jakiś okres międzynarodowo w docelowym czasie wyskakuje z taką formą!

  • kubilaj2 weteran
    @Xander1

    Tja... zwłaszcza Bing Dong, słynąca przede wszystkim z lądowania w rozkroku podczas Uniwersjady w Ałmatach 2017.

  • Xander1 profesor

    Chińczycy to jest naprawdę głupi kraj. Żal mi sportowców najbardziej. Tych co się zaangażowali i mieli szanse na jakies wyniki. Potencjał w biegaczu Wangu był naprawdę spory, poza tym skoczkinie też się wyróżniały na plus i miło było je oglądać w poprzednich latach. No ale teraz wygląda na to że rozpędzili całe towarzystwo i udają że sportów zimowych FIS nigdy u nich nie było.

  • zajac16 początkujący

    Projekt skazany na porażkę.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl