Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Moje rozstanie z Hannu to był błąd"

Wygląda na to, że Mistrz z Wisły powróci pod skrzydła Hannu Lepistö. Pierwszy krok został już zrobiony. Fin przyleci do Polski by pomóc Adamowi przygotować się do MŚ w Libercu.

Adam Małysz zdradził nam, jak wyobraża sobie tę współpracę, jak wyglądały treningi w Lahti, a także w czym Hannu Lepistö jest lepszy od Łukasza Kruczka.


"Decyzje jeszcze nie zapadły. Najważniejsze, by Hannu się zgodził. Na razie, do końca stycznia, ma podpisany kontrakt z Eurosportem. Ale wszystko ku temu zmierza. Gdyby do takiej współpracy doszło, Hannu przejął by za mnie odpowiedzialność. On by o wszystkim decydował, jeździł ze mną na zawody. Pewnie często trenowalibyśmy osobno, nie z kadrą" - mówił Małysz.

"Mam pełne poparcie Związku w tej sprawie. Prezes po powrocie z Wietnamu powiedział mi, że szanuje moją decyzję a nawet się z niej cieszy. Powiedział też, że Związek dołoży wszelkich starań, by ta współpraca była owocna, bym mógł odnosić sukcesy. Nie wtrąca się też do pracy sztabu, ani nie udziela mi żadnych trenerskich rad" - dodał skoczek.

Adam przyznał, że miał mieszane uczucia, gdy wiosną zmieniał się trener kadry narodowej. "Rozmawiałem z prezesami Tajnerem i Wąsowiczem przed zawodami w Planicy. Ich stanowisko było takie, że chcą młodego trenera z Polski, który dobrze bedzie się dogadywał z chłopakami. Ja na początku byłem za tym, by Hannu pozostał, już w trakcie zawodów w Skandynawii toczyły się w sztabie i kadrze takie rozmowy. Przystałem w końcu na ich stanowisko, choć z oporami. Później Edi Federer powiedział mi, że popełniłem błąd, że skoki to sport dla egoistów, że powienienem był tupnąć nogą i powiedzieć, że chcę Hannu. Teraz rozumiem, że on miał rację a ja popełniłem błąd. Andrzej Wąsowicz już wtedy mi sugerował, że można by stworzyć układ - Łukasz dla kadry, Hannu dla mnie. Ale ja się wtedy bałem oderwać od grupy. Taki układ nie zawsze się zresztą udaje. Teraz już jestem do tego pomysłu przekonany. Dziś wiem, co znaczą słowa Hannu "Jest za wcześnie, by powierzać Adama Łukaszowi". Łukasz to dobry trener i ja go szanuję. Ale radzi sobie, póki wszytko idzie dobrze. Gdy pojawiają się kłopoty - może brakować mu doświadczenia. Podobną sytuację widzimy u Szwajcarów. Martin Künzle jest młodziutki, młodszy ode mnie. Andreas Küttel skacze już słabiej. Gdyby noga powinęła się też Ammanowi - to na pewno by go już zjedli".

Adam wytłumaczył, na czym polega przewaga Fina: "Hannu to trener z niezwykłym doświadczeniem. Podam przykład: W Lahti obserwował mnie z miejsca, z którego nie widać mnie było na progu skoczni. Po skokach mówi mi >Na progu masz za nisko tyłek, dociska Ci go w przejściu skoczni<. ja go pytam:>Skąd wiesz, nie widziałeś mnie tam<. a on mi na to:>Widzę to po sposobie, w jaki wychodzisz z progu<. fantastycznie zorganizowa mi te treningi zapewni serwismana do nart nawet ludzi kt kurtk wozili bo temperatury si minus stopni>

"Hannu wie też doskonale jaki błąd popełnił z naszą kadrą zeszłej zimy. Miał gotowe plany, by wszystko naprawić. Niestety, zabrakło mu czasu. I nie dano mu szansy, by to zrobił w kolejnym sezonie. Są inni zawodnicy ze światowej czołówki, którzy wciąż do niego dzwonią po radę. Nazwisk nie podam, bo wywołałbym skandal" - śmiał się Adam.

Adam powiedział, że bardzo docenia pomoc Roberta Matei: "W Lahti świetnie nam się współpracowało, był mi bardzo pomocny. Hannu też go chwalił. Odwalił kawał roboty, filmował skoki, odmiatał mi tory. No i to świetny kompan" - zakończył Małysz.

Korespondencja z Zakopanego, Marcin Hetnał