Siatkówka Małyszowi zakazana

  • 2008-12-18 23:06
Kiedyś w siatkówkę grali na każdym treningu, a skoki przez płotki ćwiczyli do znudzenia. Teraz polscy skoczkowie narciarscy na mecz siatki czekają po kilka tygodni, a z płotków zrezygnowali całkowicie.

Zmodyfikowane treningi są konsekwencją włączenia do pracy z kadrą fizjologa Jerzego Żołądzia.

Przygotowujący wspólnie ze szkoleniowcami plany treningowe kadry naukowiec zwraca wielką uwagę na wykorzystanie możliwości mięśni. Skoczkowie, podobnie jak zwykły człowiek poruszają się w trzech obszarach energetycznych. Pierwszy w nich to sytuacje codzienne: spacery, przemieszczanie się. W drugim podczas bardzo krótkotrwałego, trwającego maksymalnie 3 sekundy wysiłku (jak na przykład w chwili skoku) działają tylko najszybsze włókna mięśniowe, generując największą moc. Trzeci to wszystkie procesy zachodzące pomiędzy dwoma wymienionymi wcześnie, a więc gra w siatkówkę, piłkę nożną, jazda na rowerze.

"Najszybsze włókna nie mogą być aktywne wiele razy w ciągu dnia, są w stanie wykonać około 10 powtórzeń. Zbyt długi trening jednej techniki wykorzystujący tę część mięśnia prowadzi do zmęczenia zawodnika. Pracę najszybszych włókien przejmują te wykorzystywane podczas mniejszego wysiłku, ale mają one mniejszą moc" - tłumaczy trener reprezentacji Łukasz Kruczek.

Skoczkowie pracują więc mniej, ale na wyższym poziomie. Tak lubiane przez nich gry zespołowe nie zostały całkowicie wyrzucone z zajęć, ale jest ich zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach. Częstotliwość rozgrywania meczów siatkówki czy futbolu zależy też od etapu przygotowań. Latem było ich całkiem sporo, teraz takie ćwiczenia odbywają się rzadziej.

Podobną metodę stosował już współpracujący przed laty z Żołądziem Apoloniusz Tajner. Znajdujący się wtedy w wyśmienitej formie Adam Małysz często opuszczał serie próbne, treningi przed kwalifikacjami lub same kwalifikacje. Kumulacja energii w "świeżych" mięśniach była dla niego korzystniejsza, niż powtarzanie zupełnie niepotrzebnego wysiłku na średnim poziomie. Nie ma niestety gwarancji, że podobne treningi dadzą takie same efekty u innych naszych reprezentantów.

Tomasz Medyński, źródło: Przegląd Sportowy
oglądalność: (7673) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Schlieri-fanka doświadczony

    Teraz to przerzucą się na treningi Pudziana, by zwiększyć siłę i moc(choć to drugie nie wiem po co, gdyż Tajner twierdzi, że Polacy mają jej aż nadto), coś w stylu Spaceru Farmera i tym podobnych ćwiczeń. :)

  • anonim
    Skoki

    Ja to mysle ze podczas treningow powinni im zakazac skokow, niech skacza tylko na zawodach, po co sie meczyc
    Ludzie, te wszystkie opowiesci ze to ich meczy i tamto to kit, zwyklego kibica nie obchodzi metoda treningu tylko wyniki na zawodach i tyle. Kruczek z calym szacuniem to slaby trener.
    Polska nigdy nie byla nie jest i nie wiadomo czy bedzie potega skok, poprostu trafil sie Malysz, ktory ciagnie ten wozek juz tyle lat, polskiej szkoly skokow nie ma, Tajner gada glupoty, bo jakby byla polska mysl skokow to bysmy mieli chociaz ze 2 skoczkow na przyzwoitym poziomie. Szkole skokow juz predzej maja Ruski bo maja druzyne i rownych w miare skoczkow, nawet Czesi nie sa tacy zli. Oczywiscie mowie ogolnie a nie o obecnym sezonie bo to narazie poczatek. W Polsce przed sezonem zawsze wielkie nadzieje i zapowiedzi a niestety zawsze jest KICHA

  • kamil bywalec

    do "ZKuba36" . Limit pracy najszybszych włókien mięśni sprintera na zawodach po przebiegnięciu np półfinałowego biegu na 100m nie został jeszcze wyczerpany. Gdyż na treningach w okresie przygotowawczym (jesień,zima, I cz. wiosny) sprinterzy trenują bardzo dużo wytrzymałości szybkościowej. Oprócz tego w okresie przedstartowym (jak sam powiedziałeś) biegają 10 x 100m z przerwami po kilka minut. Więc ich włókna są do takich warunków wytrenowane! 10 x 100 metrów to jest tylko tak mniej więcej podany trening. Często jest to np 12 x 120 m czy zaczynają od 130 kończą na 80 metrach. Tutaj każdy doświadczony trener próbuje zoptymalizować trening indywidualnie do danego zawodnika.

  • anonim

    No ja faktycznie się nie znam jako zwykły kibic cóż mogę powiedzieć o trenowaniu zawodników skoków narciarskich,
    nic,
    nie mam pojęcia czy gra w siatkę im szkodzi czy na odwrót,
    czy gra w piłkę szkodzi czy, nie,
    mogłabym się wypowiadać na temat trenowania dyscypliny, którą sama kiedyś uprawiałam bo na tym się znam i to doskonale, ale na temat skoków ? raczej, nie.

    Dlatego zdaję się na takie relacje @Z.Kuby i samego Profesora, to są ludzie, którzy mają największe pojęcie obecnie na powyższy temat, innych" znafców" ja tutaj nie widzę :)

  • ZKuba36 profesor
    Coś mi tu k.... nie gra.

    Wcale nie dlatego, że wyłączyłem radio ;-) Czy rzeczywiście Kruczek stosuje zalecenia Profesora? Mam wątpliwości.
    1. Jeżeli prof. Żołądż twierdzi, że maksymalna ilość powtórzeń to ok.10 to dlaczego w Ramsau skakali po 12X (2X6) ?
    2. To prof. Żołądż zalecił ćwiczenia z ciężarami podczas obozu w Lillahammer?

    No a teraz najciekawsze. Teoria kontra praktyka.
    Te "najszybsze" wg Profesora włókna mięśniowe rzeczywiście można wzmacniać ćwiczeniami ćiężarów. Problem polega na tym, że odbicie skoczka nie trwa 3s i te mięśnie są bezużyteczne ! Tutaj potrzebne są mięśnie extra super szybkie, które całą pracę wykonają 150-200X szybciej, a tych mięśni nie wolno obciążać trenując ciężary, bo ulegną spowolnieniu i tym samym stracą moc. Czas wybicia skoczka to max. 0,02s (w tym czasie skoczek mający na progu prędkość 90 km/h przejeżdża 0,5m). Aby było ciekawiej to ma rację Profesor o 10 powtórzeniach. Sprinterzy rzeczywiście trenują szybkość na odcinkach ok 40m. Zakładając, że długość kroku sprintera to ok 2m, (a sprinter ma 2 nogi :-)) to każda z nóg odbije się 10X. Tylko, że po 7-8min następuje kolejny taki bieg a póżniej kolejny i kolejny, mimo że już po 1biegu cały dzienny limit został wyczerpany. Ktoś powie, że to tylko trening. Dobrze, weżmy już nie trening lecz najpoważniejsze zawody. Biegną sprinterzy na 100m. Włókna mięśniowe każdej nogi wykonują maksymalną pracę ponad 25X. Limit dzienny został znacznie przekroczony. Po 50min jest finał, w którym sytuacja się powtarza a zawodnicy osiągają jeszcze lepsze wyniki niż w półfinale. Więc coś mi tu teoria Profesora się nie sprawdza. Na marginesie taka uwaga. Te przerwy 7-8min i 50 min nie są wzięte z sufitu. To są w praktyce sprawdzone czasy, biorąc pod uwagę minn stopień zakwaszenia mięśni i czas dojścia organizmu do ponownego wykonania maksymalnego wysiłku. Dlatego coś mi tu nie gra. CDN (jak mi się zechce, a jestem bardzo leniwy, i jak będę mieć czas). Nie znoszę pisania. Dobranoc.

  • anonim

    Jak czytam takie teksty, to ma ochotę kopnąc trenerowi w tyłek. Ile to razy na tym portalu pisaliśmy, że te gry to totalna głupota, ponieważ odbieraja zawodnikom energię. Ale wiadomo "trenerzy wiedzieli jak zawsze lepiej" a my głupi kibice "się nie znamy na tak fachowych rzeczach jak trenowanie"
    O ilu jeszcze bzdurach i przejawach głupoty trenerów usłyszymy?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl