Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Było trudno"

Gdy odwoływano kwalifikacje, na czele tablicy wyświetlały się nazwiska dwóch polskich skoczków - Małysza na pierwszym i Stocha na drugim miejscu. Trudno jednak wyciągać z tego jakieś wnioski i przed tym również przestrzegał Adam Małysz.


Powody do zadowolenia miał na pewno Kamil Stoch. Oddał solidne skoki i zapewnia, że zapomniał już o wczorajszym upadku: "Czuję się bardzo dobrze, boli mnie jeszcze tylko kark, bo naciągnąłem trochę mięśnie. Rafał Kot postawił mi chińskie bańki. To nie było nic strasznego, takich upadków miałem już wiele. Dziś udało mi się wyeliminować błąd, który go spowodował. Na skoczni sporo wiało, pojawiły się boczne podmuchy. Skakanie było już trochę ryzykowne."

Adam Małysz dwa razy był ściągany z belki, skoczył dopiero za trzecim razem. "Było trudno. Trzy razy schodzić z belki i na nią wracać, zapinać narty, odpinać - to męczące i dekoncentrujące. Ale wyszło to na dobre, bo gdyby mnie puścili za pierwszym albo za drugim razem, to chyba bym wylądował na buli. Taki był wiatr - chorągiewka w rękach Łukasza łopotała jak szalona. Wiatr dochodził do 5-6 metrów na sekundę i to tylny."

Adam Małysz oddał najdłuższy skok w przerwanej serii, ale nie chce niczego obiecywać. "Wiem, że robię postępy, ale nie będę zapeszał. Trudno mi było pogodzić się z wynikiem z normalnej skoczni, bo - bądźmy szczerzy - jak na mnie był fatalny. Bardzo chciałbym więcej, więc teraz już o tym zapominam i koncentruję się na jutrzejszym konkursie" - zakończył skoczek z Wisły.

Korespondencja z Liberca, Marcin Hetnał